Wciąż nie daje nam spać

Kalina Jędrusik - sylwetka

Rozpalała wyobraźnię mieszkańców socjalistycznej Polski, dziś jest diwą gejów. W Instytucie Teatralnym w Warszawie można oglądać pokazywane po raz pierwszy pamiątki po Kalinie Jędrusik. Wystawę "Kalina Jędrusik w podróży" otwarto w 20. rocznicę śmierci i 80. rocznicę urodzin aktorki

Sweter Marilyn Monroe kupiony na aukcji podczas pierwszej podróży do Stanów w 1974 r., krzyżyk z rubinami, który wywołał atak furii u Gomułki, kiczowata broszka z Częstochowy, będąca talizmanem aktorki, fotografie ze spektakli teatralnych, z planów filmowych, zdjęcia prywatne, notatki, dwa portrety: jeden autorstwa Lucyny Legut, drugi - Zofii Góralczyk. Przestrzeń w warszawskim Instytucie Teatralnym wypełniają pamiątki po Kalinie Jędrusik. - Wiele już o niej powiedziano. Ale kiedy Zbigniew Dzięgiel pokazał nam rzeczy, które dotąd nie były prezentowane, i opowiedział o swoim pomyśle, zdecydowaliśmy się na wystawę - mówi Magda Kulesza, kuratorka galerii w Instytucie.

- Przyjaźniliśmy się przez ostatnie trzy lata jej życia. Pisaliśmy razem książkę, która z powodu jej nagłej śmierci nigdy się nie ukaże. Miałem okazję dobrzeją poznać - mówi autor scenariusza wystawy Zbigniew Dzięgiel (reżyser telewizyjny, producent muzyczny), który kolekcjonował pamiątki po aktorce i docierał do ukrytych w teatralnych archiwach zdjęć, teraz dostępnych na wystawie.

Jej elementem są także nostalgiczna piosenka "Ja nie chcę spać" ze słowami Agnieszki Osieckiej i z muzyką Krzysztofa Komedy śpiewana przez Jędrusik oraz wywiady radiowe. W sali, w której zgromadzono eksponaty, usłyszycie, jak Kalina śpiewa, mówi o sobie, wybucha zmysłowym śmiechem. - Pokazujemy Kalinę jako postać poetycką, uduchowioną. O tych stronach jej charakteru rzadko się mówi - przyznaje Magda Kulesza.

Dzięgiel do współpracy zaprosił związanego z galerią Raster artystę Michała Budnego (rocznik 76). - Okazało się, że przez lata był zafascynowany Kaliną - opowiada autor scenariusza Budny zaprojektował stoły i gabloty, w których eksponowane są pamiątki po Kalinie. - Jako dziecko spędzałem wakacje w małym domku nad jeziorem, gdzie wieczorami oglądałem "Kabaret Starszych Panów" - wspomina. - Pamiętam lato, gdy wróciłem znad jeziora już totalnie zafascynowany Kaliną z bukietem polnych kwiatów dla matki. Dowiedziałem się od niej, że Kalina Jędrusik umarła. Pamiętam to dziwne uczucie związane z tym, że ktoś, kogo właśnie odkryłem, zniknął. Od tamtego czasu szukałem jej piosenek, trafiłem na Przyborę, potem - Osiecką, wreszcie zafascynowałem się polskim kinem. Praca przy tej wystawie to jak zatoczenie koła - dodaje Budny

Jędrusik - ordynusik

Nie on jeden uległ tej fascynacji. Kalina Jędrusik, gdy tylko pojawiała się w kinie, teatrze czy telewizji, rzucała czar na wszystkich. Tak było także z twórcami "Kabaretu Starszych Panów". Pojawiła się w czwartym odcinku ich programu, bo ktoś powiedział, że żona Stanisława Dygata nieźle śpiewa. Jeremi Przybora okazał się odporny na jej wdzięki. Ale im bardziej był odporny, tym częściej aktorka wymyślała różne sposoby, by zwrócić jego uwagę. Pewnego razu w trakcie kręcenia programu rozebrała się w będącej częścią scenografii łazience Starszych Panów. Plan się nie powiódł, bo Przybora do niej nie wszedł. Za to elektryk, który akurat stał na drabinie, mało z niej nie spadł. Widok zrobił też wrażenie na ekipie, która widziała wnętrze łazienki z lotu ptaka. Niektórzy wspominali, że nie wszystkie wdzięki Kaliny Jędrusik dało się zobaczyć, bo zasłaniała się dłońmi. Inni dodawali jednak, że "dłonie miała bardzo malutkie".

Z kolei na Jerzego Wasowskiego powab Kaliny działał nadzwyczajnie. Przeszkadzało mu jedynie to, że klęła jak najęta. Po kolejnej kwiecistej przemowie do jednego z technicznych westchnął: "Jędrusik - ordynusik". Ale większość osób, które ją znały, wspomina jej słabość do mocnych słów z sympatią. Krystyna Sienkiewicz: "Jak mówiła kurwa, to jakby cukiernik dmuchał pianką na ptysia".

Kalina budziła emocje. Kiedy w 1962 r. wystąpiła na koncercie z okazji Barbórki z krzyżykiem zdobiącym wyjątkowo głęboki dekolt, na zawsze uznano ją za skandalistkę. Najbardziej zdenerwował się Władysław Gomułka, który podobno rozbił popielniczką telewizor, a później nakazał zamknąć przed Jędrusik drzwi telewizji. Przez lata bano się ją zatrudniać.

Z zapisu na Jędrusik wyłamali się jedynie Starsi Panowie, w tym czasie występowała też z recitalami. "Zawsze przychodził pan, żeby pilnować, czy jestem odpowiednio ubrana, czy nie mam dekolciku albo czy ubranie nie jest za ciasne" - wspominała.

