Wenecka błyskotka

"Noc w Wenecji" - reż. Marcin Sławiński - Gliwicki Teatr Muzyczny

Johann Strauss miał pecha wystawiając w 1883 roku "Noc w Wenecji" w powściągliwym Berlinie, nie zaś w ukochanym Wiedniu. Publiczność przyjęła bowiem operetkę chłodno. Sto trzydzieści lat później sala gliwickiego teatru huczała od oklasków. Zasługa to uroczej starussowskiej muzyki, bajecznych strojów i gwiazdorskiej obsady.

Klasyczna operetka jest bez wątpienia najmocniejszą stroną gliwickiej sceny i zgrabnie skrojona "Noc w Wenecji" tę tendencję potwierdza. Kochamy głupotki, przenoszące nas w bajkowe realia, gdzie miłość ma tylko piękne oblicze i wszystko zawsze dobrze się kończy. Wenecja , gdzie wszyscy w napięciu wyczekują księcia Guido, pożeracza niewieścich serc, skrzy się nie tylko kolorami. Mężowie zgrzytają zębami, kupcy zacierają ręce a żony i nie żony przebierają nogami. Gorączka weneckiej nocy udziela się wszystkim bez wyjątku.

Oglądając operetkę wyreżyserowaną sprawną ręką Marcina Sławińskiego, widz się nie nudzi. Może z wyjątkiem końca spektaklu, kiedy niczym królik z kapelusza rusza rewia karnawałowych strojów. Być może tylko dlatego, by wskazać osobę projektantki. Barbara Ptak, bo o niej mowa, zafundowała widzom orgię kolorów i materiałów. Wenecjanie w czasie karnawału rzeczywiście ubierali się strojnie, ale w Gliwicach pokazali się z przepychem. Trącącym kiczem, ale niech tam, jest na co popatrzeć. Jan Polewka, scenograf, równoważąc przepych kostiumów poszedł w minimalizm. Dobrze wybrał charakterystyczne dla miasta elementy: gondolę i majaczącą w oddali kopułę kościoła Santa Maria del Saulla, tak chętnie pokazywaną na pocztówkach.

Wenecjanie z Gliwic śpiewają w duetach, triach i kwartetach. W głównych rolach usłyszeliśmy solistów GTM-u: Janusza Ratajczaka (książę Guido), Michała Musioła (Pappacoda), Arkadiusza Dołęgę ( Delacqua), Anitę Maszczyk ( Annina), Wiolettę Białk (Ciboletta). Bezsprzecznie najbardziej interesującym wokalnie był młody tenor opery wrocławskiej Łukasz Gaj (Carramello). Głos o pięknej barwie, doskonały technicznie, wprost wymarzony do ról dramatycznych. I choć głosowo fantastyczny okazał się, niestety drewniany aktorsko.

Brawa należą się Januszowi Ratajczakowi za kunsztowną rólkę księcia, podobnie jak Arkadiuszowi Dołędze - jego senatorski popis jest już w operetkowych annałach. Anita Maszczyk jest uwodzicielska i czarująca, z wyczuciem i humorem prowadzi nas do finałowej sceny. Reżyser dokonał dobrego wyboru obsadzając Musioła i Białk w rolach ludzi z weneckiego gminu wykorzystując w ten sposób ich aktorską sprawność.

Gościem specjalnym premierowego spektaklu był Bogusław Kaczyński, krytyk, publicysta znawca i popularyzator opery, operetki i muzyki poważnej. Wspomniał w kuluarowych rozmowach, że "Noc w Wenecji" może się publiczności podobać.

Małgorzata Lichecka
Nowiny Gliwickie
26 stycznia 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...