W podziemiu

"Obłomow - (anty)romans" - reż. Agnieszka Lipiec-Wróblewska - Teatr Syrena w Warszawie

Teatr Syrena, to jedno z tych legendarnych, warszawskich miejsc, które w czasach słusznie minionego systemu, były łącznikiem między dawnymi (przed), a nowymi (powojennymi) laty. Co prawda powstał w Łodzi, jeszcze w 1945 roku, ale w 1948 roku przeniósł się do Warszawy i od tego czasu adres - Litewska 3 - powszechnie kojarzy się z rozrywką i śmiechem. Jednak paradoksalnie pomimo, że przez cały czas Teatr bazował na niekwestionowanych gwiazdach polskich scen, pracowali w nim słynni reżyserzy, teksty do sztuk pisali najlepsi poeci i inni twórcy, tu powstawały i stąd wychodziły "na miasto" słynne bon moty, żarty i powiedzonka, jednak cały czas Syrena nie była traktowana jako poważny, "prawdziwy" teatr!

Pomimo niepodważalnego miejsca w warszawskiej kulturze, była to tzw. "lekka muza", miejsce do którego szło się aby się zrelaksować, pośmiać, oderwać od ponurej rzeczywistości, takie z przymrużeniem oka. Ta kalka myśleniowa o mały włos skończyłaby się tragicznie dla Teatru Syrena (i trzech innych placówek), bo jeszcze pięć lat temu, słynny "słoik", prawem kaduka osadzony w fotelu dyrektora Wydziału Kultury m. st. Warszawy, zadawał w mediach pytanie: Co nowego do kultury wnosi wystawienie jeszcze jednej farsy? W ten sposób uzasadniał odmowę finansowania warszawskich teatrów rozrywkowych (w tym Syreny). Całe szczęście, że ubiegłoroczne referendum wymiotło tę ponurą postać z Ratusza. Dzięki temu możemy spokojnie obserwować w jaki sposób dyrektorujący od pięciu lat Teatrowi Syrena Wojciech Malajkat, zmienia wizerunek tej placówki.

A robi to konsekwentnie i z dużym wyczuciem. Nie przeprowadził żadnej szalonej rewolucji w repertuarze, a postawił na ewolucję i stałe podnoszenie poziomu artystycznego. Śmiech - tak! Ale równocześnie myślenie i refleksja! Najlepszym dowodem na tę tezę jest spektakl Obłomow, anonsowany jako: "ironiczno-romantyczna komedia o paraliżu woli i uczuć". Grany jest w zupełnie nie teatralnej przestrzeni, a mianowicie w dolnym foyer, w którym mieści się również Café & Bistro Syrena. Miejsca są nie numerowane, a widzowie siedzą tak blisko grających aktorów, że bliżej już się nie da. Dlatego przedstawienie jest tak wymagające dla artystów. Tu widać każdy grymas, każdą kropelkę potu, każde najmniejsze drgnienie twarzy, każdą łzę i słychać każdy oddech.

To wezwanie podejmuje trójka artystów i wychodzi z niego zwycięsko! Dwóch panów daje koncert gry; Wojciech Malajkat przyzwyczaił już publiczność do tego, że nie schodzi poniżej wysokiego poziomu i tak jest i tym razem. Jednak bardzo udatnie partneruje mu młody Kamil Mrożek, który gra bardzo naturalnie i po którym absolutnie nie widać respektu dla swojego Dyrektora! (Ten srodze rewanżuje mu się w jednej ze scen, uzmysławiając jaka jest hierarchia w każdym teatrze - to taki żenujący żart recenzenta!), każdy kto będzie na spektaklu zorientuje się, o którą scenę chodzi!!

Jednak największe pochwały należą się Olenie Leonienko! Jest po prostu zjawiskowa! Najlepszą recenzją jej gry, są pełne zachwytu słowa jednego z widzów: Ona jest cała z Czechowa!! Tak! To prawda! Leonienko znana do tej pory jako fantastyczna pieśniarka, interpretatorka ukraińskiej, rosyjskiej, czy żydowskiej muzyki, tu objawiła się jako zachwycająca ARTYSTKA dramatyczna. Tak właśnie - ARTYSTKA - pisana dużymi literami! Właściwie każda próba opisu będzie zubożeniem, to trzeba zobaczyć!

Dopełnieniem, a właściwie absolutnie pełnoprawnym elementem spektaklu jest grana na żywo muzyka na gitarze idealnie wkomponowana, czy wręcz nadająca odpowiedni klimat spektaklowi (Andrzej Olewiński).

Odrębne słowa uznania należą się autorom scenografii, kostiumów, oświetlenia i projekcji. Wszystko jest bezbłędne, a artyści nie mieli łatwo, bo jak już wspomniałem, musieli zaaranżować zupełnie nie sceniczną przestrzeń. Jednak spektakl grany w tradycyjnych warunkach, tzn., z podziałem na widownię, podwyższoną scenę, kurtynę itd., nie miałby tej mocy jaką ma grany tu, w podziemiu, face to face aktora z widzem.

Gorąco polecam!

Krzysztof Stopczyk
http://kulturalnie.waw.pl
26 lutego 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia