W mrokach miłości

"Eugeniusz Oniegin" - reż: Michał Znaniecki - Teatr Wielki w Poznaniu

W cyklu "Rok mężczyzn w Teatrze Wielkim w Poznaniu" dyrektor Michał Znaniecki przygotował i zaprezentował "Eugeniusza Oniegina", operę w trzech aktach z muzyką Piotra Czajkowskiego, skomponowaną w latach 1877-78 do libretta samego kompozytora i Konstantina Szyłowskiego na podstawie poematu Aleksandra Puszkina. Dodatkowe światło na poznańską premierę (28 kwietnia 2012) rzuca fakt, że właściwie poznaniacy ujrzeli owoc koprodukcji Teatru Wielkiego Poznania już wcześniej zaprezentowany w Krakowie, Hiszpanii i Argentynie. A "Eugeniusz Oniegin" wszak nie tak daleki był od nazwania go "Tatiana", od innej głównej postaci poematu Puszkina.

Wypowiedzi na temat "Oniegina" samego dyrektora Znanieckiego i odgłosy związane z wcześniejszymi jego wystawieniami świadczyły o uwypukleniu zwłaszcza stanów emocjonalnych i relacji pomiędzy bohaterami opery. A wszystko to w kontekście reakcji bardzo różnej publiczności, od tej uświadomionej, polskiej, aż po kompletnie nieświadomą, południowoamerykańską. Dodatkowo w zgodzie z dostępnymi potencjalnie wykonawcami. Czy to zamierzenie się powiodło? 

Poznań obejrzał dzieło zrobione z rozmachem i wigorem, różnie wszak rozumianymi. Tego drugiego nie zabrakło dyrygentowi Łukaszowi Borowiczowi, choć tu i ówdzie ten wielce utalentowany człowiek jakby zapominał o chwilach muzycznego oddechu, czy zawieszeniu frazy (choćby w długiej nocnej kwestii Tatiany w I akcie). Za jego sprawą natomiast wielokrotnie dobrze zabrzmiała orkiestra Teatru Wielkiego.

Rozmachu i zapierających dech pomysłów nie zabrakło scenografowi spektaklu, znanemu już w Poznaniu ("Ernani", "The Fairy Oueen", "Demetrio") Liugiemu Scoglio, ale niejednokrotnie wykreowane przez niego rzeczywistości były zbyt nierzeczywiste, tudzież przypominające klimaty raczej z Czechowa (I akt), czy przytłaczające psychologiczną wymowę oryginału Puszkina. 

Podziwiając niejednokrotnie wcześniejsze dokonania realizatora świateł Bogumiła Palewicza, zastanawiałem się nad - nie wiem czy konieczną - jego tendencją do kreowania świata wyłącznie mroków w "Onieginie".

Spośród wielu elementów reżyserii opery "Oniegin" Michała Znanieckiego w pamięci operomanów pozostanie zapewne finałowe poruszanie się wykonawców w wodzie powstałej z metaforycznego lodu, który przez lata więził serce Oniegina. Wcześniejsza kapitalna scenka "topniejącego" tekstu i taniec za symbolizującą lód folią były znakomite, ale owa wodna dosłowność, jak każda podobna w teatrze - przegrywa. Wystarczyło obejrzeć brodzących w wodzie wykonawców wychodzących po finale do ukłonów...

 Poznańska wersja "Oniegina" ma swoich wyróżniających się solistów. Relatywnie epizodyczną partią Gremina zachwycił kapitalny bas Aleksander Teliga. Baryton Marcin Bronikowski wokalnie i postaciowo potwierdził, że jego Oniegin słusznie zbiera gratulacje na scenach operowych świata. Młoda Magdalena Nowacka jako Tatiana ze sceny na scenę mocniej udowadniała swoje możliwości. Oby udawało się jej to w dalszym życiu muzycznym.

Andrzej Chylewski
Polska Głos Wielkopolski
4 maja 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...