W poszukiwaniu miłości i szczęścia

"Opowieści o zwyczajnym (...)" - reż: K. Deszcz - Teatr w Elblągu

Każdy z nas szuka kontaktu z innymi ludźmi, bliskości, spełnienia, miłości i szczęścia. Jednak formy, w jakich próbujemy realizować te nasze pragnienia, sposoby dążenia do celu ocierają się czasem o swoiste szaleństwo. Ale czy rzeczywiście jesteśmy szaleni? A może to tylko świat oszalał i stanął na głowie, a my jesteśmy normalni?...

W minioną sobotę na Dużej Scenie Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu miała miejsce premiera spektaklu "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Petra Zelenki w reżyserii Katarzyny Deszcz.

W magicznym lustrze prawdy

Zelenka już w samym tytule swojej sztuki zawarł swoisty paradoks, bo albo coś jest zwyczajne, normalne, albo szalone - a tutaj mamy zwyczajne szaleństwo. Bo sztuka czeskiego dramaturga, a tym samym i spektakl wyreżyserowany przez Katarzynę Deszcz, to opowieść o zwykłych ludziach, o naszych znajomych, przyjaciołach, o nas samych. Przyglądając się więc bohaterom, mamy wrażenie, że na scenie oglądamy samych siebie, że przeglądamy się w jakimś wielkim, magicznym lustrze prawdy.

Realizatorzy elbląskiej inscenizacji nie stworzyli jakichś niesamowitych dziwolągów, choć trzeba przyznać, że niemal każdy z bohaterów ma swoje mniejsze czy większe dziwactwa, jest swoistą osobliwością. Mechanizmy ich zachowań ukazane są oczywiście w pewnym przerysowaniu i kondensacji, a galeria osobliwości jest dość pokaźna, ale takie są prawa teatru. Dzięki temu w postępowaniu tego czy innego bohatera łatwiej odnajdujemy mechanizmy własnych zachowań. I tak Jana wydzwania do kochanków z budki telefonicznej pod swoim domem; Mucha porzucony przez kolejną dziewczynę wiąże się z odkurzaczem i manekinem; Piotr, aby zatrzymać dziewczynę, sięga po indiańskie rytuały; Alicja i Jerzy płacą postronnym ludziom, aby ich obserwowali w łóżku, bo inaczej nie mogą się kochać. Te i inne dziwactwa wydają się być szaleństwami, ale tak naprawdę są w granicach normy, a wszystko to opowiedziane jest z dystansem i dużym poczuciem humoru.

Bohaterowie są zagubieni, nie potrafią się odnaleźć, nie mają autorytetów, wartości, nie radzą sobie z własnymi problemami, nie potrafią żyć w związkach. A mimo to wciąż poszukują i żyją nadzieją, bo chcą mieć kogoś bliskiego, chcą kochać i być kochanymi, chcą być szczęśliwi. Chociaż ta ich pogoń za miłością, za szczęściem wydaje się być nieco absurdalna i groteskowa.

Twórcy spektaklu próbują nam jednak powiedzieć, że każdy z nas postrzega świat inaczej i nic niejest takie, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka. Dlatego też nie można oceniać innych po pozorach, bo tak samo oni mogą też oceniać nas.

W całym tym szalonym świecie, podobnie jak w sztuce Zelenki, nasze inspiracje czy ukryte pragnienia przybierają czasem postać gadającego koca bądź ożywionego manekina. A najsmutniejsze przesłanie, jakie płynie ze sceny, wydaje się być takie, że dopiero na oddziale psychiatrycznym człowiek może być sobą, nie musi nikogo udawać, przed nikim się ukrywać i nikt go tam pochopnie nie ocenia.

Sztuka Zelenki jest nam bliska również i z tego powodu, że podobnie jak Czesi żyjemy w kraju postkomunistycznym, a echa socjalizmu słychać także w "Opowieściach o zwyczajnym szaleństwie" - jedni tęsknią za dawnymi czasami, inni wstydzą się tego, co wówczas robili, a jeszcze inni próbują zbić kapitał na swoim "kombatanctwie".

Widzowie blisko aktorów

Po raz pierwszy w Elblągu w roli reżysera wystąpiła Katarzyna Deszcz. Autorką przekładu tekstu jest Krystyna Krauze, scenografia i kostiumy są dziełem Wojciecha Stefa-niaka, a opracowanie muzyczne - Dariusza Łapkowskiego.

Widzowie oglądający ten spektakl, siedzą na scenie, są więc blisko aktorów, mogą poczuć się częścią wykreowanej przez nich rzeczywistości.

Scenografia jest umowna, mocno uproszczona, bo też i postrzeganie rzeczywistości

zależy od każdego z nas, więc wszystko może być wszystkim. Kostiumy są bardzo współczesne, dopasowane do charakterystyki postaci, a w muzyce odnajdziemy też odniesienia do ekstremalnych zachowań bohaterów. Usytuowana jest ona gdzieś między sacrum a profanum.

Spośród grających w tym spektaklu aktorów, moim zdaniem, na słowa uznania zasługują przede wszystkim: Marcin Tomasik (Piotr), Artur Hauke (Jerzy/Żołnierz z Czeczenii), Lesław Ostaszkiewicz (Ojciec) i Marta Masłowska (Jana). Ponadto wyróżniłbym jeszcze: Annę Suchowiecką (Alicja), Irenę Adamiak (Matka) i Leszka Andrzeja Czerwińskiego (Mucha).

Jarosław Grabarczyk
Dziennik Elbląski
28 stycznia 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia