Więcej ognia w wodzie!

"Rusałka" - reż. Kristine Wuss - 19. Bydgoski Festiwal Operowy

"Rusałka" Antonina Dworaka otworzyła w sobotą XIX Bydgoski Festiwal Operowy. Nie wiadomo, co było większym magnesem dla publiczności. Czy widok mostu Sulimy - Kamińskiego, czy tramwaj z numerem osiem, a może jednak dramatyczna historia przeklętej nimfy wodnej?

Tak, to scenografia odegrała jedną z głównych ról w tym przedstawieniu. Kto wie, czy nie przyćmiła momentami kreacji wokalno-aktorskich. Przyznam, że i mnie zdarzyło się zapatrzeć na latarnika, na ludzi spacerujących mostem, wreszcie na sam most i na przepiękną wierzbę. Na jakiś czas porzuciłam nawet śledzenie napisów i kilka razy straciłam wątek. Czy to nie zbyt wielkie ryzyko, gdy cały ciężar spektaklu spoczywa właśnie na scenografii? Trzeba jednak było znaleźć mądry sposób na wprowadzenie do świata rzeczywistego baśni o rusałce. Bydgoszcz na scenie to wspaniały widok! Nie polubiłam "Rusałki" przywiezionej na XIV BFO przez artystów z Brna. Tamta scenografia przypominała mi planszę ze starej telewizyjnej realizacji bajki "O czym szumią wierzby". Czy zniosłabym "Rusałkę", zainscenizowaną w szpitalu psychiatrycznym, bo i o takiej wersji słyszałam? Co prawda problemów emocjonalnych bohaterom tej baśni nie brakuje i to jest właśnie oś tej historii. Są oto dwa światy. Świat ludzi i podwodnych nimf. Ludzie jedynie przeczuwają istnienie (tuż pod mostem, po którym codziennie spacerują) tych zjaw. Właśnie to rozdwojenie światów doskonale oddaje scenografia.

Głos nimfy

Most zbliża, ale i oddala. Dalej jest już książkowo. Nimfa zapatrzona w księcia porzuca swą czarowną naturę. Na ołtarzu miłości składa jednak swój głos. Książę zabiera niemą panią na zamek. Dochodzi do swoistego mezaliansu. Wodnicy nikt nie rozumie, jest obca, dziwna. Ona też czuje się fatalnie, a dodatku nie jest w stanie zaspokoić erotycznie swego wybranka, bo nie wie, co to namiętność. Doskonale za to orientuje się w ars amandi pewna księżna (świetna Katarzyna Nowak-Stańczyk). Książę ochoczo się jej oddaje. Mamy sytuację bez wyjścia. Rusałka już nie jest czysta, nie może więc wrócić do beztroskiego pląsania wśród fal. Książę też już nie może romansować na prawo i lewo, bo zwariował i wędruje po bagnach w poszukiwaniu Rusałki. Oboje kończą kiepsko...

Mocny duet 
 
Wspaniale za to kończy orkiestra bydgoskiej "Rusałki" pod kierunkiem Macieja Figasa. Cudowna muzyka Dvoraka także chwilami odwracała moja uwagę od sceny. Sprawdził się również duet, dobrze znany melomanom z "Cyganerii" - Magdalena Polkowska i Tadeusz Szlenkier. Rusałka, choć na początku zbyt nieśmiała, niewyraźna, z czasem zarażała dramatycznymi emocjami i porażała swoim piano. Książę też pozwolił, wokalnie, poczuć ogrom swojej klęski. Radziłabym jednak tej parze wykrzesać z siebie jeszcze więcej ognia. Najciekawsza aktorsko była Jerzibaba. Ach, te czarne charaktery! Podobał mi się także Wodnik. Gratulacje dla rozpływającego się w tańcu baletu, dla chóru i statystów. Szczególnie pozdrawiam dziewczynkę w niebieskiej sukience, która też miała swoje pięć, zauważonych przez publiczność, minut.

Katarzyna Bogucka
Express Bydgoski
2 maja 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...