W takich Addamsów to nawet uwierzyć można z przyjemnością

"Rodzina Addamsów" - reż. Jacek Mikołajczyk - Gliwicki Teatr Muzyczny

Imponujące dekoracje, świetne role, przewrotnie czarny humor i energetyczna muzyka. To jest to!

O Gliwicach mówi się na wszystkich teatralnych forach i w ogólnopolskich programach telewizyjnych. A to za sprawą polskiej premiery musicalu "Rodzina Addamsów" w Gliwickim Teatrze Muzycznym. To się nazywa promocja miasta przez kulturę!

Po raz kolejny, jak wielokrotnie przez minione 17 lat, dyrektor GTM - Paweł Gabara wykazał się znakomitym teatralnym wyczuciem i intuicją. Postawił na nośny tytuł, ale jego realizację z zaufaniem powierzył debiutującemu w reżyserskim fachu - Jackowi Mikołajczykowi.

Dla ścisłości: debiutującemu w samodzielnym projekcie, bo współpracował on już przy premierach GTM, tłumaczył teksty, jest autorem książki "Musical nad Wisłą", a przede wszystkim znawcą tego gatunku, w którym specjalizuje się w pracy naukowej. Zabawnie, z dystansem Tak, jak nie chwali się dnia przed zachodem słońca, tak trudno wyrokować o powodzeniu spektaklu przed jego premierą. Ale od piątku, jasne jest, że gliwicka "Rodzina Addamsów" odniosła sukces. Znakomicie wykonane, pomysłowe - inscenizacyjnie i plastycznie - widowisko, spodoba się nawet tym, którzy za musicalem nie przepadają. A tym, którzy go lubią, dostarczy dobrej, inteligentnej zabawy.

Sceniczna machina wokalno-muzyczno-choreograficzna działała tu wyjątkowo sprawnie, ale i zaskakująco. Bo choć ten sukces ma wielu ojców - od aktorów i muzyków przez scenografów i autorkę ruchu scenicznego po pracowników technicznych (!) - to najpierw brawa należą się reżyserowi i autorowi przekładu. W jednej osobie zresztą Jacek Mikołajczyk przełożył libretto dowcipnie i z fantazją. Dzięki temu większość nietypowych pomysłów inscenizacyjnych, wywodzi się, w naturalny sposób, wprost z tekstu. Jako reżyser, na scenie zderzył natomiast wszystkie te gry słów, dyskretne aluzje do współczesności, wplatane tu i ówdzie "kultowe tytuły" i nawiązania do popkultury, z klasyczną (i to bardzo) formą musicalu, a nawet operetki.

W rezultacie powstał uroczy pastisz samego gatunku, dobrze przystający do nastroju opowieści o nietypowych duchach, którym straszenie żyjących współbraci jakoś nie wychodzi

Żonglowanie konwencjami i nagłe "wypadanie" z reguł gry nie ma jednak nic wspólnego z parodią. To po prostu udany pomysł na odkurzenie poetyki klasycznego musicalu.

Doskonałym przykładem może być song pani Addamsowej, ten "o śmierci, czającej się za rogiem", odśpiewany i odtańczony w konwencji, rodem z "Wesołej wdówki". Trzeba było słyszeć oklaski, nagradzające taką "odwróconą kliszę" operetkowej maniery.

Wszystko gra, jak w zegarku

Wątek narracyjny w "Rodzinie Addamsów" do imponujących nie należy. W końcu ile można śpiewać i tańczyć na temat jednej wizyty, choćby i "międzyzaświatowej". W gliwickim przedstawieniu, poradzono sobie i z tym wyzwaniem, wywołując (gdy akcja na chwilę, nomen omen, zamiera) na scenę duchy przodków państwa Addamsów. Gadatliwe to one nie są, za to intrygujące, a z kostiumów Ilony Binarsch sądząc, za życia nie prowadziły się zbyt cnotliwie. No i dlatego stanowią zabawne tło dla głównych bohaterów kultowego horroru.

Odtwórcy głównych ról to zaś wyrównana stawka aktorsko-wokalna (!), choć z woli autorów libretta (Marshall Brickman i Rick Elice) kobiety są tu postaciami znacznej barwniejszymi, niż ich faceci-pantoflarze. Wysmakowana w każdym geście jest więc Marta Wiejak jako Morticia, która wchodząc na scenę zagarnia całą przestrzeń dla siebie. No chyba, że w polu widzenia znajdzie się jej nieodrodna córka Wednesday, w brawurowej interpretacji Anastazji Simińskiej; wtedy skry lecą z obydwu stron. A jak jeszcze dołączy do nich cud-babcia - Katarzyna Wysłucha, to już w ogóle oczopląsu można dostać, bo nie wiadomo, która lepsza, i na której wzrok zatrzymać

Nie ma zresztą w tym spektaklu ról marginalnych, bo nawet wtedy, gdy postać milczy, to nie sposób jej nie zauważyć. Całe towarzystwo pląsa zaś (cóż za flamenco!!!) do oryginalnej choreografii Eweliny Adamskiej-Porczyk i doskonale współbrzmi z muzyką Andrewa Lippy, w wykonaniu świetnie przygotowanej orkiestry Gliwickiego Teatru Muycznego, pod dyrekcją Wojciecha Rodka. Będzie przebój.

Henryka Wach Malicka
Dziennik Zachodni
17 marca 2015

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia