Wąs: Centrum Gdańska potrzebuje życia, nie prestiżu!
gdzie są studenci?Sklep z winem znanego aktora to nie jest zły pomysł, ale nic nie zmieni. Możecie wynająć znajomym wszystkie lokale przy Długiej, a nie zlikwidujecie problemu Głównego Miasta, który brzmi: martwe miejsce. Co zrobić, żeby stało się żywe?
Wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki to pechowy facet. Najpierw chlapnął: "niech nikt nie próbuje mnie przekonać, że właściciel Baru pod Rybką stworzy coś z wyższej półki". Następnego dnia musiał przeprosić właściciela: "użyłem metafory, chodziło mi o wszelkiego rodzaju smażalnie ryb, kebaby itd.". Teraz powinien przeprosić właścicieli smażalni ryb i kebabów, bo skąd wie, że nigdy nic nie stworzą? Raz można powiedzieć coś głupiego, ale skoro Lisicki wygłupia się za każdym razem, gdy otworzy usta, to widać, że coś mu po głowie chodzi. Wiem nawet co - on chciałby stworzyć w Gdańsku strefę prestiżu i kebaby nie pasują mu do wizji.
Też bym chciał. Żeby władze miasta prowadziły świadomą politykę na rzecz ożywienia centrum. Tylko że prestiżu zadekretować się nie da. Trzeba się, niestety, napracować.
Sklep z winem znanego aktora to nie jest zły pomysł, ale nic nie zmieni. Możecie wynająć znajomym wszystkie lokale przy Długiej, a nie zlikwidujecie problemu Głównego Miasta, który brzmi: martwe miejsce. Co zrobić, żeby stało się żywe? Gdańsk nie ma co marzyć o turystyce w stylu śródziemnomorskim, nie ten klimat. Mamy zabytki, a gdzie współczesna architektura? Coś drgnęło na Targu Rybnym, ale to kropla w morzu. Inwestycje trzeba natychmiast przyspieszyć. I nie kopiować kamieniczki, tylko zabiegać o najlepszych, współczesnych architektów. Niezabudowanych pierzei jest dość, o Wyspie Spichrzów szkoda gadać - wstyd i żenada.
Dalej, gdzie są studenci? Mamy cztery duże uczelnie, a czy ktoś z mieszkańców ma wrażenie, że żyje w uniwersyteckim mieście? Tzw. wysoka kultura. Odbiorców całkiem sporo, ale tłumnie ruszyli dopiero na "Sprawę Dantona" teatru z... Wrocławia. Czy urzędnicy jeszcze pamiętają, dlaczego reżyser tego przedstawienia, Jan Klata, nie współpracuje z Teatrem Wybrzeże? Wreszcie, moje ulubione, jedzenie. Panie prezydencie Lisicki, co pan masz do kebabów? Ryb też pan nie lubi? A sushi, paellę, mule, sało z cebulą i wódką? Tego powinno być bez liku, od ekskluzywnych restauracji po niedrogie knajpki. Niech pan pilnuje estetyki, "kieruje ruchem" na poszczególnych uliczkach, ale pana podstawowym obowiązkiem jest stwarzać ludziom jak najlepsze warunki do otwierania biznesów, a nie obrażać. Dotyczy to również Turków, Rosjan czy Wietnamczyków. Władze lubią się chwalić, jak to rozruszały ulicę Piwną. Co za bzdura. Medal powinno dostać młode małżeństwo, właściciele Pikawy, którzy pierwsi otworzyli tu świetną kawiarnię. Potem odnowiono fasadę Zbrojowni i zaczął się ruch, powstały kolejne lokale.
Zamiast dumać nad strefą prestiżu warto pomyśleć, jak do centrum przyciągnąć gdańszczan. Oni nie mają wypchanych portfeli, a też chcieliby zjeść kolację w restauracji. Tylko oni mogą zapełnić uliczki Głównego Miasta w zimowe wieczory. Na razie prawdziwe życie Gdańska toczy się w centrach handlowych. Może warto się zastanowić, dlaczego?