W stolicy polskiej operetki

"Wesoła wdówka" - reż. Maria Sartova - Teatr Muzyczny w Gliwicach

Premiera "Wesołej wdówki" w teatrze operetkowym to tak samo, jak wystawienie "Parsifala" w Bayreuth, "Halki" w Warszawie czy "Jeziora łabędziego" w Moskwie. W Polsce nie ma już operetek. To znaczy są, ale się inaczej nazywają. Po wojnie stolicą polskiej operetki były Gliwice. Dyrygował wtedy legendarny Jerzy Sillich, a reżyserował sam Witold Zdzitowiecki, przekazując mistrzowską sztukę lekkiej muzy powojennej kadrze talentów.

Tak urodziła się kariera Wandy Polańskiej (najlepszej Hanny Glawari) i Danuty Baduszkowej (niedościgniona inscenizacja Zemsty nietoperza). Tam występował niezapomniany wodewilista Aleksander Sawin. Na spektakle z jego udziałem bilety kupowało się z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Atrakcją była śpiewająca tancerka Leokadia Zienko, a gwiazdami: Artykiewicz, Malcowa, Brodzińska (matka Grażyny),Rutkowska, Wayda (ojciec Grażyny), Koprzywa, Ermow i co najmniej jeszcze kilkunastu solistów równie wspaniałych, profesjonalnych i uwielbianych przez publiczność.

Kiedyś jadłem obiad z dwoma niegdysiejszymi operetkowymi vedettami. "Kiedy śpiewałam Hannę Glawari"... - zaczęła przy stole starsza... "Moja droga, wszystko ci się pomyliło - przerwała nieco młodsza. - Glawari śpiewałam ja, a ty tylko Walentynę!". "Złociutka, Walentynę śpiewałam przed wojną w Warszawie, a Glawari po wojnie w Gliwicach". "Tak, zgadza się. Żyłaś wtedy z Wackiem Śniadym, a on był tam dyrektorem" - zareplikowała nieco młodsza i... przeszliśmy do deseru.

Prawdziwa sztuka operetkowa - zdawało się - przemija zdominowana musicalem, tandetną twórczością komediową, a często również ambicjami realizatorów, którzy nie chcąc nauczyć się operetkowego rzemiosła, produkują spektakle w proteście do "tej starej ma-trony - Operetki" i nazywają je eufemistycznie teatrem muzycznym.

Paweł Gabara, od lat zadziwiająco dobrze kierujący Gliwickim Teatrem Muzycznym, zaprosił mnie na premierę "Wesołej wdówki". Pojechałem.

Spektakl świetny. Nie pamiętam równie dobrych dekoracji Barbary Kędzierskiej i piękniejszych sukien scenicznych projektu Tatiany Kwiatkowskiej. Dyrygował młodzieniec o nazwisku Wojciech Rodek. Publiczność początkowo nie powitała go brawami, bo zaskoczeni myśleliśmy, że to "blada twarz" oskalpowana przez Indian z Rosę Marie. Ekscentryczność fryzury została zapomniana dopiero wtedy, gdy okazało się, że mamy do czynienia z muzykiem czujnym, wrażliwym, świetnie współpracującym z solistami i dbającym o proporcje dźwiękowe między sceną a orkiestrą.

W obsadzie zdecydowanie najlepsza ze wszystkich była Wioletta Białk (Walentyna). Daniło Michała Musiała i debiutującego nazajutrz Krzysztofa Cabana to mocne atuty tego spektaklu. Kamila de Rosillon jako pierwszy śpiewał młodziutki Łukasz Gaj, a w drugim przedstawieniu Adam Sobierajski. Powinno być odwrotnie. Sobierajski to piękny głos tenorowy, obycie sceniczne i dojrzała młodość. Jego młodszy kolega dzień później też miałby sukces, i to bez groźby przewrócenia się w głowie.

Wszystkie pozostałe role dobrze przygotowane i jeszcze lepiej wykonane. Wyróżniłbym w partii St. Briocha artystę o talencie na miarę Sawina sprzed lat. Nazywa się Tomasz Białek. Musiałby w to jednak uwierzyć dyr. Gabara. On jednak bardziej jest teraz zajęty współpracą z Marią Sartovą i ma pełne ręce roboty. Tylko jemu udało się już po raz czwarty namówić paryską artystkę do reżyserowania w Gliwicach. Rezultat jest znakomity. Soliści i zespoły osiągnęły kolejne, wyższe piętro kunsztu wykonania, a reżyserka przypomniała nam, że mistrzowsko zainscenizowana klasyczna operetka jest sztuką najwyższego lotu. Zwłaszcza w trudnych realiach teatru gliwickiego - oby również w przyszłości stolicy polskiej operetki.

Ozdobami dwóch pierwszych wieczorów były wykonawczynie partii tytułowej. Niedościgniona w swym kunszcie matka polskiej operetki Grażyna Brodzińska i nieznana debiutantka z Krakowa - Magdalena Pilarz-Bobrowska. Gratulacje!

Sławomir Pietras
Tygodnik Angora
24 marca 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia