W życiu jak w filmie

"Zagraj to jeszcze raz, Sam" - reż: Grzegorz Kempinsky -Teatr Śląski w Katowicach

Wreszcie na scenie Teatru Śląskiego możemy oglądać komedię - lekką i przyjemną, ale jednocześnie mądrą i nie pozbawioną refleksji. Mowa oczywiście o sztuce "Zagraj to jeszcze raz, Sam" - autorstwa Woody\'ego Allena, którą przygotował i wyreżyserował dla Teatru Śląskiego Grzegorz Kempinsky, znany z realizacji takich spektakli jak: "Jordan" czy "Oskar i Pani Róża".

Cała rzecz rozgrywa się – jak to bywa u Allena – na linii problemów damsko-męskich. Bohater Allan, młody krytyk filmowy i wielbiciel Humphrey\'a Bogarta pewnego dnia zostaje porzucony przez żonę. Okazało się, że w trakcie trwania małżeństwa tak bardzo uzależnił się od swojej partnerki, że po jej odejściu nie jest w stanie pohamować rozsadzających go emocji, czuje się zagubiony i pokrzywdzony przez los. Nie mogąc znaleźć uzasadnienia dla sytuacji w której się - mimo swojej woli – znalazł, traci głowę i wpada w panikę powodując wiele nieoczekiwanych i jednocześnie zabawnych sytuacji. Całe szczęście, że w tym trudnym czasie są z nim najlepsi przyjaciele Linda i Dick, i to oni angażując się wręcz ponad miarę  pomagają mu nie zwariować. Wpadają na pomysł, zgodnie z którym najszybszym sposobem na zapomnienie starej miłości jest znalezienie przyjacielowi nowego obiektu jego westchnień. Perypetie związane z owymi poszukiwaniami stają się zatem siłą napędową spektaklu.

Akcja dzieje się zarówno w pokoju naszego bohatera jak i w... jego wybujałej wyobraźni, w której oczywiście wszystko ma prawo się wydarzyć tym bardziej, że owa wyobraźnia jest nie tylko wybujała, ale także naszpikowana najbarwniejszymi elementami kultowych filmów, zwłaszcza zaś nieśmiertelnej „Casablanki”. Scenografia Barbary Wołosiuk jest uosobieniem mieszczańskiego mieszkanka ze stertą książek i – jak na filmowe zainteresowania jego lokatora przystało – z telewizorem na honorowym miejscu. Oprócz tego kanapa, meble, stolik i kilka bibelotów. Co istotne, wnętrze to zapełnia się zarówno rzeczywistymi postaciami jak i bohaterami z wyobraźni Allana. Z telewizora wyłania się sam Humphrey Bogart, który nauczy naszego bohatera jak postępować z kobietami, zaś wyobrażone przez Allana sceny utrzymane zostały w stylistyce amerykańskiego „kina noir” lat czterdziestych.

Jest w spektaklu pierwszy i podstawowy poziom – historia Allana, opuszczonego małżonka, drugi - jego wyobraźnia, która skutecznie burzy liniową percepcję zdarzeń i poziom trzeci – przemycana tu i ówdzie opowieść o powstawaniu samego spektaklu. Zabawa formą, dystans do kreowanych postaci, łamanie iluzji tak zwanej czwartej ściany, czy  zręcznie wyważony przez autora i reżysera narastający chaos świetnie z sobą współgrają tworząc interesujący spektakl, którego celem nie jest jedynie przedstawienie opowieści samej w sobie, ale również chęć pokazania absurdalności niektórych ludzkich poglądów i zachowań, a także wielu odcieni słabości i niedoskonałości ludzkiej psychiki.

Obsadzenie postaci głównie młodymi aktorami zaowocowało atmosferą dynamiki, świeżej ekspresji i ciekawym kolorytem zarówno poszczególnych scen jak i całego spektaklu. Spowodowało, że przedstawienie nie stało się odkurzoną ramotką z zamierzchłych już - dla wielu -  lat siedemdziesiątych, a całkiem dziś prawdopodobną zwariowaną historią miotanego wewnętrznymi i zewnętrznymi sprzecznościami, determinowanego - głównie damsko męskimi - kompleksami młodego kandydata na intelektualistę.
 
Właściwie wszyscy aktorzy zasługują na słowa uznania. Począwszy od Macieja Wiznera (Allan), który z pogodną konsekwencją ogrywał nękające jego bohatera kłopoty z własnymi rozterkami i - jak przystało na filmowego krytyka - wybujałą wyobraźnią, skończywszy na znakomitej roli Grzegorza Przybyła grającego tajemniczego, nieco mrocznego, ale niezwykle życzliwego Allanowi Humphrey\'a Bogarta. Wizner włożył serce, a także wykorzystał wszystkie swoje zasoby energetyczne, aby wykreować znerwicowaną, emocjonalnie rozchwianą i zagubioną w nowej sytuacji życiowej postać Allena. Wysiłek tym znaczniejszy, że przez całe przedstawienie praktycznie nie schodził ze sceny. Być może w pierwszych fragmentach przedstawienia zbyt mocno przerysowywał impulsywność Allana, ale w konsekwencji przekonująco i sugestywnie wywiązał się ze swojego aktorskiego zadania w pełni zasługując na uznanie publiczności. Ucharakteryzowanie Wiznera na Woody’ego Allena było również strzałem w dziesiątkę.

Kolorowa i pełna seksapilu Katarzyna Dudzińska jako Nancy, Sharon, Gina i Vanessa z dużym wdziękiem - zapewne szczególnie wśród męskiej części widowni - zaznaczyła swoją obecność w Teatrze Śląskim.

Na uznanie zasłużył również Dariusz Chojnacki w roli Dicka. Ten „wulkan” niesłabnącej energii dorównywał Wiznerowi w nadawaniu wysokiego tempa przedstawieniu. Jego „zakręcony” Dick niejednokrotnie powodował uśmiech życzliwej mu publiczności.

Interesująco wypadła w roli Lindy Karina Grabowska. Zaprezentowała postać różniącą się od pozostałych. Dyskretnie podkreślając tę inność stworzyła sylwetkę mądrej i lojalnej żony, borykającej się z kłopotami stwarzanymi przez kochającego co prawda, ale powodującego niezliczone komplikacje zawodowo-towarzyskie męża. Nie jest to jej pierwsza postać zagrana w Teatrze Śląskim i łatwo można chyba zaryzykować pogląd, że również nie ostatnia.

Bez wątpienia największą jednak rolę w powstaniu tego przedstawienia odegrał twórca jego adaptacji i reżyser Grzegorz Kempinsky. Siła tej inscenizacji leży przede wszystkim w znakomicie zaadaptowanym i precyzyjnie, ze znajomością specyfiki małej sceny, wyczuciem aktorskich możliwości opracowanym tekście. Kempinsky jest reżyserem nie tylko doświadczonym, jest też pracowity i ponad wszelką wątpliwość potrafi umiejętnie współpracować z aktorami.

Najważniejszym efektem tej umiejętności jest to, że wywołuje w nich wiele twórczej inwencji i aktorskiej inicjatywy. Te właśnie cechy widoczne są w spektaklu „Zagraj to jeszcze raz, Sam”. Dzięki nim w Teatrze Śląskim można oglądać znakomitą teatralną propozycję dla wszystkich, którzy chcieliby się pośmiać ze znakomitych „allenowskich” tekstów i sytuacyjnych żarcików, poczuć klimat jego filmów w dobrym aktorskim wykonaniu.

Marta Odziomek
Dziennik Teatralny
21 grudnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia