Wciąż nad nami wisi klątwa

„Klątwa" – reż. Oliver Frljić – Teatr Powszechny w Warszawie – 18.02.2017

Chyba wszyscy pamiętamy dramatyczne obrazki związane z „Klątwą" z Powszechnego: protesty, oblężenia teatru przez narodowców, publiczne różańce, policja przeszukująca widzów, odwoływane spektakle czy nawet substancja żrąca ciśnięta gdzieś w pustą widownię. Potem nagle jakoś o „Klątwie" się zrobiło cicho; cicho do tego stopnia, że zdziwiłem się, że jeszcze pod koniec 2022 roku znalazłem ją w repertuarze. A jako że jeszcze nie widziałem jednego z najgłośniejszych spektakli ostatnich lat, to poszedłem go nadrobić.

Spektakl zaczyna się od sceny, w której aktorzy dzwonią do zaświatów, by zapytać Bertolda Brechta, jak w dzisiejszych czasach można wystawić „Klątwę" Stanisława Wyspiańskiego. Autor koncepcji Teatru Epickiego, polegającego na wytworzeniu atmosfery wyobcowania w politycznym teatrze, która miała użyźniać grunt pod wszelakie treści rewolucyjne, nie ma aktorom zbyt wiele do powiedzenia. „Idźcie zapytać się papieża, w końcu był Polakiem", to najbardziej rewolucyjny pomysł na jaki wpada duch Brechta. To poszli i zapytali.

„Klątwy" w „Klątwie" – bez większego zaskoczenia – nie ma zbyt wiele. Zamiast tego Frljić wykorzystuje najważniejsze motywy z dramatu Wyspiańskiego – przede wszystkim hipokryzję Proboszcza, która w adaptacji Chorwata nabiera szerszego sensu i staje się hipokryzją środowisk katolickich i konserwatywnych w Polsce. Wokół tego reżyser buduje kolejne sceny przedstawiające drażliwe dla naszego społeczeństwa tematy: jest trochę o pedofilii instytucjonalnie przemilczanej i chronionej przez Kościół, trochę o aborcji, trochę o nacjonalizmie, trochę o przemocy w Polskich teatrach, a także o kiczowatym kulcie Jana Pawła Drugiego i wybielaniu jego pontyfikatu. Co należy powiedzieć, Frljić nie jest zainteresowany stawianiem pytań, otwieraniem dialogu, „wtrącaniem się" teatru do życia publicznego, a więc tymi wszystkimi rzeczami, które zrobiły się modne wśród polskich reżyserów. Zamiast tego Frljić stawia na otwartą kontrowersję w założeniu mającą sprawić, że to właśnie życie publiczne do teatru się wtrąci, do czego – jak wiemy – doszło.

W wyniku tego w „Klątwie" Frljicia jest wiele scen trudnych i nieprzyjemnych w odbiorze, wiele w tym bezlitosnego okrucieństwa, wulgarności i radykalnych środków przekazu. Reżyser w tym przedstawieniu testuje granice, sprawdza, co w teatrze wypada, co społeczeństwo jest w stanie udźwignąć, kiedy widz powie „pas" i, przede wszystkim, co wywoła panikę tak dużą, że cała Polska zwróci uwagę na teatr. W efekcie powstał spektakl będący pozbawionym nadziei krzykiem tych, którzy mieli dość tego, co od lat się wyprawia w naszym kraju. A że dużo złego się wyprawia, szczególnie mocno widać w scenie o aborcji, kiedy Karolina Adamczyk pyta, kto w tym audytorium dokonał aborcji, po czym gratuluje tym paru osobom, które podniosły rękę. W przeszłości – co widać w starszych recenzjach – burzyli się radykalni centryści, wyważeni i stonowani w swoich neutralnych osądach, że czego tu gratulować, że to wstyd i krew na rękach kobiet! A dziś? Chyba jest czego gratulować; kobietom odwagi, a nieomylnym, wyważonym centrystom głupoty polegającej na graniu do tej samej bramki, co religijni fundamentaliści.

Lata minęły, a spektakl cały czas wyprzedaje całą publiczność. Obrażeni już pozapominali, a zgadzający się po dziś dzień chodzą, oglądają i wstają podczas braw. A życie publiczne? Po staremu. Kiczowate pomniki papieża Polaka dalej są odsłaniane w całej Polsce, arcybiskup Skworc wyraża żal z powodu zaniedbań wobec 95 ofiar pedofila ks. Stanisława S., co spodobało się prokuraturze na tyle, że postanowiła Skworca nie niepokoić, a kolejni artyści (np. Marcello Zamenhoff) są ścigani z urzędu z powodu obrazy uczuć religijnych.

I tak sobie z tą klątwą społecznej obojętności trwamy.

Jan Gruca
Dziennik Teatralny Glasgow
28 stycznia 2023
Portrety
Oliver Frljić

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...