Walczący o miłość

"Stacja przeznaczenie" - reż: WITomski&WITkowicz - GTM Junior

Najnowsza premiera GTM Junior za nami. Czy widowisko muzyczne gliwickiego teatru - "Stacja przeznaczenie" - okaże się sukcesem? Chyba trochę mu do tego brakuje...

„Stacja przeznaczenie” to przedstawienie opowiadające historię miłosną Joanny (Katarzyna Grytz / Anna Zmuda) i Zbyszka (Amadeusz / Adam Woronowski). Akcja spektaklu rozgrywa się na stacji kolejowej, gdzie wśród tłumu pasażerów młodzi spotykają się po raz pierwszy i zakochują się w sobie. Niestety pokrętny los pogrywa sobie z nimi, a karty przeznaczenia rzadko układają się po myśli bohaterów. Zawsze do szczęścia brakuje im jednego kroku, zawsze coś przeszkadza. Czy w końcu uda im się wygrać miłość? To się okaże…  

Spektakl to swoisty wehikuł czasu. Wraz z głównymi bohaterami, co rusz, przenosimy się w czasie – zawsze przeżywając ten sam moment – moment poznania (a może raczej rozpoznania). Zbyszek za każdym razem budzi się i spotyka Joannę – mimo, iż para widzi się w danym czasie po raz pierwszy, czuje, jakby znali się od zawsze. Jeśli bowiem dwoje ludzi jest sobie przeznaczonych to nieważne, jakie przeciwności losu staną na ich drodze, oni i tak się odnajdą. Obok głównej historii, poznajemy również historie miłosne innych pasażerów, znajdujących się na zaczarowanym dworcu. Zaczarowanym bowiem dla nich wszystkich czas stanął w miejscu – jakby przeżywali ten sam dzień wiele razy, za każdym razem jednak na nowo.

Najważniejszą postacią przedstawienia jest mim (Mateusz Lewandowski). Jest to osoba, która rozdaje bohaterom karty – będące kartami przeznaczenia. To dzięki niemu toczy się cała akcja. To on prowokuje do pewnych zachowań, to on inne zachowania powstrzymuje, wreszcie on otwiera przed publicznością świat myśli i marzeń bohaterów. To właśnie mim jest rządcą życia, a co za tym idzie, także i miłości.

Całość uświetniają piosenki, m.in.: Agnieszki Osieckiej, Ryszarda Rynkowskiego, czy Edwarda Stachury. Młodzi aktorzy świetnie poradzili sobie z tymi trudnymi utworami. Trzeba przyznać, że śpiew był najmocniejszą częścią całego spektaklu.

Samo widowisko jest jednak bardzo chaotyczne, a zakończenie mało wyraziste (jakby przedstawienie nagle się urwało i nie wiadomo było co dalej…). Chaos zdecydowanie utrudnia odbiór spektaklu – widz, zamiast cieszyć się sztuką, zastanawia się, o co w niej właściwie chodzi… Brakuje tu lekkości (która przy wybranej tematyce powinna być naturalna), a także płynności przejść między kolejnymi scenami. Wartość spektaklu zdecydowanie podnosi oprawa muzyczna.

Joanna Garbarczyk
Dziennik Teatralny Katowice
12 kwietnia 2010

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...