"West Side Story" w Białymstoku czyli STOP nienawiści

„West Side Story" - muz. Leonard Bernstein - scen. Arthur Laurents - reż. Jakub Szydłowski - Opera i Filharmonia Podlaska

Niewiele osób pewnie pamięta, że polska prapremiera musicalu Leonarda Bernsteina „West Side Story" odbyła się w Operetce Śląskiej w Gliwicach. Był rok 1989. Teatrem kierował dyrygent i kompozytor Zbigniew Kalemba, założyciel pierwszego w Polsce Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w Akademii Muzycznej w Katowicach.

Musical został wystawiony z rozmachem w reżyserii i choreografii Tadeusza Wiśniewskiego. W recenzji zatytułowanej „Cud w Gliwicach" Tadeusz Kijonka napisał: „Ten spektakl zasadza się na ruchu, rytmie i ekspresji scen zbiorowych. Co sekwencja – to obraz godny zapamiętania. Niezwykle sugestywne są sceny walki, świetne, aż do perfekcji wypracowane układy taneczne". Było to możliwe, ponieważ profesor Kalemba kilka lat wcześniej powołał do życia Studium Wokalno-Baletowe działające przy teatrze, więc gliwicką scenę zapełnili głównie adepci i słuchacze tej szkoły. Jego starania o wystawienie tego tytułu trwały 2 lata.

Kolejne inscenizacje „West Side Story" odbyły się w Teatrze Muzycznym w Gdyni (1992, reż. Tomasz Dutkiewicz), Operze na Zamku w Szczecinie (2001, reż. Leszek Czarnota), Teatrze Muzycznym – Operetce Wrocławskiej (2004, reż. Wojciech Kościelniak) i chorzowskim Teatrze Rozrywki (2006, reż. Laco Adamik). Rok temu w kinach całego świata pojawił się film „West Side Story" w reżyserii Stevena Spielberga, który zdobył kilkanaście nagród, w tym Oscara, 3 Złote Globy, 2 BAFTA i 2 Critics Choice. Stowarzyszenie Nowojorskich Krytyków Filmowych przyznało nagrodę Januszowi Kamińskiemu za najlepsze zdjęcia. Był to remake filmu nagrodzonego 10 Oscarami z 1961 roku w reżyserii Roberta Wise'a i Jerome'a Robbinsa.

Wreszcie 23 września 2022 roku w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku odbyła się premiera „West Side Story" w reżyserii Jakuba Szydłowskiego. Spektakl został przygotowany z oczekiwanym rozmachem inscenizacyjnym. Bardzo dobrze słucha się dialogów i piosenek w tłumaczeniu Daniela Wyszogrodzkiego. Wspaniale brzmi chór przygotowany przez dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej, prof. dr hab. Violettę Bielecką, która napisała w elegancko wydanym programie do premiery: „Jakub Szydłowski w swojej koncepcji wskazuje na problemy społeczne, z jakimi ciągle boryka się współczesny świat; to odrzucenie, dyskryminacja i nienawiść ze względu na tożsamość, która nieustannie na nowo zmusza nas do przełamywania stereotypów i poszukiwania nowych wartości".

Obejrzałem spektakl 13 listopada. Trudno zdobyć na niego bilety – zainteresowanie jest ogromne. Musical wcale się nie zestarzał, a przecież ma już 65 lat. Przypomnijmy, że spore zasługi miał w tym Jerome Robbins, wybitny choreograf, który zaproponował Leonardowi Bernsteinowi stworzenie współczesnej wersji „Romea i Julii" Szekspira. Pierwsza wersja libretta była o konflikcie środowiska żydowskiego z katolickim, ale temat okazał się niezbyt trafiony. Dopiero kilka lat później Bernstein, znowu namawiany przez Robbinsa, wrócił do pracy. Z librecistami Arthurem Laurentsem oraz Stephenem Sondheimem zrealizował nowy pomysł ukazania walki dwóch nowojorskich gangów. Musical, którego premiera odbyła się w Nowym Jorku (26.09.1957), osiągnął po roku liczbę około 2 tysięcy spektakli na Broadwayu oraz West Endzie i zdobył 2 nagrody Tony czyli teatralne Oscary.

Białostockie przedstawienie powinno otrzymać również wiele nagród, ponieważ zostało zrealizowane z wielką dbałością o każdy szczegół inscenizacji. Reżyser Jakub Szydłowski, scenograf Grzegorz Policiński, kostiumograf Dorota Wolak oraz choreografowie Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka stworzyli przedstawienie, które od początku do końca trzyma w napięciu, jest bardzo dynamiczne, ze znakomitymi scenami zbiorowymi i doskonale wydobytą energią młodego zespołu. Mimo iż pierwszy akt trwa 100 minut, czas biegnie tak szybko, że nie ma chwili na nudę. Potężna scenografia, wykorzystująca scenę obrotową i zapadnie daje wrażenie potężnej przestrzeni, w której rozgrywa się „filmowa" opowieść, z szybkimi zmianami miejsc akcji. Takie utwory jak „Maria", „Tonight", „America", „I Feel Pretty", „Somewhere", „Something's Coming" weszły już do klasyki muzyki XX wieku. Musical Bernsteina znakomicie wykorzystuje elementy jazzu, a w pierwszym akcie dodaje jeszcze w rewii tanecznej mambo i cha-chę. Warto zwrócić uwagę na znakomicie grającą orkiestrę pod dyrekcją Vladimira Kiradijeva. Na co dzień o wysoki poziom orkiestry dba kierownik artystyczny Opery i Filharmonii Podlaskiej, wcześniej wieloletni znakomity dyrektor Filharmonii Śląskiej – prof. Mirosław Jacek Błaszczyk (polecam do słuchania rewelacyjne nagranie III i VI Symfonii Pawła Łukaszewskiego, wyprodukowane przez OiFP i DUX, nagrodzone w tym roku Fryderykiem i Feniksem).

