Widowiskowa różnorodność

11. Festiwal Spoiwa Kultury w Szczecinie

Były punkty bardzo jasne, były i spore zawody, ale jako całość tegoroczne Spoiwa Kultury stanowiły propozycję bardzo stylistycznie różnorodną i atrakcyjną. Festiwal trwał cztery dni i zakończył się w nocy z soboty na niedzielę

Spoiwa Kultury, czyli organizowany przez szczeciński Teatr Kana dawny Festiwal Artystów Ulicy, to okazja do spotkania ze sztuką offową, prezentowaną głównie w otwartej, miejskiej przestrzeni, gdzie kontakt widza i występującego jest bliski, często nawet bezpośredni. Jak co roku, podczas imprezy pokazano widowiska duże, plenerowe i te kameralne, operujące w większym stopniu nastrojem niż realizacyjnymi fajerwerkami.

Wpadki i zachwyty


Teatralnych wrażeń na Spoiwach byto pod dostatkiem. Te chyba najpozytywniejsze zostawili po sobie klauni z Teatru Licedei [na zdjęciu] i balansujący na skraju aktorstwa i akrobacji Francuzi z Tango Sumo. Ci pierwsi, pomimo wielkich technicznych problemów (z powodu braku zasilania i niemożności podłączenia światła spektakl opóźnił się o godzinę) porwali publiczność bez reszty w świat groteski. "Semianuki", czyli narysowane bardzo grubą kreską sceny z życia rodziny, złożonej z ciężarnej matki, wiecznie pijanego ojca i czwórki absorbujących dzieciaków, zachwycały nie tylko humorem, ale i fantastycznym aktorstwem czy dopracowaniem najmniejszych nawet inscenizacyjnych elementów. "Expedition Paddock" Teatru Sumo z kolei zmusili widzów do zastanowienia się nad problemami zniewolenia jednostki, poszukiwań sposobu rozwiązania sytuacji bez wyjścia, potrzeby wolności i bezpieczeństwa. Ze względu na dowcipną formę i sposób wykonania, wymagający od aktorów olbrzymiej fizycznej sprawności, całość, mimo poważnych treści, przyswajało się doskonale - dość powiedzieć, iż widowisko skończyło się w pełni zasłużoną owacją na stojąco.

Zupełnie innego skupienia wymagało "Salto Mortale" poznańskiego Teatru Strefa Ciszy. Szczecińska historia o fortepianach, zrabowanych przez radzieckich żołnierzy niemieckim mieszkańcom miasta i porzuconych następnie przy torach kolejowych w porcie, czarowała klimatem. Wystawiony na Łasztowni spektakl, bardzo widowiskowy, z ciekawymi elementami choreograficznymi, to tak naprawdę opowieść o przewrotności losu, o odrzucaniu starego ładu i budowaniu na jego gruzach nowego, zupełnie innego, pozbawionego ciężaru pamięci.

Równie poważnie brzmiał "Ov" Renany Raz i Ofera Amrana, oparty na żydowskiej legendzie o Dybuku i "Salto. Lamento" Figuren Theater Tubingen, skupiające się na kwestii nieuchronności śmierci. Opowiedziane w konwencji półsnu - półjawy przedstawienia, stanowiły prawdziwą ucztę dla oczu i uszu - doskonale skonstruowaną plastycznie, z przemyślanym ruchem scenicznym i wykonywaną na żywo muzyką.

Do słabszych momentów Spoiw Kultury zaliczyć trzeba, niestety, występ słynnego rosyjskiego Teatru Derevo. Choć niezwykle efektowny od strony wizualnej spektakl "The Fight Of The Harlekin With His Own Shadow In Search Of The Barrel Of Winę And The Eternal Life" najzwyczajniej w świecie męczył i nużył. Publiczność negatywnie zaskoczył też absolutny zakaz robienia zdjęć (pod groźbą zerwania spektaklu), wydany przez aktorów Dereva. Większych zachwytów nie wywołała też "Charanga" portugalskiego teatru Cricolando, usypiająca opowieść o pogoni za marzeniami. Zgodnie chwalono jedynie oprawę muzyczną widowiska.

Spajanie okołofolkowe

Jak wiadomo, bez muzyki nie można mówić o łączeniu kultur. Festiwalowy czwartek rozpoczął się właśnie od koncertu. W kościele św. Piotra i Pawła wystąpił zespół Rassegna, z ludowymi utworami poświęconymi Maryi Pannie. Grupa składa się z pieśniarzy sycylijskich, korsykańskich, bałkańskich, arabskich, zatem eklektyzm kulturowy jest dla niej czymś naturalnym. Wykonania Rassegny musiały zaskoczyć wszystkich, którzy po haśle "pieśni maryjne" spodziewali się oazowego plumkania na gitarce. Co prawda gitara wiodła prym, ale były to partie o temperamencie zbliżonym do flamenco, a towarzyszyły jej: klarnet, skrzypce, lutnia i wspaniale zharmonizowane chóralne śpiewy na cztery głosy. Warto dodać, że muzycy Rassegny usiedli jeszcze w czwartek wieczorem przed Piwnicą Kany i zagrali kilka żywiołowych utworów.

W piątek ma Małym Dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich wystąpiły Bubliczki Cashubian Klezmer Band. Również ten zespół stawia na różnorodność, mimo iż nazwa mogłaby sugerować głównie klezmerską stylistykę. Były zatem utwory z debiutanckiej płyty "Opaa!" i trochę improwizacji, które zabrały publiczność w okolice brzmień bałkańskich, cygańskich, żydowskich, polskich i kaszubskich.

W sobotę jako pierwsi zagrali egipscy Cyganie z Mawawil z tradycyjnym repertuarem muzycznym z delty Nilu. Uznanie dla artystów należy się szczególnie za to, iż zapewnili rozrywkę publiczności, podczas gdy organizatorzy rozwiązywali problem z prądem. Mawawil urządzili wtedy jam session z Anną Witczak, wokalistką Dikandy.

Jako ostatni, niestety z godzinnym opóźnieniem wywołanym awarią, wystąpili Finowie z Alamailmaan Vasarat, którzy spośród występujących na Spoiwach zespołów najbliżsi byli estetyce muzyki rockowej, chociaż ich brzmienie opierało się głównie na instrumentach dętych,organach i... patelni wok. Muzycy zaproponowali słuchaczom odrobinę niemal metalowych riffów ubarwionych klezmerskimi wstawkami.

Tegorocznemu festiwalowi towarzyszyła również wystawa "Podróż przez Weizacker", złożona ze zdjęć i ilustracji prezentujących kulturę, stroje i życie mieszkańców regionu Weizacker, czyli przedwojennej ziemi pyrzyckiej, doliny rzeki Płoni i jeziora Miedwie.

Czy Spoiwa kultury faktycznie spajały i łączyły? W sensie artystycznym na pewno, bowiem w ciągu trzech dni w Szczecinie pojawili się artyści z różnych części globu, a ich twórczość niejednokrotnie sama w sobie odnosiła się do wielokulturowości i miała charakter interdyscyplinarny. Jak zareagowała publiczność? Wszytko wskazuje na to, że dla tych, którzy obserwowali festiwal, był to czas wyjątkowy. O tym też może świadczyć atmosfera, jaka każdego wieczora i do późnych godziny nocnych (albo wczesnych porannych) trwała przed Piwnicą Kany.

Katarzyna Stróżyk i Szymon Wasilewski
Kurier Szczecinski
8 lipca 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...