W rozkroku

"Popcorn" - reż: Robert Talarczyk - Teatr Polski w Bielsku-Białej

Sztuczny, odrealniony, próżny - taki jest świat zakłamanego, zmaterializowanego Hollywoodu, w którym "dzieci rodzą się stare". Bielska realizacja "Popcornu" doskonale potwierdza te słowa. Spektakl bawi się rozmaitymi konwencjami, eksperymentuje i intryguje, by na końcu pozostawić widza z ogromnym znakiem zapytania.

Ben Elton napisał „Popcorn” w latach dziewięćdziesiątych, kiedy zaczęto dostrzegać ogromne wady telewizji – jej wpływ na społeczeństwo, lansowanie negatywnych wzorców, upowszechnianie tandety. Nagle stało się jasne, że „pudło” stojące niemal w każdym domu może ogłupiać i tumanić. Elton w swym utworze po Gombrowiczowsku upupił wszystko, co się kojarzy z artystycznym, amerykańskim światkiem. Nadał temu gębę rodem z amerykańskich sitcomowych tasiemców. Ludzi z tekstu Eltona nie spotyka się na ulicy. Nie przechadzają się obok nas – zwykłych śmiertelników, bo jeżdżą najnowszymi modelami najdroższych samochodów, spędzają dni na operacjach plastycznych, sesjach u hipnoterapeutów, zakupach, a noce na upojnym seksie z króliczkami Playboya. Takich ludzi nie ma obok nas, ale istnieje cos innego – problem, który ukrył Elton pod płaszczykiem czarnej komedii. Kwestia odpowiedzialności za siebie i za innych, poczucie winy, a także nieświadomość zmasowanego ataku mediów na nasz umysł – to klucze interpretacyjne do tekstu Eltona.

Bruce’a Delamitri – bohatera sztuki - reżysera, spotykamy w momencie, gdy szykuje się na galę oskarową. Co więcej, potem tego Oskara otrzymuje. I jak gdyby przy okazji, poznaje Brooke Daniels – dziewczynę z rozkładówki Playboya. Wspólnie przychodzą do willi reżysera, zupełnie się nie spodziewając, że przeżyją tam coś znacznie ciekawszego niż najlepszy film Bruce’a. A tymczasem stają oko w oko ze śmiercią wcieloną w dwoje młodych morderców – Wayne’a i Scout\'a, którzy, wychowani na grach komputerowych i filmach Delamitrego, sprawiają wrażenie, jakby w pewnym momencie odkryli, że sensem ich życia jest zabijanie - mord dla samego mordu.  

Spektakl bielskiego teatru jest niezwykle wyrazisty, spójny i konsekwentny. Tekst Eltona nabrał nowe znaczenia. Reżyserska wizja Roberta Talarczyka nie ograniczyła się do ukazania brudu telewizji. Śmieciem stają się też gry komputerowe, z powodu których nabiera się przekonania, że po zrestartowania komputera można zmartwychwstać. Na dodatek okazuje się, że w sztucznym świecie Hollywoodu może ostać się ktoś całkiem ludzki. Bo taki właśnie jawi się Bruce. Rewelacyjny w tej roli Grzegorz Sikora nadał swemu bohaterowi niezwykle realne kształty. Delamitri okazuje się postacią z krwi i kości, która w sytuacjach krytycznych jest w stanie wznieść się ponad swoje wady. Sikora ukazuje swoisty proces dochodzenia Bruce’a do człowieczeństwa, które w tym wypadku oznacza przyzwolenie na posiadanie wątpliwości. 

Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że bielski „Popcorn” jest spektaklem dwóch aktorów – wspomnianego wyżej Sikory i występującego gościnnie w roli mordercy Wayne’a – Bartosza Obuchowicza. Obaj niezwykle wiarygodnie wykonali swe aktorskie działania. Wayne w interpretacji Obuchowicza wzbudza niezwykle sprzeczne emocje – przeraża i bawi jednocześnie. Dodatkowo Wayne w tej inscenizacji przestaje być przerysowanym psychopatą. Obuchowicz sprawia, że jego bohater wydaje się być w swoim zaburzeniu całkiem normalny. Pozostali aktorzy stanowią zgrabne tło dla grającego pierwsze skrzypce duetu Sikora-Obuchowicz. Postaci na scenie tworzą portret stereotypowej śmietanki Ameryki – od zmanieryzowanego homoseksualisty (w tej roli Tomasz Lorek), przez blondwłosą seksbombę (Katarzyna Skrzypek) aż po plastikową materialistkę (Maria Suprun). 

W przedstawieniu wykorzystano multimedialne projekcje, a scenografia nawiązuje do kiczowatego nurtu popartu. Trzeba być bardzo ostrożnym, by w teatrze nie raziło efekciarstwo. I w bielskim „Popcornie” jest owo wyważenie – tandeta dekoracji współgra z minimalistycznym zagospodarowaniem przestrzeni teatralnej. Cały spektakl to swoisty proces – od sitcomowych gagów, przez ukazanie absurdalności sytuacji, w której znaleźli się bohaterowie aż po filozoficzną dyskusję na temat winy i kary. Kto ponosi odpowiedzialność za przemoc w społeczeństwie? Kiedy w człowieku się rodzi morderca? Dlaczego media nami rządzą?

Przedstawienie pozostawia widzów z tego typu pytaniami. Dopiero po brawach i ukłonach aktorów z filmowej prezentacji dowiadujemy się jak potoczyły się losy bohaterów. Widz jednak z zasadniczym dylematem pozostaje sam. Bańka mydlana pęka. Życie po tym spektaklu wcale nie okazuje się prostsze. W zadawaniu pytań teatr może być mistrzem. I tak jest na szczęście w bielskim „Popcornie”. Ze sceny nie pada ani jedna odpowiedź. Ukazuje jedynie to, w jak wielkim stoimy rozkroku pomiędzy popkulturą a etyką. Pytanie tylko, kto za to ponosi odpowiedzialność?

Anna Hazuka
Dziennik Teatralny Bielsko-Biała
16 listopada 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia