W obliczu bólu i cierpienia

"Nasza klasa" - reż: Ondrej Spišák - Teatr Na Woli w Warszawie

Dramat Tadeusza Słobodzianka, to próba zmierzenia się z traumą polsko - żydowskich relacji. Nie pierwsza i nie ostatnia zapewne. Tym bardziej, że każda ze stron domaga się prawdy i sprawiedliwości. Jest to też próba pokazania czegoś poza czasem i postawienia pytania o mechanizm tragedii, o to jak rodzi się zło i dlaczego jego eskalacji nie potrafimy powstrzymać.

„Oto wybaczam
tym, którzy mnie zranili
i krzywdzicielom moim.
Tym, którzy umyślnie
i którzy przypadkowo
Tym, którzy słowem
i czynem.
Niech nikt nie będzie ukarany
przez wzgląd na mnie”.

 „Nasza klasa” miała prapremierę w The National Theatre w Londynie, gdzie spektakl wyreżyserował Bijan Sheibani. W Polsce spektakl reżyseruje Słowak Ondrej Spišák, szef Teatro Tatro, znakomity reżyser teatralny, z wykształcenia lalkarz. Dziesięć lat temu zawitał do Polski na zaproszenie Teatru Lalka, gdzie do dziś regularnie przygotowuje spektakle dla dzieci. Laureat wielu nagród, artysta uznany zarówno w teatrze lalkowym, jak na scenie dramatycznej.

Spektakl, to niezwykła historia kolegów i koleżanek z klasy, która zaczyna się po śmierci marszałka Piłsudskiego i biegnie od szczęśliwych lat przedwojennych, przez dramaty wojny, tragedię komunizmu aż po nadzieje kształtującej się polskiej demokracji. Większość szczegółów autor zaczerpnął z książek historyków i dziennikarzy (m.in.. Jana T. Grossa i Anny Bikont), ale autentyczny materiał  przekształcił znacząco, by stworzyć zupełnie inną opowieść, o dziejach Polaków i Żydów, przed wojną uczniów jednej klasy szkolnej w miasteczku przypominającym Jedwabne. Łączy ich przyjaźń, ten sam elementarz, śpiewane piosenki, wiersze, rymowanki i dziecięce marzenia – zostać strażakiem, lekarzem, nauczycielką, pilotem, gwiazdą filmową. Kiedy w życie wkracza ideologia, ich pokojowa koegzystencja pryska i jedni (tzn. Polacy) stają przeciwko drugim (Żydom). Po wybuchu wojny do miasteczka wkracza najpierw Armia Czerwona, a potem Niemcy. Żydzi, w przeciwieństwie do Polaków, witają Rosjan entuzjastycznie. Konflikt, etniczne urazy zaostrzają się i nie omijają „naszej klasy”. Polacy tworzą organizację podziemną, ale też kolaborują - zarówno z NKWD, jak i z Niemcami. Wkraczają Niemcy, większość Żydów zostaje bestialsko zamordowana. W mordach, gwałtach, torturach i rabunkach biorą udział koledzy z klasy, a tylko nieliczni Żydom pomagają, ale też nie bezinteresownie. Po zakończeniu wojny niektórzy z ocalałych z masakry zasilają aparat Służby Bezpieczeństwa i mszczą się na dawnych oprawcach. W końcu większość bohaterów usiłuje jakoś poukładać swe życie – w zniewolonej Polsce, Izraelu i Ameryce. Jednak przeszłość nie daje im spokoju, skazuje na przegraną… . . Opowieść o utracie sensu w życiu, o nieustępliwej pamięci o sobie i ciężarze wspomnień.

„W „Naszej klasie” nie zajmuję się jednak wydarzeniami historycznymi, chociaż czerpię z rozmaitych źródeł sądowych, dziennikarskich czy naukowych. Raczej próbuję zadać pytanie: dlaczego to, co się wydarzyło w lecie 1941 roku, nie tylko w Jedwabnem czy Radziłowie, lecz także w dziesiątkach innych miasteczek polskich, tak mnie dręczy?(…) Literatura, a zwłaszcza teatr, stawia sobie inne cele niż poszukiwanie historycznej czy kryminalnej prawdy. Pisarz musi pytać: Dlaczego tak się stało? Dlaczego do tego doszło? Kto zawinił? Ale nie jest moją rolą odpowiadać na te pytania. Moją rolą jest je postawić – mówi dramaturg, Tadeusz Słobodzianek.

Czy niewinna, szczera przyjaźń łatwo zmienia się w nienawiść, a zabawę zastępuje zbrodnia? Czy sumienie człowieka jest jedynie ofiarą splotu czynników historycznych, społecznych, psychologicznych? Czy zbrodnię można tłumaczyć zemstą za naszych bliskich? A mści się Menachem, jako funkcjonariusz UB, mści się Rysiek, patriota polskiego podziemia i inni „koledzy z klasy” . Jednak nie ma takiej sprawiedliwości, która tłumaczy gwałt, spalenie ludzi żywcem, mord. Według reżysera spektaklu Ondreja Spišáka  to  również „dramat o zjawisku „zła”.(…) „Nasza klasa” pokazuje, jak łatwo jest z koleżeństwa i przyjaźni przejść do nienawiści - jeśli uwierzy się w ideologię, a zapomni o prostych relacjach międzyludzkich będących podstawą funkcjonowania społeczeństwa”. W imię spraw wyższych… . Ale nie ma wyższej sprawy niż człowiek, jego prawo do życia. Czy autor nie próbuje nas, widzów pouczać? Czy pokazuje historię uniwersalną, historię narodzin konfliktów w obliczu wielkiej polityki, niezależnie od ras i religii? Niestety, stereotypowo nagina, pokazując złych Polaków i ciut złych, choć zasadniczo dobrych Żydów. Umieszczając akcję, mimo wszystko w tym konkretnym momencie historycznym, coś uwypukla, coś przemilcza. Wojna. Gdzie są Niemcy, gdzie okupacja hitlerowska?? Jedyny przedstawiciel okupanta, to amtskomendant, Austriak w dodatku. Ale oni nie mają znaczenia. Są tylko przyjaciele ze szkolnej ławy, którzy nieustannie zagrażają. I Żydzi, którzy boją się Polaków. Dlaczego?

Jak odczytują dramat Słobodzianka obcokrajowcy, mało obeznani z naszą historią? Polacy, to prostacy, antysemici, zawojowani przez kler i Kościół.  Tacy byli. Coraz częściej słyszymy wokół siebie - „Czego ci Polacy chcą, już tyle lat minęło – najwyższy  czas zapomnieć o tej okropnej wojnie!” „A o Holocauście też? O nie, tego nam nie wolno!!” Czy schematyczne relacje religijne, ideologiczne  i narodowościowe pokazują Polskę w uczciwy sposób? Uważam, że nie.  Najbardziej dostaje się Kościołowi – „temu siedlisku zła i kłamstwa”. I to jest prawda, która jedno ma imię???

Trzeba przyznać, że dramat napisany został po mistrzowsku, bo Tadeusz Słobodzianek wie czego potrzebuje scena. Dosłowność i metafora, mocny, soczysty, potoczny język i chóralnie wykrzykiwane wierszyki, wyśpiewywane piosenki, ta nić łącząca dziecięcą niewinność z okrutną dorosłością. Sceny katowania, gwałtu czy zabójstwa mimo braku jakichkolwiek rekwizytów wstrząsają do głębi i paraliżują swoją dosłownością. Krzyk Dory podczas gwałtu czy maltretowanie na śmierć Jakuba Kaca, choć znakomicie wyreżyserowane, bez dosłowności, teatralne,  stawiają widza w obliczu bólu oraz cierpienia. I jeszcze waga przeznaczenia, swoistej karmy  - za wszystkie swoje czyny w życiu, za każde przewinienie trzeba zapłacić. Rachunek dostaniemy my, a może nasze dzieci, albo wnuki, prawnuki. Nic nie ginie. Bohaterowie od początku są duchami, upiorami. Grają swe role przed i po śmierci. Aktorzy - znakomici, całkowicie oddani kreowanym postaciom, choć ich dykcja nieco szwankuje (coraz częstsze zjawisko w teatrze. Przykry znak czasów? ). Forma - podział na lekcje – to wyraźne odniesienie do Kantora. Spektakl - dopracowany w szczegółach. Scenografia Františka Liptaka - minimalna - nieliczne rekwizyty mają wymiar metaforyczny; zmienia się historia, zmieniają się symbole nad drzwiami - krzyż, sierp i młot, swastyka i ponownie sierp i młot … Stroje aktorów – kolejne symbole. Choreografia – perfekcyjna; widać tu rękę Ani Iberszer, znawczyni tanga argentyńskiego, pedagoga i teoretyka tańców latynoskich.

A jednak tendencyjność dramatu Słobodzianka nie daje spokoju, a niesprawiedliwe przekłamania nie pozwalają bić spokojnie brawa.

Anna Czajkowska
Teatr dla Was
18 lutego 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...