Z kim ci będzie tak źle jak ze mną


Kalina i 16 lat starszy od niej Stanisław Dygat poznali się w Trójmieście, gdzie pisarz wtedy mieszkał. Dla niej porzucił pierwszą żonę. Stali się nierozłączni. "Dygat reżyserował Kalinę" - mawiali niemal wszyscy, którzy ich znali. Kazimierz Kutz pisał w swojej książce "Portrety godziwe":, JCalina była arcydziełem Stasia i niewątpliwie najlepszą postacią, jaką napisał. Tylko żywą. Była jego zrealizowanym snem o Hollywoodzie, snem o zniewalającym, amerykańskim fenomenie banału".

Jędrusik godziła się na tę rolę: "Jestem jedną z nielicznych kobiet, które uważają, że prawdziwa twórczość jest domeną tylko mężczyzn. Nie wiem, nie widziałam, nie j spotkałam nigdy Mozarta w spódnicy czy Rembrandta w spódnicy".

W swojej wspomnieniowej książce "Rozstania" Magda Dygat, córka Dygata z pierwszego małżeństwa z aktorką Władysławą Nawrocką, nie kryje niechęci do macochy, którą konsekwentnie nazywa Drugą Zoną Ojca. Pisze, że Jędrusik była skąpa, zimna, małostkowa i skłonna do intryg. "Znów ożeniony był z aktorką. Oczywiście młodszą od siebie dziewczyną, co na ogół źle się kończy, bo dużo młodsze dziewczyny czasami zaczynają tęsknić za dużo młodszymi chłopakami. Nie winię ojca za to, że rozszedł się z moją matką. Chyba do siebie nie pasowali. Nie wydaje mi się jednak, żeby był naprawdę szczęśliwy w swoim drugim małżeństwie".

Przeczą temu opinie przyjaciół Dygata i Jędrusik. Kazimierz Kutz: "Byli najwspanialszym i najniezwyklejszym małżeństwem, jakie znam. Przede wszystkim autentycznym, bo bez grama obłudy i kłamstwa". Jeremi Przybora: "To było małżeństwo wielkich przyjaciół, ona i Staś. Chociaż niekonwencjonalnej wierności. Dla mnie ta przyjaźń była budująca, ale nie do naśladowania".

Bo we mnie jest seks

Kalina mówiła o sobie: "Znam swój zawód. Potrafię zagrać psa i kota, starą babę i dziwkę". Swoją odmienność pokazała już w pierwszej filmowej roli. W komedii "Ewa chce spać" (1957) Tadeusza Chmielewskiego zagrała pełną temperamentu mieszkankę hotelu robotniczego, która w wywieszonym za okno wiadrze do zaprawy murarskiej usiłuje ukryć roznegliżowanego amanta. Już wtedy ją zaklasyfikowano: idealna odtwórczyni postaci frywolnych panienek. Taka była w "Kaloszach szczęścia" (1958), "Sygnałach" (1959), "Niewinnych czarodziejach" (1960).

Rolą Lucy Zuckerowej z "Ziemi obiecanej" (1974) Andrzeja Wajdy udowodniła, że jest skłonna do ryzyka. A jednak po latach Wajda z niewiadomych przyczyn sam ocenzurował brawurową erotyczną scenę w salonce z Danielem Olbrychskim. Tak, jakby uznał, że Zuc-kerowa szkodzi wizerunkowi Jędrusik.

Po "Ziemi obiecanej" na dłuższy czas zniknęła z ekranów, nie chciała bez końca grać postaci rozwiązłych pań w wieku balzakowskim. Magda Umer: "W socjalistycznej Polsce stała się symbolem seksu i wyuzdania, tymczasem były to tylko pozory. Mogła grać wszystkie typy kobiet, szczególnie że w niej samej także siedziała niejedna osoba. Była przy tym nadzwyczajnie dobrym człowiekiem. Opiekowała się ludźmi potrzebującymi, ale przede wszystkim kotami i psami, które zastępowały jej dzieci. Nie znosiła głupoty, zakłamania, braku poczucia humoru. Mówiła: - Córeczko, przysięgam ci, że Pan Bóg widzi wszystko i ma poczucie humoru. Swoją drogą, ciekawe, skąd ona wiedziała to na pewno?". Właśnie Bóg stał się pod koniec życia największą miłością Kaliny Jędrusik. Maja Komorowska martwiła się wówczas: "Jak Pan Bóg to wytrzyma?".

Tyle różnych obliczy, tyle różnych doświadczeń - nic dziwnego, że w tytule wystawy w Instytucie Teatralnym do nazwiska Jędrusik dopisano "w podróży". - Roboczy tytuł brzmiał "Kalina Jędrusik nieznana", ale był zbyt dosłowny. Kalina najbardziej lubiła swoją rolę Holly w adaptacji "Śniadania u Tiffany\'ego" Trumana Capote\'a (Teatr Komedia, 1965). Holly dla podkreślenia swej niezależności miała wizytówkę, na której widniał napis: "Holly Golightly w podróży". Kalina też chciała mieć taką. Stąd tytuł wystawy - mówi Zbigniew Dzięgiel.

**
Korzystałam z książek: "Kalina Jędrusik. Muzykalność na życie" Piotra Gacka, "Kalina Jędrusik" Dariusza Michalskiego, "Portrety godziwe" Kazimierza Kutza i "Rozstania" Magdy Dygat.

Anita Zuchora
Wprost
19 lipca 2011
Portrety
Łukasz Matuszyk

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...