Wieczór pod znakiem Korei

18. Międzynarodowa Konferencja Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki Tanecznej

Dominującymi uczuciami emanującymi z ciał wysportowanych i niezwykle elastycznych tancerzy są agresja i złość w najczystszej postaci. Bywają eksterioryzowane dzięki dynamicznemu tańcowi antagonistycznych sił, spierających się nieustannie, znajdując swoje ujście w sporcie, pozwalającym wyładować skumulowane pokłady negatywnej energii, która w innych okolicznościach mogłaby przerodzić się w przemoc

Już w pierwszej scenie choreograf przedstawia historię ewolucji myśli i rozwoju relacji międzyludzkich. Jeden z bohaterów spektaklu delikatnie wyciąga drążącą rękę w kierunku swego tanecznego interlokutora, tymczasem drugi w odpowiedzi na bezgłośne pytanie, chwyta dłoń towarzysza, odpowiadając tym samym na nadawany przez niego komunikat. Jednakże uścisk ten trwa za długo. Niedawny przyjaciel przerodził się w agresora, pragnącego skrępować wolność jednostki i zawładnąć nią. Rozpoczyna się walka. W imię wolności, w imię ocalenia siebie i swojej przestrzeni prywatnej. Walka tytanów przeradza się w ekstremalny pokaz akrobatyczny. Tancerze złączeni nierozerwalnym uściskiem, który przyrównać można do baśniowego głogu łączącego ciała zmarłych Bédierowskich kochanków, wykonują ekwilibrystyczny taniec. Nieustanny gest zaciśniętych dłoni może być symbolem pułapki istnienia, w którą wpadają ludzie, którzy zarazem boją się rozpocząć samodzielne życie i marzą o nierozłączności z wybraną osobą.

Tańcom towarzyszą pieśni oraz zawodzenia jednego z bębniarzy, który nieco przypomina lokalnego bajarza, snującego swe opowieści i ubierającego rzeczywistość w magiczne słowa, konstytuujące nową teraźniejszość. Gdy roboczo nazwany „gawędziarz” przechadzając się po scenie rozpoczyna swój wywód, przeradza się w znanego w tradycji koreańskiej sorikkuna, któremu przygrywa bębniarz. Ten rodzaj muzyki określa się mianem „pansori”, natomiast czasy jej świetności minęły w XIX wieku.

Choreograf PARK Soon-ho tworząc skomplikowane układy taneczne, udane i zdecydowanie niełatwe partnerowania oraz podziwu godne podnoszenia, wzorował się na gestach pochodzących ze sztuk walki, wśród których prym wiedzie judo. Dynamiczne ruchy swą genezę wywodzą ze zmiksowanej mieszanki tańców afrykańsko-azjatyckich. Skomplikowane, zarówno triadyczne jak i binarne, figury świadczą o olbrzymim skupieniu i zaangażowania tancerzy w swoją pracę. Każdy ich ruch, każde drgnienie ciała jest wystudiowane i doskonale poprowadzone. Przyglądając się pokazowi PARK Soon-ho Dance Project można zobaczyć niesamowitą siłę mięśni skontrastowaną ze spokojem ducha malującym się na obliczu tańczących. Ciała balansujące odważnie na granicy równowagi ani raz nie ulegają zachwianiu. Artystyczne dusze tancerzy osiągnęły idealną homeostazę, pozwalającą im na dryfowanie w powietrzu. Wydaje się, że ich gibkie ciała są lekkie jak piórko, dlatego też z łatwością suną po teatralnych przestworzach, niesione na barkach partnerów.

W miarę rozwoju scenicznej akcji jeden z bębniarz porzuca swą dotychczasową rolę, przekraczając sakralną przestrzeń oddzielająca go od sfery gry. Wkraczając na obcy sobie obszar, śpiewa onomatopeiczne zbitki wyrazów, dotykając napotkanego na swej drodze mężczyznę. Lecz tamten, miast odwzajemnić jego powitanie, mdleje i upada. Następuje komiczna scena gry na plecach i pośladkach leżącego. Bębniarz ani na moment nie zapomina o wyznaczonej mu roli, dlatego też kontynuuje granie, poklepując ciało leżącego mężczyzny. Po chwili obiekt zainteresowania grajka upada na ziemię. Kilka chwil później podnosi się, jakby natchniony boskim tchnieniem bębniarza. O tym daleko posuniętym wniosku może świadczyć fakt, że tuż po ponownych narodzinach tancerz zachowuje się jak laleczka voodoo posłuszna woli swego twórcy, w tym wypadku poruszyciela, ożywiciela.

Muzyka dynamizuje zachowania sceniczne. Wartości ruchowe narastają wraz ze zwiększaniem się tempa i głośności tradycyjnej koreańskiej muzyki. Niezapomnianej. Wyjątkowej. Kolejna taneczna odsłona przypomina nieco szamańskie tańce. Roger Callois określiłby je mianem ilinx, oszołomienia. Tempo tańca i towarzyszącej mu muzyki jest tak duże, że prowadzi do upojenia, a transowe ruchy koreańskich artystów uwodzą płynnością i dokładnością. Dynamika wykracza poza zapis nutowy i ruchowy. Sięga dalej. Opanowuje sferę należącą do scenografii i wkrada się nawet do reżyserii świateł, które zaczynają nieznacznie migać. Migoczące reflektory symbolizują ognistość charakteru tancerzy. Trawi ich wewnętrzny ogień, który szuka ujścia. Permanentna dzikość niezaprzeczalnie wdarła się na scenę i opanowała ciała wykonawców, którzy wieńczą swój ekspresyjny pokaz wymownym kiwaniem głowami.

Nieustępliwość i wytrwałość. Porywczość i harmonia. Niebanalna, choć minimalistyczna oprawa scenograficzna w połączeniu z czystymi i pieczołowicie dopracowanymi ruchami to niezawodna recepta na sukces. Występom zachwycających artystów wtórowała, czy też raczej moderowała ich ruch, tradycyjna koreańska muzyka, tworzona na żywo przez dwóch bębniarzy ubranych w barwne kimona: PARK Jong-ho oraz PARK Chong-huna.

PARK Soon-ho Dance Project (Korea) Pattern & Variability

Magdalena Mikrut
Fabryka Tańca - Gazeta Festiwalowa
5 lipca 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia