W lalkowym świecie królewny

"Śpiąca królewna" - reż. Luba Zarembińska - Teatr Stacja Szamocin

Niezwykle piękne lalki, tekst uniwersalnej baśni, wypowiadany z humorem przez dwójkę aktorów, a wszystko to w miniaturze. W przenośni i dosłownie, bo cała scenografia mieści się na skrawku sceny, chociaż spektakl grany jest do pełnej widowni. Tak wygląda najnowsza premiera w Sopockiej Scenie Off de BICZ

Baśń o "Śpiącej królewnie" znają chyba wszyscy. To spisana przez braci Grimm opowieść o cudownym bohaterze-królewiczu, który za wszelką cenę pragnie ocalić piękną królewnę. W dniu chrztu na dziewczynę zły czar rzuciła stara wiedźma, przez co młoda królewna w 15 roku życia ma się ukłuć wrzecionem i umrzeć. Czar ten złagodziła inna wróżka, dlatego po 100 latach głębokiego snu czeka królewnę ocalenie. W końcu księżniczka i książę, który ją odnajdzie, mają w szczęściu i pomyślności żyć długo i szczęśliwie.

Baśń doczekała się wielu wersji - drastyczna u braci Grimm, nieco łagodniejsza u Charlesa Perraulta opowieść nie kończy się szczęśliwym przebudzeniem królewny. Bowiem do historii wprowadzona zostaje zazdrosna matka królewicza, usiłująca zgładzić królewnę i jej potomstwo. Historia kończy się szczęśliwie, bo królewicz swoim nagłym przybyciem ponownie ocali małżonkę.

Ta, w gruncie rzeczy bardzo banalna historia, poddana została sporym skrótom przez twórców "Śpiącej królewny", granej na deskach Sopockiej Sceny Off de BICZ jako koprodukcja Sopockiej Sceny i Teatru Stacja Szamocin. W interpretacji lalkarzy dwóch pokoleń - Luby Zarembińskiej i Piotra Srebrowskiego - zniknęła druga, ponura część baśni, z chorobliwie zazdrosną o wybrankę matką. Aktorzy zaprezentowali za to pierwszą część - narodziny królewny, brzemienną w skutkach ucztę chrzcielną, dramat królestwa pogrążonego we śnie i cudowne ocalenie. Ledwie pobieżnie, za to z humorem, nakreślone zostało niezadowolenie rodziców królewny ze spodziewanych "następstw" spotkania królewicza, bo "młodzi mało spali tej nocy - księżniczka była przecież bardzo wyspana".

W duecie Luba Zarembińska (autorka adaptacji, reżyserka i aktorka) i Piotr Srebrowski (aktor) zdecydowanie pierwsze skrzypce na scenie gra Srebrowski, który z małych epizodów animowanych przez siebie lalek tworzy prawdziwe minispektakle, intonacją i gestami wyposażając swoich bohaterów w charakterystyczne, świetnie wyłapywane przez małą i dużą publiczność niuanse. Tak jest z pierwszym śmiałym rycerzem - dresiarzem i hip-hopowcem, który z brawurą, której nie powstydziłby się sam Johny Bravo, rusza obudzić królewnę. Ostatecznie królewnę odnajdzie jednak niezbyt rozgarnięty Jasio, zaciągający gwarą jak Pawlak z nieśmiertelnej polskiej komedii "Sami swoi".

Oba te wyśmienite epizody nie byłyby możliwe bez pięknych lalek-prawdziwych dziełek sztuki, przygotowanych przez Grażynę Rigall. "Rycerz" w dresie ma twarz mało rozgarniętego chuligana, który równie chętny wydaje się do bitki, jak i do wypitki. Lalki Rigall dopracowane są bowiem w najdrobniejszych detalach (np. król-ojciec ma na czole zmarszczki). Problemem jest jednak to, że same w sobie też są detalem, ponieważ wymiarami nieznacznie tylko przerastają lalki Barbie, a spektakl grany jest do pełnej widowni Sopockiej Sceny Off de BICZ. W efekcie w ostatnich rzędach słabo je widać i dzieci słusznie zaczynają się niecierpliwić.

W przedstawieniu obok efektownych scen (m.in. wizyty kolejnych wróżek, czy teatr cieni imitujący obrastające wokół zamku królewny ciernie i krzewy lub wspomniani śmiałkowie do ocalenia królewny) znajdują się sceny nieczytelne, niezrozumiałe dla małego widza (zasypianie królestwa, obecność nieśpiącego błazna), kiedy zainteresowanie przedstawieniem maleje. Przedstawieniu brakuje dynamiki i wyraźnej puenty. Najmłodsze dzieci przerazić też może kilkakrotnie gwałtownie gaszone światło.

Jednak lalkowa bajka o królewnie, która doczekała się swojego królewicza, ma niepowtarzalny urok. Zarówno mali, jak i duzi widzowie potrafią to docenić. A nad morałem, dlaczego piękna królewna związała się z głupim Jasiem, warto się zastanowić nieco dłużej.

Łukasz Rudziński
Trojmiasto
7 marca 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia