Wesołość orientu

"Smutki tropików" - reż. Paweł Świątek - Teatr Łaźnia Nowa w Krakowi

Jeśli tylko Paweł Świątek nie ugrzęźnie we wtórności rozwiązań inscenizacyjnych, może wyrosnąć na ważną postać współczesnego teatru. Młody reżyser ma bowiem intuicję do dobrych tekstów, które pozornie wydają się nieprzekładalne na język teatru, a także umiejętność do narzucenia im świeżości i dynamizmu, czy – co może bardziej adekwatne w kontekście przedstawień Świątka – do nadania im odpowiedniego flow.

Tym razem takim tekstem jest dramat Mateusza Pakuły, inspirowany Claude Levi-Straussem. Inspiracja jest jednak dość odległa, a dużo ważniejsze stają się współczesne tropy – nawiązania do popkultury, intertekstualne nawiązania, podjęte gry językowe. Nafaszerowany nimi tekst młodego dramaturga potrzebował równie świeżej krwi – tak w osobie reżysera, jak również aktorów. Ci ostatni, w większości niedawni absolwenci PWST (Małgorzata Gorol, Marek Hucz, Martyna Krzysztofik, Zuzanna Skolias, Rafał Szumera, Łukasz Stawarczyk), nawet jak grają nierówno, to mają energię i zapał, które rekompensują ewentualne braki. Pozorny minimalizm inscenizacyjny – przestrzeń posypana piaskiem, łańcuchy z hakiem zwisające z sufitu, fantazyjne stroje – oraz dynamiczna fraza, rzucana w melodyjny, śpiewny sposób z szybkością karabinu maszynowego, niebezpiecznie przypominają poprzednią krakowską inscenizację Świątka „Paw królowej". Bazując na tych samych chwytach i podobnym humorze słownym reżyser znów chce zmusić widzów do refleksji – czy tylko do śmiechu?

Wesołość oraz energia nie negują na szczęście ciekawej obserwacji społecznej. Bohaterowie „Smutki tropików" to nieudana wersja Beat Generation, znudzona, rozkapryszona i tylko powierzchownie zainteresowana podróżami czy orientem. Podobnie jak ich amerykańscy odpowiednich sprzed pół wieku potrzebują bodźców do działania. Przed nimi jednak ktoś już wszystkie karty odkrył – utopie zostały zdemistyfikowane, a ich przemyśleń nikt nie chce słuchać. To trochę banda freaków, którzy łudzą się, że podróże, ryzyko czy inne podniety doprowadzą ich do jakiegoś uniwersum.

Temat nie jest zapewne nadto eksploratorski, nie daje zaskakujących odkryć czy odpowiedzi (m.in. o dzisiejszej turystyce), jednak ogląda się go – a także słucha – z wielką przyjemnością. Dowcipny i aluzyjny tekst niesie ze sobą całą gamę spostrzeżeń nad dzisiejszym pokoleniem, nie uniwersalizując nadto swojej wymowy. Podobnie było w poprzednich krakowskich spektaklach Świątka – „Helter Skelter" i „Pawiu królowej". Zwłaszcza ten ostatni przykładał podobne klisze do opisu dzisiejszej generacji – zanurzonej w mediatyzowanej rzeczywistości, bezrefleksyjnej oraz ogłupionej współczesną popkulturą. Liczę, że Świątek „Smutkami tropików" dodał błyskotliwą puentę do swoich refleksji nad taką formą rzeczywistości, a teraz już pójdzie w swoich inscenizacjach dalej.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
23 stycznia 2014

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia