W oczekiwaniu na dźwięk immersyjny
Winylowe piętnastolecie „Lalki" - relacja z dwupaku Lalkowego.Promocja winyla
Jubileuszowy, kryształowy set arcydzielnej „Lalki" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka (premiera 27 lutego 2010 r.) został wzbogacony o rzadkie wydawnictwo, jakim jest bez wątpienia winyl z nowymi aranżami sześciu utworów. Piotr Dziubek, autor i jeden z wykonawców muzyki do kultowego dla wyznawców spektaklu Teatru Muzycznego w Gdyni, spełnił swoje kolejne marzenie i, jak oświadczył podczas spotkania, nie ma już specjalnych planów ani oczekiwań.
Spotkanie z udziałem kompozytora i pięciorga wykonawców: Reni Gosławskiej, Katarzyny Kurdej, Karoliny Merdy, Rafała Ostrowskiego i Saszy Reznikowa (zabrakło tylko Karoliny Trębacz vel Deloris van Cartier śpiewającej zakonnicy w Teatrze Muzycznym w Poznaniu) przebiegało bez zakłóceń: było bardzo słodko i niezobowiązująco, czyli jak być może być powinno przy okazji takich wydarzeń, na których wszyscy chcą się czuć co najmniej dobrze, a Dziubkowy eskapizm napędzany defetyzmem należy potraktować jako, oczywiście słodkie, przekomarzanie się w gronie przyjaciół i fanów (w sumie ok. 50 osób, niektórzy byli na „Lalce" już blisko 30 razy!).
Wideo 15-lecie Lalki w Teatrze Muzycznym w Gdyni: spotkanie autorskie z okazji wydania płyty winylowej:
Płyta jest kolekcjonerskim rarytasem. Wydana w nakładzie 400 numerowanych egzemplarzy jest dostępna w teatralnym sklepiku w realu i online za 149 zł. Zawiera sześć numerów z 21, które z kolei znajdują się na CD także dostępnym w obu źródłach. Więcej o płytach tutaj
„Lalka" po piętnastu latach, czyli w oczekiwaniu na dźwięk immersyjny
Boję się takich spotkań po latach, bo najczęściej kończą się rozczarowaniami, ale nie zawsze, jak udowadnia dzieło Wojciecha Kościelniaka, za które był m.in. nominowany do Paszportów „Polityki" (wygrali wtedy Demirscy, którzy na koncie mieli wówczas dopiero dwa wielkie tytuły: „Niech żyje wojna" i „Andrzeja" – swoją drogą ciekawe są dalsze losy paszportowiczów). „Lalka" 2025 to już od dawna bez Bacajewskiego i Krzysztofa Żabki, którzy wbili mi się nierozerwalnie w matrycę wyobrażeniową niczym Tom Cruise w „MI". Nie potrafię chyba obiektywnie ocenić tego spektaklu, bo zainicjował on tak wiele w dziejach Gazety Świętojańskiej i Fundacji Pomysłodalnia, że oderwać się od tych wspomnień nie chce i nie potrafię i nie chcę. Przypomnę tylko recenzje Katarzyny Wysockiej, która wprowadziła do opowieści o teatrze W. Kościelniaka na stałe termin „trzecia droga":
Katarzyna Wysocka, „Lalka" na trzeciej drodze
Nadmienię więc tylko, że wzruszyła mnie szczególnie para amantów. Rafał (Ostrowski) przez trzy kwadranse wytworzył energię wystarczającą do oświetlenia całej Gdyni a ciary trzymały długo! Renia (Gosławska) nawiązała chyba bliskie relacje z niejakim Dorianem Grayem, bo czas dla niej nie istnieje (poproszę o namiary na DG!). W dźwiękach akordeonu Dziubka najwięcej słyszałem tym razem saudade, bo tęsknota za Madeirą i powrotem Teresy Salgueiros do Madredeusa podgryza mnie coraz częściej. Śpiewność przebojów Lalkowych nałożyła na owe pomniejsze tęsknoty pragnienie dominujące: tęsknotę za muzyką teatralną i nie tylko Piotra Dziubka oraz do ponownego spotkania dwóch panów na trzeciej drodze! Chciałbym mieć w głowie kilka piosenek po wyjściu ze spektakli, a zdarza się to stanowczo zbyt rzadko (ostatnio chyba tylko po „Alicji" chciałem sobie nabić faję).
Troszkę więcej energii oczekiwałbym po młodych tancerzach. No i dźwięk...
Muzyk zna problem i szuka rozwiązań. Na krótką metę proponowałbym dodatkowo napisy w języku polskim (nie żartuję) a docelowo: dźwięk immersyjny (przestrzenny). Od kilku miesięcy dysponuje nim w swojej domowej sali Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca „Mazowsze" (szczegóły tutaj). Tak się rozmarzyłem, że za kilka lat, dzięki dofinansowaniu samorządu (Gdynio – wesprzyj Marszałka! np. z okazji 100-lecia!) i sponsorów, Teatr Muzyczny im. Danuty Baduszkowej w Gdyni stanie się pierwszym teatrem muzycznym w Polsce z dźwiękiem immersyjnym, a otworzy ten nowy etap oczywiście... „Lalka"!