Walczmy z postępem co sił!

"Chryzostoma Bulwiecia podróż do Ciemogrodu" - reż. J.J. Połoński i J. Staniek - Teatr Rozrywki

Teatr Rozrywki tym razem wziął na swój warsztat poezję Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Na postawie jego tekstów powstał poemat satyryczny pod tytułem "Chryzostoma Bulwiecia podróż do Ciemnogrodu". Reżyserem spektaklu jest Jerzy Jan Połoński.

Pewnego dnia znany podróżnik postanawia wyruszyć w kolejną trasę. Tym razem jego celem staje się miejsce, którego nie widać na mapie, o którym nie mówią pracownicy biur podróży, przez ludzi uznane za nie istniejące. Jest nim Ciemnogród. Dowodzą nim nieudolni politycy, a duchowni wpływają na ich decyzje. Tu, według legendy, wybawienie niesie tylko Biały Rycerz na koniu. ..

Bulwieć bierze udział w wielu rozgrywających się w Ciemnogrodzie wydarzeniach – spaceruje nad brzegiem Ciemnawki, widzi, jak uczniowie całują księży po nogach, ogląda też „Hamleta”, który jest dość szokującym spektaklem (obraz Hamletów wbiegających na scenę z trupimi czaszkami przytwierdzonymi do genitaliów nie niesie za sobą żadnego głębszego sensu, a wulgarnie wypowiedziane słowa „być albo nie być” tracą swoją wartość).

I tak jest właściwie z całym spektaklem pokazanym w Teatrze Rozrywki. Większość scen jest rozjechana, nieciągła. Przedstawienie wygląda bardziej na próbę stworzenia szeregu skeczy z całego poematu, które jednak nie łączą się ze sobą. Reżyser wybrał dla poematu pióra Gałczyńskiego musicalową formę, ale ona również nie została dopracowana. Na scenie dominowała muzyka, która bardzo często zagłuszała niewyraźnie śpiewane przez aktorów teksty. Często to właśnie nuty grane przez orkiestrę były ciekawsze dla ucha niż to, co działo się na scenie. 

Jeśli chodzi o aspekty wizualne, to Połoński stawia na absolutne minimum – wszystko jest czarno-białe, pojedyncze elementy ruchomej scenografii są wprowadzane na pustą scenę, którą wypełniają  odziani w tak samo dwubarwne kostiumy aktorzy. Chwilami ciężko jest rozpoznać, kto w tym przedstawieniu jest kim, bo wszyscy są tak podobni do siebie. Po wyjściu ze spektaklu, tak jak większość widzów, zastanawiałam się nad sensem ról istnienia dwóch aktorek, które występują w roli Zielonej Gęsi i w zasadzie robią tylko zamieszanie na scenie.

Ruch sceniczny jest dość składny i dopracowany, często dominuje nad słowem.

Wymowa spektaklu jednak doskonale wpasowuje się w naszą rzeczywistość. Smutny i przerażający jest wizerunek Polaków ukazanych jako nieudolna, ciemna masa, naród idiotów, niezdolnych do podjęcia się jakiegoś zadania, obłudnych i zakłamanych. Druga część spektaklu zaczyna się monologiem Hamleta o kole, ojczyźnie i rowerach. Podsumowaniem tego wywodu stają się słowa:, że „Polska jest jak ten pedał, zawsze przy ziemi”. Bohaterzy mają swój jedyny cel, który wyśpiewują jak swój hymn: "Aczkolwiek świat idzie do przodu, / My go ciągnijmy w tył, / Synowie my Ciemnogrodu, / Walczmy z postępem co sił!".

Pomysł na takie przedstawienie jest na pewno ciekawy, ale posłużenie się konwencją groteskowo – satyryczną nie wyszło najlepiej i powoduje u widza raczej w znużenie niż go bawi.

Aleksandra Kazimierska
Dziennik Teatralny Katowice
9 maja 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia