W lesie zapomnienia

"Las Villas" - reż. Piotr Sieklucki - Nowy Teatr w Słupsku

23 września w Nowym Teatrze im. Witkacego w Słupsku odbyła się premiera spektaklu „Las Villas". Przedstawienie zostało stworzone w koprodukcji z Teatrem Nowym z Krakowa, zaś tekst sztuki wyłoniono drogą konkursu, jaki zorganizowały wspólnie te dwie instytucje. Zwyciężył Tomasz Kaczorowski, który napisał „Las Villas".

Las w życiu słynnej artystki odgrywał istotną rolę. Jak tłumaczyła diwa, jej pseudonim artystyczny powstał drogą połączenia części imienia pod jakim została ochrzczona – Violetta oraz ze słowem „las". Z okien domu, w którym mieszkała, było go widać. Niby żaden nadzwyczajny fakt, a wystarczył do stworzenia scenicznej tożsamości.

W przedstawieniu widzowie również widzą las. Jego obecność zaznacza kora wypełniająca podłogę sceny, nad widownią rozchodzi się zapach ściółki leśnej, przed oczami widzów rozpościera się mgła parującej ziemi... Przestrzeń wykreowana przez scenografa wywodzi się wprost z fantazji sennych. Na scenie można dostrzec między innymi pamiętające lepsze czasy meble, rekwizyty, peruki, reflektory oraz rdzewiejącą wannę. Dyskretne światło umożliwiło zbudowanie onirycznego świata. Może to tylko przestrzeń zniszczonego, obracającego się w ruinę domu, a może widzowie patrzą na odtworzone za pomocą języka teatru myśli Violetty Villas? Światło jest dużym atutem tego przedstawienia – na mgle pokrywającej leśny pejzaż zmienia się kalejdoskop barw i nastrojów od introwertycznej atmosfery przypominającej lata dzieciństwa Villas, przez jupitery estrady prosto z Las Vegas po wewnętrzną melancholię ostatniego etapu życia gwiazdy.

Jej myśli fascynowały rzesze ludzi. Będąc największą gwiazdą Polski Ludowej żyła w sposób, o jakim ówczesny statystyczny Polak nie śmiał nawet marzyć. Kartą przetargową był jej talent, anielski głos, dzięki któremu zyskała światową sławę. Spektakularne występy i kolejne sukcesy w Paryżu, w Stanach Zjednoczonych, w Wielkiej Brytanii, w ZSRR sprawiły, że jej sylwetka była wręcz czczona przez wielbicieli. Niestety mimo zawodowego sukcesu, całe życie zmagała się z uczuciem samotności.

W czasie trwania spektaklu widzowie mają okazję zobaczyć abstrakcyjną wizję ostatnich kilku godzin życia Violetty Villas. W jej postać wciela się Hanna Piotrowska, która umiejętnie wykorzystując walory swojej urody oraz przepiękne kostiumy przeistacza się w diwę. Reżyser spektaklu Piotr Sieklucki zestawił bohaterkę ze Złą (Bożena Borek), będącą scenicznym odbiciem Elżbiety Budzyńskiej, opiekunki artystki, zajmującej się nią w okresie poprzedzającym jej zgon. W spektaklu Zła jest przyjaciółką głównej bohaterki, ale i jej katem. Wyżywa się na pogrążającej się w szaleństwie kobiecie, narzucając jej swoją wolę i zmuszając do wdzięczności. Jednocześnie Zła stara się znaleźć sposób, dzięki któremu diwa mogłaby wrócić na scenę, wyjechać do Las Vegas i błyszczeć jak za dawnych lat. Wykazuje się przy tym zakrawającym o masochizm przywiązaniem do kobiety, jest zazdrosna o jej wyimaginowanych towarzyszy. Bez Violetty byłaby nikim, byłaby nikomu niepotrzebna. Relacja łącząca kobiety jest niejednoznaczna i wymaga głębszej analizy. Aktorki wcielające się w postacie są skrajnie różne, reżyser umiejętnie wydobył z nich cechy pomagające zbudować swoje role.

Poza Violettą i Złą na scenie pojawia się całe spektrum innych postaci, począwszy od Małej, która wydaje się być personifikacją nierealnego ideału, do jakiego chciała zbliżyć się Violetta w młodości. Mała jest delikatna, pociągająca, ocieka słodyczą i zachowuje się jak księżniczka. Violetta troszczy się o nią, pielęgnując (w sobie?) jej postać. Kolejną wywodzącą się z krainy wyobraźni personą, jaka pojawia się na scenie jest Dżejms, wierny wielbiciel Violetty, którego kobieta oskarża o pracę dla tajnych służb. Mężczyzna przychodzi do diwy z podarunkiem w postaci... wieńca pogrzebowego. Czarujący i tajemniczy mężczyzna daje kobiecie to, czego nie zaznała od dawna – poczucie uwielbienia i adoracji. Postać Dżejmsa zasługuje na szczególną uwagę, Jerzy Karnicki wydobył z abstrakcyjnego tekstu żywą, wyrazistą i niezwykle zabawną osobę. Jego charakterystyczność tworzy niemal spektakl w spektaklu - niczym w tradycji szekspirowskiej. Z cała pewnością dodaje barwy temu wzruszającemu widowisku.

Poza wytworami wyobraźni artystki widzowie mogą oglądać również gadające koty, ukochane zwierzęta diwy, które nie są do końca pokojowo usposobione i kierują się tylko swoim interesem. Niczym antyczny chór komentują rozgrywające się na scenie wydarzenia, oceniają działania postaci.

Wszyscy bohaterowie pojawiający się w spektaklu zostali wyposażeni w nietypowe kostiumy z lateksu, sztucznego futra, syntetycznych materiałów. Zyskali dzięki temu jeszcze bardziej abstrakcyjny, dziwaczny wręcz charakter.

„Las Villas" nie jest spektaklem gloryfikującym postać Violetty Villas. Została w nim podkreślona jej specyficzna religijność, rozkapryszenie, pozbawiona refleksji oraz praktycznego podejścia miłość do zwierząt. Violetta Villas ukazana w sztuce jest dobrą, lecz szaloną kobietą. Wytwory wyobraźni są jej jedynymi towarzyszami w momencie, kiedy świat niegdyś ją uwielbiający, zapomniał o niej.

W spektaklu widzowie mogą usłyszeć najpopularniejsze piosenki diwy – min. „List do Matki", „Kochaj mnie a będę twoją", „Oczy czarne". Muzyka rozbrzmiewa w tym spektaklu od początku do końca i jest najpiękniejszą ilustracją całego przedstawienia. Hanna Piotrowska nie próbuje jednak kopiować Villas, stara się przekazać sens i ładunek emocjonalny zawarty w wykonywanych utworach. O tym, czy udaje jej się ta sztuka, a spektakl choć w delikatnym stopniu oddaje barwne lecz tragicznie zakończone życie diwy, można przekonać się na dwóch scenach – w Nowym Teatrze im. Witkacego w Słupsku oraz w Teatrze Nowym w Krakowie.

Tam muszą się Państwo wybrać, aby ocenić wysiłki twórców.

Agata Białecka
Dziennik Teatralny Łódź
4 października 2016
Portrety
Piotr Sieklucki

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...