Pamiętam ogromne zainteresowanie castingiem, który odbył się w maju 2021 roku. W opisie Teatru Riff to energiczny, porywczy przywódca gangu Rakiet; Tony – romantyczny młody mężczyzna, naturalnie szczery i miły, Amerykanin polskiego pochodzenia, poprzedni przywódca Rakiet zakochany w Marii; Bernardo – dumny, silny, przystojny Portorykanin, przywódca Rekinów; Maria – niepoprawna romantyczka, niewinna, młoda Portorykanka, siostra Bernardo; Anita – zadziorna i asertywna przyjaciółka Marii, dziewczyna Bernardo; Chino – gniewny, ale czasami także naiwny, z morderczą żądzą zemsty, kandydat do ręki Marii i przyjaciel Bernardo; Bojka – dziarska chłopczyca, dynamiczna i dzielna, chce być członkiem gangu Rakiet.

Udało się dobrać do głównej obsady bardzo dobrych młodych artystów, uzdolnionych wokalnie, aktorsko i tanecznie, najlepszych z całej Polski. W obejrzanym przeze mnie przedstawieniu w porywczego Riffa wcielił się przekonująco Maciej Nerkowski, idealnie wpasował się w rolę romantycznego kochanka Tony'ego Maciej Pawlak, zauroczyła mnie w roli niewinnej i romantycznej Marii Anna Federowicz, równowagę dla niej stworzyła energiczna i zaczepna Ewa Kłosowicz-Bociąga jako Anita. Bardzo dobrym przywódcą Rekinów, Portorykańczykiem Bernardo – ostrym w zachowaniu macho okazał się Dominik Ochociński; przekonujący był Michał Juraszek jako Chino zmienny w zachowaniu z powodu odrzucenia go przez Marię. Jedną z najciekawszych ról stworzyła Natalia Kujawa jako Bojka. Jest „chłopczycą", chce być jednym z gangsterów i tak się zachowuje, jest odważna i podkochuje się w dziewczynie. Gdy zostanie poniżona i wyśmiana, wzbudza szacunek i empatię.

Jednak, podobnie jak w Szekspirowskiej tragedii „Romeo i Julia", uwaga widza w dużej mierze koncentruje się na losach Tony'ego i Marii. Macieja Pawlaka znam dobrze jeszcze z czasów, gdy byłem szefem artystycznym Gliwickiego Teatru Muzycznego. Debiutował w 2008 roku w tytułowej roli w musicalu Włodzimierza Korcza „Pinokio" w reżyserii Pawła Gabary. Następnie występował u nas w widowisku „The Beatles & Queen" oraz musicalach „Tarzan", „Dźwięki muzyki" i „Rodzina Addamsów". 10 lat temu zadebiutował na scenie chorzowskiego Teatru Rozrywki, następnie były takie sceny jak: Krakowski Teatr Variété, Rampa na Targówku, Teatr Syrena, Teatry Muzyczne w Poznaniu i Łodzi oraz Mazowiecki Teatr Muzyczny w Warszawie. W 2021 roku otrzymał Teatralną Nagrodę Muzyczną im. Jana Kiepury dla najlepszego wokalisty musicalowego. Znakomicie rozwija się artystycznie i jeszcze wiele lat kariery przed nim. Jest też muzykiem – pamiętam jego grę na saksofonie przy okazji nagrywania mojego filmu „Z Gliwic do Paryża – Wojtek Pszoniak". Ukończył studia musicalowe w Akademii Muzycznej w Gdańsku. Anna Federowicz studiowała śpiew solowy w Akademiach Muzycznych w Gdańsku i Bydgoszczy. Nagrała piosenki do filmów fabularnych, otrzymała I nagrodę w III Międzynarodowym Festiwalu Piosenki „Anna German". Debiutowała jako Annina w „Traviacie" Verdiego w Operze Novej w Bydgoszczy. Była też Adiną w „Napoju miłosnym" Donizettiego i Elizą w „My Fair Lady" Loewego w Operze na Zamku w Szczecinie. W Teatrze Muzycznym w Poznaniu zagrała Górską-Paderewską w musicalu „Virtuoso" i otrzymała za tę rolę Nagrodę Prezydenta Poznania. Jest wyjątkowo uzdolniona wokalnie, ma talent aktorski i wszelkie atuty, dzięki którym może stać się gwiazdą. Maciej Pawlak i Anna Federowicz pokazują w swoich zachowaniach wiele odcieni emocji i tworzą na scenie idealną parę, która przecież przeżywa rozmaite rozterki i rozdarcie między przynależnością do walczących z sobą gangów.

Ten spektakl pokazuje dobitnie i ostro, jak nienawiść dzieląca ludzi doprowadza nieuchronnie do tragedii. Dopiero śmierć młodego niewinnego człowieka może wstrząsnąć na chwilę sumieniami. Mimo zmiany epok, ubrań i miejsc na mapie świata, temat rasizmu, seksizmu i wszelkiej dyskryminacji jest boleśnie aktualny, a równocześnie w tym przedstawieniu nie ma publicystyki. Jest metafora. Wszyscy są tu trochę winni i nie ma jednoznacznych postaci.

Odwieczna walka dobra ze złem, miłości z nienawiścią, przebaczenia z zemstą porusza serca i umysły.

Krzysztof Korwin-Piotrowski
Dziennik Teatralny
26 listopada 2022

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia