Widz wchodzi na scenę

"Kartoteka" - 21. Gliwickie Spotkania Teatralne

Kolejny dzień XXI Gliwickich Spotkań Teatralny za nami. 13 maja w gliwickich Ruinach wystąpił Wrocławski Teatr Współczesny, proponując widzom przedstawienie "Kartoteka" na podstawie dramatu Tadeusza Różewicza.

Trudno jest powiedzieć, o czym opowiada historia „Bohatera” „Kartoteki”. Jedni twierdzą, że jest to niesamowity sen, inni obstają przy majakach podczas choroby, jak jednak jest naprawdę…? Różewicz swojego bohatera umiejscawia w łóżku, a przez jego pokój swobodnie przeprowadza ulicznych przechodniów. Poszczególne sceny są ze sobą luźno powiązane, a jeden bohater często wciela się w wiele ról. Tutaj nie ma nic konkretnego, nawet „Bohater” nie został dokładnie scharakteryzowany, ale dzięki temu, ten świat może okazać się naszym światem, a my sami jego bohaterami…  

Spektakl Wrocławskiego Teatru jest niezwykły. Posiada całkowicie otwartą kompozycję – nie ma ani początku, ani końca. Aktorzy zaczynają grać, kiedy pierwszy widz przekracza próg sceny. Owszem – sceny, bowiem tutaj nie ma podziału na publiczność i aktorów, tutaj wszyscy są równi, znajdują się na tym samym poziomie. Należy zwrócić szczególną uwagę na scenografię Roberta Rumasa, na którą składają się dwa ogromne podesty, na nich kilka kinowych krzeseł i sporych rozmiarów bryły geometryczne (gdyby ktoś chciał np. usiąść, albo być lepiej widoczny). Wszystko oczywiście w wyrazistych kolorach: żółty, niebieski, czerwony. Aktorzy poruszają się swobodnie wśród widzów, często ich potrącając, czy przesuwając. Widzowie natomiast mają możliwość bezpośredniego obcowania ze sztuką, mogą podążać za aktorami i z bliska uczestniczyć w przedstawianych przez nich wydarzeniach.

Niezwykła interpretacja tekstu. Tutaj nie króluje słowo, ale ruch, ciało – słowo wydaje się być dobrym tworzywem, z którego można zbudować coś większego. Spektakl jest chaotyczny, poszczególne sceny pourywane, a bohaterzy niesprecyzowani – ale tak właśnie ma być. Pojawiają się motywy komiczne, ale i tragiczne. Pokazany jest świat zewnętrzny, ale i wewnętrzny postaci. Poruszona zostaje tematyka wojenna oraz powojenna, pokazane jest to, jak ludzie radzą sobie z otaczającą ich (przez te wszystkie lata) rzeczywistością, jak rozwiązują problemy i jak do nich dochodzi.

Aktorzy są całkowicie zaangażowani w widowisko. A co ciekawe, są elastyczni wobec reakcji widzów. Czy czasem improwizują? Nie wiadomo, bowiem grają niezwykle naturalnie. Czasem równocześnie wykonują kilku scenek, co zmusza widza do podjęcia decyzji, która z nich jest najważniejsza. Zatem publiczność sama tworzy sobie ostateczny obraz spektaklu, łącząc jego poszczególne (zaobserwowane) elementy w całość.

Tradycyjna granica miedzy aktorem i widzem została tutaj zlikwidowana. Publiczność otrzymała szansę, która nie trafia się często. Wydawać by się mogło, że każdy widz odgrywał w spektaklu swoją własną rolę, rolę jednego z przechodniów, którą z pewnością na długo zapamięta…

Joanna Garbarczyk
Dziennik Teatralny Katowice
14 maja 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia