Wibracje i wariacje sztuki

"Gdziekolwiek - wibracje na temat Grechuty" - recital Mariusza Kiljana - Teatr Polski we Wrocławiu

„Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy" - kto z nas nigdy nie słyszał pięknej, ponadczasowej piosenki Marka Grechuty - poety, kompozytora, jednego z bardziej wybitnych polskich piosenkarzy?

Kultowe „Dni, których nie znamy", a także „Wiosna, ach to ty", „Korowód", „Nie dokazuj" oraz kilka innych utworów przedstawia widzom Mariusz Kiljan w swoim wyjątkowym recitalu we wrocławskim Teatrze Polskim.

Na scenie Kiljanowi towarzyszy zespół muzyczny, z którego saksofonista Michał uzupełnia swoim śpiewem wiele utworów. Scena oświetlona jest ażurowymi lampami z wielkimi żarówkami, a pod nogami głównego wykonawcy walają się rozrzucone książki. Scenografia poważna i lekka zarazem, zderzająca intelekt z wyrazem artystycznym. Podobnie jak cały recital, który jawi się jako niesamowita fuzja, zarówno muzyczna, jak i artystyczna w ogóle.

Podobne przeciwieństwa
Mariusz Kiljan przeżywa każdą piosenkę ruchami swojego ciała, śpiewa z głębi serca, a w jego głosie pobrzmiewa sentyment, żal, znamiona szaleństwa, a wreszcie nadzieja i harmonia - emocje tak często towarzyszące nam wszystkim, zwłaszcza teraz, w trakcie nieustępującej pandemii. Słowo „wibracje" w tytule recitalu to najlepsze podsumowanie tego, co dzieje się na scenie - ona wibruje natłokiem emocji i nie tylko.
Piosenki Marka Grechuty ukazane są w zupełnie nowym świetle, łącząc nie tylko sprzeczne emocje, ale i style muzyczne. Rockowe brzmienia gitary, klasyczne dźwięki klawiszy i elementy muzyki elektronicznej wzbogacone o manifestujące okrzyki czy powtarzane niczym mantra pojedyncze wersy to fascynująca interpretacja śpiewanych utworów.

Cała sztuka w jednym miejscu
Wibracje nie ujawniają się jednak w muzyce i śpiewie jako takich. Recital łączy w sobie kilka dziedzin sztuki i kultury, bo oprócz różnych gatunków muzycznych, słyszymy poezję (szczególnie interesującą, bo zestawioną z ciężkimi brzmieniami), widzimy wizualizacje w postaci tytułów napisanych różnymi czcionkami, które następnie falują po ekranie, nałożony obraz tańczącej kobiety, delikatną grę kolorów, a nawet... formę kolażu stworzonego z obrazków narysowanych dziecięcą ręką oraz fragmentu zdjęcia małego dziecka. Kolaż ten pojawia się w momencie wykonania piosenki „Śpij, bajki śnij", podkreślając charakter kołysanki.

Gdziekolwiek, cokolwiek i kiedykolwiek - spotkamy się na żywo
Utwory poprzeplatane są także wypowiedziami Mariusza Kiljana na temat miłości, człowieczeństwa i grania muzyki na żywo. Na samym końcu aktor śpiewa „Niepewność", po czym zwraca się do widzów, dziękując za ich obecność, ponieważ bez nich nie mogą istnieć artyści. Tutaj nasuwa się dodatkowa interpretacja tytułu - ponieważ gdziekolwiek jesteśmy i czegokolwiek nie robimy, wciąż możemy się zachwycić ponadczasowością utworów Grechuty i z pewnością przyjdzie dzień, w którym zachwycimy się recitalem Mariusza Kiljana na żywo. Kiedykolwiek by to nie nastąpiło.

Paulina Cirocka
Dziennik Teatralny Trójmiasto
12 kwietnia 2021
Portrety
Mariusz Kiljan

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia