Ważne jest tylko to, żeby się kochać

"Gracjan Pan" - reż. Cezary Tomaszewski - Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu

"Gracjan Pan" to musical Cezarego Tomaszewskiego, znanego z niekonwencjonalnych interpretacji znanych motywów muzycznych (Cezary idzie na wojnę czy Krakowiacy i górale w stylu country), który premierę miał 10 stycznia 2020 roku na scenie Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu. Pojawił się także w wersji online na tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia, gdzie ja miałam okazję go zobaczyć.

Gracjan Roztocki pojawił się w Internecie 12 lat temu. Od tego czasu zdążył zdobyć 30 milionów wyświetleń swojego kanału na YouTube, wystąpić w reklamie Media Markt i zdobyć łatkę internetowego „świra". Pod jego filmami pojawiła masa nieprzyjemnych, a często i obraźliwych komentarzy, które wielokrotnie sugerowały, żeby Roztocki udał się na leczenie. Oczywiście wyrażone były w bardziej obraźliwych słowach. Przyznam, że jeśli chodzi o mnie, to był mi on przez długi czas obojętny. Wiedziałam o jego istnieniu, oczywiście słyszałam o słynnej „Kupie" (prawie 13 milionów wyświetleń na YouTube!). Nie chciałam jednak przyłączać się do tych, którzy skreślają jego twórczość, ale też nie umiałam znaleźć w tym wszystkim jakiejkolwiek wartości, więc przyjęłam strategię nieinteresowania się tematem. Teraz stwierdzam, że po prostu musiałam do tego dorosnąć i chyba każdy z nas musiał. Twórca nadal jest aktywny i tworzy kolejne filmy, ale jego przekaz nie uległ wielkiej zmianie - to w społeczeństwie ta zmiana się dokonała. Coraz częściej zwracamy uwagę na delikatność, uczuciowość i wrażliwość jednostek, a głosy mówiące o tolerancji inności stały się bardziej słyszalne. W tym momencie Gracjan odzyskuje głos za sprawą Tomaszewskiego, który na nowo odkrywa przed nami tę postać. I okazuję się, że choć na jego geniusz wtedy było za wcześnie, to całe szczęście dziś już nie jest.

Przed rozpoczęciem spektaklu było we mnie wiele obaw, bo przecież bardzo łatwo jest z Roztockiego zażartować, wykpić go, a w efekcie i zranić. Mówiąc prościej: „żeby nie było beki z człowieka". To zdanie zresztą pada nawet w samym spektaklu, bo z tymi obawami mierzyli się też twórcy (mówi o tym Tomaszewski w wywiadzie, którego udzielił dla Boska Komedia TV przed projekcją Gracjana Pana). Trudnym jest zadaniem, by wypowiadać się z perspektywy bardziej uprzywilejowanego (choćby z powodu, że twórcy mają do dyspozycji jedną z najpopularniejszych musicalowych scen w Polsce, a Roztocki ma tylko Internet), a jednocześnie nie zawłaszczyć narracji Gracjana. Mam jednak wrażenie, że udało się uniknąć „kolonizowania" bohatera dzięki znikomej ilości kwestii, które są dopisane, a większości pochodzą one z wypowiedzi i piosenek internetowego twórcy.

Spektakl zabiera nas do innego uniwersum, do Gracjanlandu, gdzie jako uczniowie wielkiego mistrza uczymy się żyć w świecie, który jest dla nas trochę inny od tego, który znamy. To baśniowa opowieść o lepszej codzienności, w której nie trzeba wpasowywać się w określone ramy, w której można być sobą, a w powietrzu zawsze unosi się aura miłości. Chciałoby się sparafrazować: „Take me down to the Gracjanland, where the grass is green, and the girls are pretty". Jednak choć Gracjanland jest błyszczący i kolorowy, to nie zawsze tam jest kolorowo. Zdarzają się hejterzy i źli ludzie, którzy za wszelką cenę chcą nas zdołować, a artyści czasem dostają bana, a nie banana. Jednak, pomimo że zdarzają się „nieszczęścia i smutki, a człowiek jest słaby i malutki" to dzięki ogromnemu entuzjazmowi, który przejawia Gracjan, my zarażamy się tym szczęściem – szczęściem wynikającym z codzienności. Dzięki temu odkrywamy, na czym polega przekaz Gracjana – kochajmy się pomimo różnic! Spektakl jest więc opowieścią o miłości, która objawia się przede wszystkim w szacunku do inności.

Musical ma ledwo widoczną linię dramaturgiczną. To raczej luźno zebrane utwory Gracjana, które tworzą spójny przekaz – miłość dla wszystkich! Reżyser nie tłumaczy nam kim tak naprawdę jest postać sceniczna identyfikowana jako Gracjan Roztocki. Czy powinniśmy go traktować jako niewinnego i beztroskiego internetowego twórcę, czy może jako produkt popkultury, który dobrze wie, jak kreować swój wizerunek, by odnieść z niego odpowiednie korzyści? Zamiast tego proponuje nam przyjrzenie się Gracjanowi, temu jakie prawdy głosi i czego potrzebuje. I to zachwyca. Pytanie tylko, dlaczego dopiero wtedy, gdy opakowane jest w piękną oprawę muzyczną, błyszczące stroje i dobrze dobrane światło? Czy estetyka, którą posługuje się Gracjan jest na tyle nieznośna, że nie potrafimy z niej wydobyć esencji? Pobudza ona w odbiorcach ich najgorsze kompleksy, od których wszyscy chcemy się odciąć grubą kreską. Nic przecież bardziej nie razi Polaków niż obciach. A skarpety i sandały albo polo wpuszczone w spodenki, które w dodatku podciągnięte są prawie pod sam tors, to powszechnie znane synonimy obciachu. Tego w Polsce nie lubimy, bo przesuwa nas bardziej na wschód, niż na zachód i rujnuje to, na co ciężko pracowaliśmy w czasach transformacji.

A może w tym właśnie tkwi potencjał Gracjana, że rujnuje wyobrażenia o Polsce jako o tej, która musi odciąć się od „przypału", „wiejskości" i kultury disco polo?

Przedstawienie w pewnym momencie wydaję się być zbiorem infantylnych mądrości, jakby spektakl miał być przykładem sztuki naiwnej, ale tu znowu pudło. Bo po chwili zastanowienia odkrywamy jakim to prekursorem Gracjan Roztocki był, gdy śpiewał: „Kondomy włóż i miłość twórz". Piosenka została opublikowana w serwisie Youtube w 2013 roku, gdy edukacja seksualna w Polsce była jeszcze na innym poziomie niż dzisiaj (choć nadal nie jest dobrze), a kupowanie prezerwatyw wiązało się z ogromnym wstydem (tu też nie ma za dużej zmiany). Nie została przyjęta entuzjastycznie, co widać w sekcji komentarzy, bo przełamywanie tabu nigdy nie jest czymś wygodnym dla społeczności. W przedstawieniu numer wykonuje przez Paulinę Jeżewską i jest on zdecydowanie najjaśniejszym oraz najbardziej rozczulającym elementem całości. A przecież jest jeszcze „Kasa i sex", która mówi o zepsuciu świata kapitalizmem czy „Hejterzy", gdzie opowiada o tej gorszej stronie Internetu. Tomaszewski pozwala nam na nowo odkrywać sens tego, o czym mówi Roztocki w swoich tekstach.

To, co pozostaje po spektaklu w głowie, to dźwięki fantastycznie zaaranżowanych piosenek Roztockiego, które podśpiewywałam jeszcze tydzień po seansie. Przede wszystkim jednak zostajemy z ogromnymi pokładami sympatii dla bohatera przedstawienia, które zresztą sami twórcy w nas wywołali. Forma musicalowa wydaje się być wręcz idealną dla postaci Gracjana, bo przecież on w każdym filmiku śpiewa! Tomaszewski daje nam feel-good theatre, który w dodatku jest przyjemną ucztą dla oka i ucha. Co jednak ważniejsze – jest wywrotowy. Całkowicie otwiera nas na czerpanie z codzienności tych najlepszych odczuć – miłości, radości i przyjemności.

Jagoda Masłowska
Dziennik Teatralny Poznań
19 grudnia 2020

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia