Wakacyjne premiery - obok świetnych miernota

"Wszyscy byli odwróceni", "Dziś wieczór arszenik czyli komedia z kawą", "Porwanie Sabinek"

Myślę, że wakacyjne premiery powinny różnić się od przedstawień wystawianych w tzw. sezonie. Latem na widowni zasiada w większości publiczność przyjezdna, z kraju i zagranicy.

Nie chodzi o to, że dla wakacyjnej widowni należy tworzyć teatr łatwy, śmieszny i głupawy. Wakacyjne przedstawienia, owszem, powinny mieć element relaksacyjny, ale też w atrakcyjny sposób zaznajamiać widza, zwłaszcza tego z zagranicy, z naszą kulturą, tradycją, obyczajowością. Mamy wszak z czego korzystać. Na przykład sierpień - ileż tu znamiennych dat, tak ważnych dla naszej polskiej tożsamości, jak choćby obchodzona parę dni temu 69. rocznica Powstania Warszawskiego. Może wreszcie teatry zainteresowałyby się promowaniem polskości, a nie ciągłym jej deprecjonowaniem.

Świdermajer na scenie

Spośród premier lata chyba najbardziej w wakacyjnym klimacie utrzymany jest spektakl "Porwanie Sabinek" w reżyserii Emiliana Kamińskiego w warszawskim Teatrze Kamienica. Tę austriacką komedię, autorstwa braci Franza i Paula Schonthanów, przetłumaczoną i przerobioną przez Juliana Tuwima, znakomicie wyreżyserował Emilian Kamiński. Powstał pełen humoru stylowy wodewil, świetnie zagrany, z dynamicznie poprowadzoną akcją i celnie dobraną obsadą, gdzie każda postać niesie inny temperament, inną osobowość, inny charakter i dysponuje innymi środkami wyrazu. Pełna zabawnych perypetii historia dzieje się w Otwocku na początku XX wieku. Jest więc stylizacja na tamtą epokę i na tamtą obyczajowość. Zarówno w scenografii, kostiumie, części muzycznej, jak i słownej.

Oto spokojne życie rodziny Owidowiczów zostaje nagle zakłócone w związku z przyjazdem do Otwocka teatru objazdowego, którego dyrektor Strzyga-Strzycki (Emilian Kamiński) wystawia sztukę "Porwanie Sabinek", napisaną przez nauczyciela łaciny Jędrzeja Owidowicza (Wojciech Duryasz tą pięknie zagraną rolą obchodzi 50-lecie swojej pracy artystycznej) w sekrecie przed rodziną. Całe zamieszanie wynika stąd, iż pani Ernestyna, żona profesora (w pełni wiarygodna rola Doroty Kamińskiej), nie znosi teatru. I zabiegi o utrzymanie w tajemnicy autora tej sztuki stanowią oś akcji.

Cały zespół gra wspaniale, a Emilian Kamiński w vis comica dosłownie przeszedł samego siebie, ukazując ogromne możliwości aktorskie w dziedzinie komedii. A trzeba dodać, iż wyciskanie u widza łez ze śmiechu to o wiele trudniejsze zadanie aniżeli zagranie postaci tragicznej. Ekspresją wyrazu i temperamentem aktorskim dominuje Olga Sarzyńska w doskonale poprowadzonej roli Madzi, nieznośnej, o despotycznym charakterze córki Owidowiczów. Wszyscy grają wybornie. To jedno z nielicznych przedstawień, w którym gra zespołowa nie jest tylko pustym terminem.

Warto dodać, iż w scenografii użyto oryginalnych elementów drewnianej architektury letniskowej, tzw. świdermajera. W tym stylu na przełomie XIX i XX wieku budowane były m.in. w Otwocku drewniane budynki z charakterystycznymi drewnianymi, ażurowymi zdobieniami werand i ganków. Emilian Kamiński odnalazł w Otwocku nie całkiem jeszcze spalony w pożarze budynek i ocalałe fragmenty takiego właśnie ażurowego zdobienia wykorzystał w scenografii swojego przedstawienia, dzięki czemu widz może sobie mniej więcej wyobrazić, jak wyglądało pod względem architektonicznym podwarszawskie miasteczko na początku XX wieku.

Kawa i arszenik

Inny spektakl komediowy, również w Teatrze Kamienica, który także miał premierę w czasie wakacji i grany jest przez całe lato, to "Dziś wieczór arszenik, czyli komedia z kawą" autorstwa Carlo Terrona w reżyserii Tomasza Obary. Ta kameralna, dwuosobowa sztuka łączy elementy klasycznego kryminału i komedii z elementami psychodramy. Akcja rozgrywa się w sylwestra. Elegancko ubrana para małżonków w średnim wieku prowadzi ze sobą grę. Z jednej strony wzajemnie oskarżają się o nieudane życie, twierdząc, że mają już siebie dość, z drugiej -okazuje się, że łączy ich wielka miłość i nie wyobrażają sobie życia bez siebie. A więc miłość czy nienawiść? Kto komu wsypał arszenik do kawy? A może nikt nikomu.

Sztuka przypomina filmy Hitchcocka z charakterystycznym dla nich suspensem i oczywiście przymrużeniem oka. Świetnie napisane dialogi tworzące rytm spektaklu, narracja prowadzona na przecięciu kryminału i komedii, zaskakujące zwroty akcji trzymające widza w napięciu i ciekawości, zagadkowość sytuacji, która dopiero w finale się wyjaśnia. A do tego wyraziste role Marii Pakulnis (aktorka doskonale gra rolę żony, oddając jej zmienność nastrojów: czułości na zmianę z obojętnością, a nawet goryczą) i Miłogosta Reczka (mąż).

Odradzamy

Przedstawień teatralnych, które miały premiery w okresie wakacji, jest jeszcze kilka. Ale nie na wszystkie warto poświęcić czas. O niektórych lepiej od razu zapomnieć. Jak na przykład o najnowszym spektaklu Michała Zadary "Wszyscy byli odwróceni" według opowiadania Marka Hłaski napisanego na początku lat 60., będącego wynikiem trzykrotnego (1959, 1961 i 1969) pobytu pisarza w Izraelu. Opowiadanie pokazuje pewien istotny problem społeczny w Izraelu, a mianowicie konflikt między Żydami urodzonymi na tamtych ziemiach, czyli "Sabrami", a Żydami nowo przybyłymi z Europy Wschodniej (zwłaszcza z Polski) i osiadłymi w Izraelu.

Michał Zadara niczego nie zrozumiał z utworu Hłaski. Zrobił spektakl będący żenującą miernotą, niemającą nic wspólnego z opowiadaniem Hłaski. Aktorzy snują się po scenie i strasznie wrzeszczą na siebie. I to wszystko. Dlaczego publiczność go nie wygwizdała? Zastanawiające jest to, iż ten marny reżyser w krótkim czasie zrobił tak oszałamiającą karierę. No cóż, bywają różne lobby

"Porwanie Sabinek", reż. i scenog. Emilian Kamiński, "Dziś wieczór arszenik",reż. Tomasz Obara, Teatr Kamienica, Warszawa.
"Wszyscy byli odwróceni", reż. Michał Zadara, spektakl będący koprodukcją, prezentowany w Muzeum Historii Żydów Polskich, Warszawa.

Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik
6 sierpnia 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...