Wieczór pełen przyjemności

"Usposobienie przyjemne" - reż: A. Gotz - Teatr Rozrywki w Chorzowie

Wieczór z piosenką aktorską wysoko stawia poprzeczkę zarówno artyście, którego interpretację ocenia publiczność, jak i samu widzowi, który musi się postarać, aby odebrać przekaz w odpowiedni sposób. Warto czasem podjąć ten wysiłek.

Atrur Gotz to młody, przystojny artysta, który odważył się stworzyć recital. W „Usposobieniu przyjemnym” słyszymy twórczość największych gwiazd polskiej piosenki aktorskiej. Większość piosenek to kompozycje Zygmunta Koniecznego (znanego również z Piwnicy pod Baranami, gdzie współpracował z Gotzem). Dalej można usłyszeć utwory m.in. Wojciecha Waglewskiego czy Jerzego Satanowskiego. Twórcami tekstów są Agnieszka Osiecka, Michał Zabłocki, Dariusz Rzontkowski, Jan Wołek i Zbigniew Książek – jak widać: sama śmietanka.  

Gotzowi na scenie towarzyszy orkiestra w składzie: Lena Minkacz (frtepian), Joanna Mizera-Zalejska (skrzypce, altówka, śpiew), Janusz Berezowski (kontrabas), Kamil Kułach (flet, saksofony) oraz Sebastian Ziomek (instrumenty perkusyjne, śpiew). Muzyka jest na najwyższym poziomie. Dochodzi do tego fenomenalny głos aktora i w efekcie mamy niesamowicie przyjemną ucztę dla uszu. Oczy także można nacieszyć, bo choć scenografia nie jest rozbudowana (najczęściej to jakiś element kostiumu – okulary, bluza, czy czapka z daszkiem i krzesło, które pełni różne funkcje, to wszystkie elementy dobrane są przemyślanie i wykorzystane w ciekawy sposób.

Przyjemności może zaznać również umysł, bo, choć pełne absurdu piosenki, nie są łatwe w odbiorze, to zrozumiane mogą sprawić wiele radości a także zachęcić do refleksji. Poruszają najróżniejszą tematykę, większość z nich oscyluje wokół różnie ujmowanej miłości i seksualności, ale pojawiają się też utwory dotyczące życia codziennego. Dla prawidłowego odbioru trzeba tylko na chwilę wyłączyć się z realistycznego świata otworzyć się na takie właśnie postrzeganie świata.  

Najsłabszym elementem recitalu były, w moim przekonaniu, monologi. Artur Gotz włącza wprawdzie do zabawy również publiczność, ale robi to rzadko. Często piosenki zmieniają się bez żadnej zapowiedzi a widzowi trudno znaleźć jakieś powiązanie. Momentami można mieć poczucie pewnego niedosytu, jednak uważam, że dla samej piosenki warto udać się na ten spektakl.

Katarzyna Skowronek
Dziennik Teatralny Katowice
22 lutego 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia