Wiatr od Wschodu

31. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych ULICA

Festiwal teatrów ulicznych to czas, kiedy w przestrzeni miejskiej można spotkać szczudlarzy, tancerzy lub inne – mniej lub bardziej dziwne czy ciekawe postaci. Początek lipca w Krakowie to właśnie taki czas, kiedy teatr uliczny w wydaniu międzynarodowym ma swoje przysłowiowe pięć minut – a dokładniej cztery dni.

W tym roku Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych ULICA odbył się już po raz 31. Temat „Wiatr od Wschodu" dotyczył tajemniczej nadal kultury Wschodu. Mimo zmiennej aury, trudnych warunków technicznych wywołanych deszczem – był to czas wspaniałych widowisk. Wschód kojarzy nam się najczęściej z obrzędowością i skupieniem. Można było jednak zauważyć tam dużo radości i wręcz afirmacji świata przy jednoczesnym zmaganiu się z nim.

Zaczęłam od „Karagul bottom" („Pieśni kamieni") The Green Theater of Bishkek z Kirgistanu. Egzotycznie wyglądająca grupa, ubrana w skóry zwierząt i za instrumenty mająca głównie własny głos lub wykonane (zapewne ręcznie) drewniane fujarki przedstawiła opowieść lamentacyjną. To narodziny pierworodnego syna myśliwego, którego linia życia zostaje nagle przerwana, w młodym wieku, kiedy chłopak gubi się w lesie. Ojciec zabija go nieświadomie, myląc go ze zwierzęciem, kiedy ten śpi skulony, ubrany w sarnią skórę. Widowisko ma charakter obrzędowy z paleniem ziół, zdejmowaniem uroku z małego człowieka i wróżeniem matki. Dużo jest ruchu, tańca, pojawiają się elementy walki, a historia przedstawiona jest w sposób bardzo czytelny.

Następnie zdecydowanie zachwycił Kijowski Teatr Uliczny Highlights z Ukrainy widowiskiem „Korowód tańca". Barwne stroje, porywająca muzyka i umiejętności szczudlarzy to było coś, co można było szczerze podziwiać. Kiedy na zakończenie artyści zaprosili do wspólnej zabawy najmłodszych widzów: ci nie chcieli puścić ich rąk. Warto zwrócić uwagę, że w widowisku miała też swój udział dziewczynka, która na szczudłach co prawda nie chodziła, ale była swego rodzaju „mistrzynią ceremonii". Pierwszy dzień zakończył się dla mnie mocnym akcentem. Po zmroku koło Wieży Ratuszowej pojawili się muzycy formacji Orchestre International du Vetex z genialnym koncertem „Fifavela fever". Wielonarodowa grupa, proponująca muzykę o rysie zdecydowanie bałkańskim, ale często wykraczająca poza te ramy porwała publiczność na niemal dwie godziny. Uśmiechnięci muzycy, pochodzący głównie z Belgii i Francji okazali się nie tylko wirtuozami instrumentów dętych, ale też showmanami z prawdziwego zdarzenia.

Piątek stał niestety pod znakiem deszczu. To sprawiło, że niektóre spektakle musiały zostać odwołane, a część zespołów miała spore problemy techniczne. Wieczorne widowisko „Frameshift" w wykonaniu Stalker Theatre, Creative Dandi & Drifterzcrew opóźniło się znacznie właśnie przez zalane reflektory. Warto było jednak czekać, żeby zobaczyć w akcji niezwykłych artystów, którzy potrafią zawieszeni na linach tańczyć poziomo lub przemieszczać się nawet do góry nogami. Aktorzy przemierzali trzy wielkie konstrukcje z rusztowań na planie okręgu z platformami i ekranami, na których wyświetlane były impresje filmowe, dotyczące historii Korei. Widowiskowy breakdance, wspinaczka po rusztowaniach i symboliczne sceny, ilustrowane świetną muzyką to atuty tego futurystycznego w treści i formie przedstawienia.

O północy w Parku Jordana miał odbyć się spektakl Sceny Plastycznej KUL „Symbioza" w reż. Leszka Mądzika. Jednak zaraz po pięknej, lirycznej scenie płynącego łódką skrzypka – trzeba było przerwać spektakl z powodu... braku światła. Technicy biegali w ciemnościach, starając się zlokalizować źródło problemu i po długiej walce spektakl mógł ruszyć dalej. Pokaz odbywał się w specyficznej scenerii: scenografią były drewniane budki, ustawione na zboczach małego wzgórza, u stóp którego znajduje się oczko wodne. Do współpracy Mądzik zaprosił tym razem niezwykły Zespół Warszawskiego Centrum Pantomimy, natomiast muzyka Pawła Odorowicza przypominała ścieżki dźwiękowe filmów przyrodniczych. Postaci przywoływał blask. W świetle rodziły się jako stwory z ptasimi głowami, które zmagały się z porami roku, aby na koniec bez kostiumów, jako prawie nadzy ludzie tańczyć na trawie, tarzać się po niej, wchodzić ze sobą w interakcje, a całość zakończyć radosnym pluskaniem się w jeziorku. Tajemnica narodzin i wzajemnego współistnienia człowieka i natury przeistaczała się w afirmację przyrody.

Sobotnie późne popołudnie to show Jay Che Jia Juna z Singapuru. Przyszło mu występować w niesprzyjających warunkach, ponieważ jego „Ping Pongowy Cyrk" początkowo zagłuszali Anglicy, świętujący coś w barze niedaleko. Mimo przeciwności występ był jednak bardzo udany. Specjalnością artysty jest żonglerka, w tym głównie piłeczkami do ping-ponga. W sztuce tej wykorzystuje usta, a piłeczkami potrafi w ten sposób zagrać na ksylofonie. Na scenie asystują mu ludzie zaproszeni z widowni, z czego wynikają komiczne sytuacje przy barierach językowych.

Doskonałym pomysłem było udanie się później na Rynek Podgórski i obejrzenie „Peregrinusa" Teatru KTO w reż. Jerzego Zonia. Genialna opowieść bez słów o współczesnym człowieku – pracowniku korporacji, który jest tylko trybikiem w wielkiej machinie, często tłamszonym przez swojego szefa. Aktorzy w takich samych, przerośniętych maskach, niezależnie od płci, poddają się mechanizmom firm. Gdziekolwiek się znajdują – ich życie wygląda podobnie. Świetna gra aktorska, znakomicie dobrana muzyka i uniwersalny temat. Jeśli praca – to niemal zawsze i za wszelką cenę, a jeśli rozrywka – to nie kultura wysoka, ale klub z ogłuszającą muzyką i dużą ilością alkoholu.

Kiedy w niedzielę w na zalaną słońcem płytę rynku wkroczyła Compagnie Albedo z Francji, ich „Les Bigbrôzeurs" („Wielcy bracia") robili wrażenie. Zwarta grupa ponad dwumetrowych mężczyzn w długich płaszczach, grubych okularach, kapeluszach na głowie i z wyciąganymi szyjami – obok nich nie można było przejść obojętnie. Zaglądali przez ramię, straszyli dzieci, zaskakiwali przechodniów, otaczali rozmawiających przez telefon. Generalnie robili dużo zamieszania w gęstym tłumie turystów i publiczności. Po nich natomiast wystąpił zespół The Seed Dance Project Group z Korei Południowej. Subtelny układ taneczny „Interakcja", mówił o ścieraniu się kobiety i mężczyzny, ale również obrazował trudne stosunki międzyludzkie.

Występujący tego dnia na Małym Rynku The Charming JAY przygotował program, zatytułowany „Zadymiony klub jazzowy". Z jednej strony mógł się wydawać pokazem skierowanym raczej do dzieci, z drugiej – iluzjonistyczne sztuczki z otwartymi ustami obserwowali bacznie również dorośli. Sympatyczny artysta m.in. przerabiał kij na sznurek, nalewał wodę z gazety czy... podnosił stół, trzymając za obrus. Następnie teatr Zatrzymać Obrotówkę przeniósł nas w egzotyczny świat „Baśni dagestańskiej" w reż. Oli Barczyk. Nieporadny życiowo Pastuch, któremu ucieka niesforne stado, zostaje wygnany z wioski. Po drodze pomaga ludziom i ucieka przed demonami, a następnie przechodzi próbę i otrzymuje rękę księżniczki. Spektakl jest widowiskowy, ponieważ znajdziemy w nim muzykę na żywo, akrobacje, żonglerkę, szczudlarzy, ale przede wszystkim: świetny zespół młodych aktorów.

Wieczorem, zaraz po zachodzie słońca, swój spektakl „Paradiso" zaprezentował gruziński Our Theatre. To ciepła i humorystyczna opowieść o domu opieki, gdzie króluje ponętna pielęgniarka, a którego mieszkańcami są mężczyźni z różnych światów. Młodzi duchem, wiekowi fizycznie – cała trójka trafia ostatecznie do tytułowego Raju, przed którym czeka ich odprawa jak na lotnisku. Humor nie opuszcza ich jednak do końca, a historia ma pozytywny wydźwięk, choć jest okraszona sporą dawką liryzmu i refleksji.

Organizowany przez Teatr KTO festiwal ULICA nigdy nie zawodzi. Można spędzić cztery dni pod gołym niebem i bezkarnie obcować ze sztuką wraz z wielonarodową publicznością. Zobaczyć coś, co wprawi w zachwyt, zadziwi, zaskoczy. Każda taka swoista podróż poszerza horyzont wyobraźni. Pokazuje, że nawet w tych tajemniczych, może nie aż tak znanych zakątkach świata też powstają spektakle, które wywołują uśmiech, oczarowują lub tworzą uniwersalną opowieść.

Joanna Marcinkowska
Dziennik Teatralny Kraków
14 lipca 2018

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia