W ruinach współczesności

Wokół Szekspira - monologi w wykonaniu Andrzeja Seweryna - XXII GST

Na Festiwalu nie mogło zabraknąć wielkich artystycznych osobowości. Tym razem opanowanym do perfekcji warsztatem i prezentacją aktorskiego kunsztu uraczył widzów dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie, aktor (m.in. Komedii Francuskiej) oraz reżyser - Andrzej Seweryn. Widowiska w jego wykonaniu nie można nazwać spektaklem - to raczej lekcja wiedzy o Szekspirze połączona z przykładami interpretacji fragmentów sztuk stratfordczyka.

„Wokół Szekspira” otwiera etiuda o siedmiu etapach życia człowieka. Na scenie pojawia się aktor, który kwili jak dziecko, a chwilę potem mamrocze jak starzec. Gdy światło gaśnie i ponownie się zapala, Andrzej Seweryn wychodzi z roli witając licznie zgromadzonych widzów. Zadaje pytania, opowiada anegdoty (podobno Polacy zajmują 5 miejsce na świecie pod względem korzystania z Wikipedii!), przytacza fakty dotyczące twórczości Szekspira. Wchodzi w dialog z publicznością próbując ustalić, ile sztuk wyszło spod pióra dramatopisarza wszechczasów (38: 11 tragedii, 17 komedii, 10 kronik) oraz wraz z widzami stara się wymienić ich tytuły. Opowieści skoncentrowane wokół Szekspira, jego twórczości oraz realiów, w których żył, przeplatane są krótkimi scenkami. Andrzej Seweryn odgrywa kolejne szekspirowskie monologi pokazując, jak wiele istnieje możliwych interpretacji i jak szeroką gamę uczuć oraz ludzkich doświadczeń zawierają szekspirowskie dramaty.

Na scenie leży kilka rekwizytów: drewniany kij, piesek na kółkach, szklanka wypełniona alkoholem, butelka wina, kilka kawałków sukna (purpurowy, biały i zielony), kapelusz, korale, krzesło, blond peruka oraz pęknięta butelka (tzw. „tulipan”), przy pomocy której „Hamlet” będzie próbował popełnić samobójstwo, wygłaszając ponadczasowy monolog. Tu najważniejszy jest aktor, to na nim spoczywa ciężar wykreowania scenicznego świata.

W każdej ze scen użyto wyłącznie jednego rekwizytu, trzykrotnie mieliśmy okazję słyszeć delikatny podkład muzyczny – fragmenty jazzowych utworów doskonale współgrały z tekstem i przestrzenią. Andrzej Seweryn pozwolił nam na chwilę wniknąć w psychikę Lady Makbet, która prosi o „przybycie duchów czynów straszliwych”. Gdy kobieta czyta list od męża jej sylwetka tonie w czerwonym świetle – morzu krwi, której wkrótce z jej rąk nie będą mogły zmyć oceany. Na przykładzie tej oraz wielu innych scen aktor przeprowadził analizę komediowości, opowiedział o chęci zagrania kobiety, o obecności zwierząt na scenie, o zazdrości… Słowem – podzielił się refleksjami dotyczącymi fascynacji Szekspirem oraz starał się określić, jakie wyzwania jego teksty stawiają przed aktorem oraz przed publicznością. Jednocześnie przypomniał, że Szekspir jest pełen pieśni (wesoła piosneczka z „Wieczoru trzech króli” w interpretacji Seweryna staje się pełnym tragizmu wyznaniem pijanego mężczyzny, który kocha zbyt mocno), humoru (bawi interpretacja utworu o zazdrości w wykonaniu wieśniaka ze „Straconych zachodów miłości”) oraz przekory (jako Falstaff aktor wygłosił apologię alkoholu).

Jednym z najistotniejszych komunikatów przekazanych widzom było zaprezentowanie nieograniczonych niemalże możliwości interpretacyjnych, które dają utwory Szekspira. Scenę balkonową z „Romea i Julii” (słynny fragment rozpoczynający się od słów: „Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo! Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę!”) Andrzej Seweryn zagrał jako wspomnienie aktora-weterana, natomiast kreując rolę służącego, bohatera utworu „Dwaj panowie z Werony” wykorzystał (zgodnie z tekstem oryginału) buty i drewnianą laskę, by przedstawić nam dramatyczne pożegnanie bohatera z członkami rodziny. Rolę niewzruszonego psa odegrała zabawka na kółkach. Przywołując scenę z „Henryka V” dotyczącą kwestii władzy Andrzej Seweryn przypominał, że Laurence Olivier odgrywał ją, gdy Anglia broniła się przez Niemcami w czasie II wojny światowej. Uniwersalny wydźwięk dramatów stratfordczyka po raz kolejny pozwolił opowiedzieć słowami sprzed kilku wieków o współczesności.

Przedstawienie prezentowane było w Ruinach Teatru Miejskiego w Gliwicach. Aktor wykorzystał możliwości, jakie daje nietypowy obiekt i jedną ze scen odegrał na okalającym przestrzeń gry balkonie, wędrując nad głowami widzów. Po obejrzeniu spektaklu nasuwa się stwierdzenie, że w Ruinach słowa ponadczasowych utworów nabrały nowej mocy, lecz w rzeczywistość miał miejsce proces odwrotny – magiczna przestrzeń pozwoliła wydobyć z dramatów ich naturalne piękno, prawdę, która do dziś przeraża, ostrzega, śmieszy i zdumiewa swoją trafnością.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny
12 maja 2011
Portrety
Andrzej Seweryn

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia