W sztuce zawsze jest dużo emocji

Rozmowa z Ewą Soszyńską

Najbardziej lubię wczesny etap procesu twórczego, w którym jest dużo pracy, ale też całkiem sporo miejsca dla mojej inwencji twórczej. Naturalnie, lubię takie rzeczy jak przygotowywanie peruk, robienie tres i ich ciągłe poprawianie, szczególnie jednak ekscytują mnie wszelkiego rodzaju problemy techniczne, które potrzebują kreatywnych rozwiązań.

Z Ewą Soszyńską – wokalistką i charakteryzatorką Teatru Muzycznego Capitol – rozmawia Adam Zawadzki.

Adam Zawadzki: Na początek mam pytanie dotyczące twojej kariery zawodowej. Jak to się stało, że zaczęłaś pracę w Teatrze Muzycznym Capitol?

Ewa Soszyńska - To się zaczęło tuż po obronie dyplomu z charakteryzacji. Moim nauczycielem w szkole Marzeny Daleckiej był Mateusz Stępniak, który jest kierownikiem pracowni charakteryzacji w Teatrze Polskim. U Mateusza zyskałam cenne doświadczenia, bo to właśnie do niego przychodziłam i uczyłam się rzeczy, których nie mieliśmy w programie studiów - między innymi robienie tres, podstawy tkania peruk czy charakteryzacja zarostu. Następnie tak się szczęśliwie złożyło, że przy premierze trzeciej części Dziadów, jedna dziewczyna, która przychodziła tam na zlecenia, zrezygnowała i Magda Oleksiak z Teatru Capitol wzięła mnie na praktyki. Minęło pół roku i dostałam upragniony etat.

A co najbardziej lubisz w swojej pracy?

- Najbardziej lubię wczesny etap procesu twórczego, w którym jest dużo pracy, ale też całkiem sporo miejsca dla mojej inwencji twórczej. Naturalnie, lubię takie rzeczy jak przygotowywanie peruk, robienie tres i ich ciągłe poprawianie, szczególnie jednak ekscytują mnie wszelkiego rodzaju problemy techniczne, które potrzebują kreatywnych rozwiązań. Tak było przy produkcji do spektaklu Makbet reżyserii Agaty Dudy-Gracz, gdzie wszyscy aktorzy mieli mieć tatuaże. Wiadomo było, że nie będziemy tego co spektakl malować ręcznie pędzelkiem, bo to były duże powierzchnie, niekiedy całe torsy. Dlatego razem z dziewczynami powycinałyśmy szablony z gąbki robione sprężarką, które aktorzy ubierali do występów.

To właśnie w mojej pracy jest bardzo ciekawe, kiedy przychodzi reżyser albo scenograf i mówi, że chciałby to i tamto, najlepiej jakby świeciło i jeszcze latało. Mówimy, że tak to się do końca nie da, ale potem wymyślamy jednak, żeby wyszło jak najbliżej tej wizji. Oczywiście musimy mieć na uwadzę aktorów - także tworzymy nasze rzeczy tak, by w miarę wygodnie im się w nich grało.

Z jakim reżyserem pracowało ci się najlepiej? Kogo najmilej wspominasz?

- Szczególnie lubię takich, którzy prowadzą swoją pracę w sposób jak najbardziej bezszelestny. Wiadomo jednakże, że nie zawsze tak się pracuję, czasem tworzenie spektaklu łączy się ze stresem, z presją. To jest po prostu nieuniknione - w sztuce zawsze jest dużo emocji.
Najlepiej jednak pracuje mi się z takimi reżyserami, którzy filtrują przez siebie cały n proces twórczy. Na przykład w zeszłym tygodniu mieliśmy premierę „Lazarusa" reżyserem jest Jan Klata, który wyreżyserował to w sposób absolutnie bezszelestny. Odczuwałam bardzo duży spokój i - szczerze powiedziawszy - mimo dużego nakładu pracy była to najbardziej spokojna premiera przy jakiej pracowałam. Nie wiem czy była to kwestia sposobu w jakim on pracuje, czy może kwestia okoliczności, czy każdemu zależało, by wszystko przebiegało jak najbardziej bezproblemowo. Bardzo też dobrze mi się pracowało z Martyną Majewską, która teraz będzie miała w Capitolu kolejną premierę w styczniu. Nie ukrywam, że nie mogę się tego doczekać. Dobrze też wspominam inne doświadczenia, jak naprzykład pracę z Pawłem Passinim przy „Widmach" w Narodowym Forum Muzyki. Tam miałam obowiązków pod dostatkiem, ale też mogłam liczyć na pomoc Pawła, który bardzo sporo się udzielał także w charakteryzatorni, za którą byłam odpowiedzialna. To była absolutnie cudowna praca.
Oprócz artystycznego zatrudnienia, posiadasz też artystyczne hobby. Jak się zaczęła twoja kariera piosenkarki?
O, moja kariera piosenkarki! Zawsze o sobie myślę tak, że najpierw jestem wokalistką, a później jestem charakteryzatorką. Śpiewaniem zajmuje się od zawsze, nawet mogę powiedzieć, że mam jakieś wykształcenie w tym kierunku, co prawda pierwszego stopnia. Wszystko zaczęło się od chóru w podstawówce, w którym śpiewałam uparcie cały czas, nawet jak w pewnym momencie straciłam głos w piątek klasie. Pani laryngolog wtedy mi powiedziała: „Dziewczynko, ty się do tego nie nadajesz, nigdy tego nie będziesz robić". Szczęśliwie jednak, głos wrócił i okazało się, że będę jak najbardziej mogła robić to, co kocham najbardziej. Później jak byłam nieco starsza, w wieku piętnastu lat zaczęłam grać w różnych zespołach, głownie rockowych. Wtedy też zaczęłam pisać własne teksty. Najpierw po angielsku, a dwa lata temu wspólnie z przyjaciółką zabraliśmy się za tłumaczenie tych tekstów i też zaczęłam pisać po polsku. Od 2006 roku do 2014 miałam bardzo intensywny czas śpiewania w różnych projektach. Później z racji zdobywania zawodu i przebranżowienia się miałam zostać psychologiem, ale jednak moje losy potoczyły się inaczej.

Aktualnie śpiewasz wspólnie z koleżanką Hanią Hrycyk. Jest to duet Vendetta Party. Opowiedz mi o tym.

- Sam pomysł na to żeby zrobić duet performatywny powstał dziesięć lat temu. Najpierw to były drobne, aczkolwiek bardzo skomplikowane performansy dla znajomych na urodziny, gdzie za pierwszym razem przebrałyśmy się w stroje i maski. Zapraszałyśmy znajomych i przyatakowałyśmy kolegę, który grał w klubie Quinness koncert coverowy u tak zwanego joba. Dostał tort i prezent, po czym wszystkie się rozbiegłyśmy, aby wrócić świetnie poprzebierane, między innymi w maski będące bardzo ozdobnymi odlewami twarzy. To były bardzo pracochłonne przygotowania. W drugim przypadku nasz pomysł był jeszcze bardziej skomplikowany. Było to dla innego znajomego, który grał w klubie Kredens. Tam pomalowałyśmy się na złoto, miałyśmy cały układ wokalno-choreograficzny. Mi się marzą takie krótkie formy, Hania natomiast ma aspiracje na nieco dłuższe formy, ale razem się jakoś dogadujemy. Co prawda, w którymś momencie to się rozsypało całkowicie, niemniej jednak dwa lata temu spotkałyśmy się i stwierdziłyśmy, że coś znowu chcemy robić razem. Okazało się, że możemy razem śpiewać i pisać piosenki. Stwierdziłyśmy, że mamy jakiś dorobek, więc czemu nie miałybyśmy tego realizować wspólnie?

A gdzie można was aktualnie usłyszeć?

- Niedawno zaczęłyśmy współpracę ze sceną Pod Regałem - aktualnie odbywa się tam zmiana formuły, przez co są nastawieni na recitale solowe. Oczywiście najbliższy koncert Vendetta Party będzie jak najbardziej promowany na Facebooku i innych socail mediach. W tym momencie nie mamy jeszcze żadnego planu. Ja za to mogę się pochwalić, że niedawno, osiemnastego października, w Literatce miałam swój solowy recital ze skromnym składem muzycznym.

Pewnie też planujecie jakieś koncerty w przyszłości.

- Mocno improwizujemy, jeśli chodzi o Vendetta Party. Plan jest taki, na razie, żeby nagrać te piosenki, które mamy - Hani, moje i te, które śpiewamy wspólnie. Także po to, by mieć je zachowane bardziej profesjonalnie niż jedynie na dyktafonach, czy mniej lub bardziej przypadkowych filmach na Youtubie. Trzeba to jakoś uporządkować i ustalić też parę bardziej wyreżyserowanych propozycji, z którymi będziemy mogły iść koncertować w różne miejsca.

Jak myślisz czym kierowałaś się w życiu, że wybrałaś taką a nie inna drogę?

- Jeśli chodzi o pisanie i śpiewanie tekstów, to ja to po prostu uwielbiam i zawsze sprawiało mi to ogromną przyjemność. Nawet jak mam jakiś czas, w którym nie wiem co pisać, nie mam konkretnego pędu, żeby tworzyć jeden tekst za drugim, to i tak mam ogromną potrzeba wydawania z siebie dźwięków. Moja mama od dziecięcych lat mówiła mi: „Przestań Ewa na mnie krzyczeć!". A ja po prostu od zawsze miałam potrzebę wydawania z siebię różnych dźwieków - Przez co moi bliscy musieli w pewnym momencie zaakceptować fakt, że jestem osobą głośną. Niemniej jednak, nie wyobrażam sobie swojego życia bez śpiewania. Nie ukrywam, że im więcej obcych ludzi mnie słucha, tym lepiej mi się tworzy. A jeśli chodzi o karierę zawodową, to jestem osobą, która lubi i potrafi pracować manualnie, więc takie rzeczy po prostu łatwo mi przychodzą. Obecnie staram się także poszerzać swoje horyzonty i edukować się dalej. W tym roku zapisałam się na studia o wdzięcznej nazwie – kryminologia z elementami kryminalistyki. Jestem absolutną fanką podcastów kryminalnych.

Czy spełniły się któreś z twoich dotychczasowych marzeń?

- Parę marzeń mi się na pewno spełniło: przez długi czas marzyłam, żeby mieć swój solowy występ i te marzenie się spełni właśnie osiemnastego. Chciałam zawsze coś wygrać i wygrałam - w zeszłym roku; było to 44. Nocne Spotkanie Literackie. W nagrodę szczęśliwie otrzymałam laptopa. Szczęśliwie, bo parę dni przed tym konkursem mój poprzedni laptop odmówił całkowicie współpracy.
Wydaje mi się jednak, że ostatnie pięć lat to głównie był dla mnie czas, żeby dorosnąć, żeby sobie trochę te marzenia inaczej sformułować. Obecnie robię wszystko, żeby się rozwijać, spełniać artystycznie i formułować kolejne marzania. Czuję jednak, że jestem na początku swojej artystycznej drogi. Moim marzeniem, takim absolutnie największym jest pogodzenie pracy zawodowej z posiadaniem rodzinny, domu na wsi i miniaturowych owiec.
__

Ewa Soszyńska - charakteryzatorka, wokalistka, autorka piosenek, urodzona 11 maja 1989 roku we Wrocławiu. W latach 2009-2014 studiowała psychologię na SWPS we Wrocławiu, następnie ukończyła w 2015 roku charakteryzację i wizaż w Szkole Marzeny Daleckiej i rozpoczęła pracę w Teatrze Polskim, a później w Teatrze Muzycznym Capitol. Pracowała przy takich produkcjach jak „Dziady" reż. Michał Zadara, „Trzej Muszkieterowie" reż. Konrad Imiela, „Po „Burzy" Szekspira" reż. Agata Duda-Gracz, „Makbet" reż. Agata Duda-Gracz, „Y" reż. Paweł Passini, „Widma" reż. Paweł Passini, „Leżę Twoje Serce" reż. Agnieszka Glińska, „Balladyna" reż. Agnieszka Olsten, „Blaszany Bębenek" reż. Wojciech Kościelniak, „Wyzwolenie: Królowe" reż. Martyna Majewska, Mock, „Czarna burleska", reż. Konrad Imiela, „Gracjan Pan" reż. Cezary Tomaszewski, „Lazarus" reż. Jan Klata.

Adam Zawadzki
Dziennik Teatralny Wrocław
18 listopada 2020
Portrety
Ewa Soszyńska

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...