Wielka potrzeba miłości

30. Przegląd Piosenki Aktorskiej

Przegląd Piosenki Aktorskiej. Wrocławski festiwal rozpoczął się rewelacyjnym spektaklem "Muszka owocówka" z berlińskiej Volksbühne. Szwajcarski reżyser Christoph Marthaler potwierdził, że jest jednym z najoryginalniejszych twórców teatralnych w Europie

Christoph Marthaler, podejmując ważny problem współczesności, stworzył widowisko podszyte ironią i komizmem

Pracownicy laboratorium naukowego w białych fartuchach wymieniają cyniczne uwagi o miłości wynikające z najnowszych odkryć genetyki. I zaraz potem roztkliwiają się – śpiewając największe miłosne szlagiery Verdiego, Pucciniego, Wagnera, Dworzaka, a także pełne namiętności pieśni Schuberta i Schumanna.

Oto próbka stylu Marthalera, mistrza teatru postdramatycznego. Tworzy musicale i opery przypominające dzieła Brechta, ale nie ulega dyktatowi żadnej idei i konwencji. Kpi zarówno z rewelacji współczesnej nauki, jak i klasycznej dramaturgii.

Teatralne laboratorium

Widz może czuć się na jego spektaklach zagubiony. Ale chodzi o to, by nie przyjmował żadnej teorii na słowo honoru i sam próbował odpowiedzieć na najważniejsze pytania, bo nikt nie może mieć dziś monopolu na prawdę. Teraz szwajcarski reżyser zderzył w swoim teatralnym laboratorium operę z genetyką, żeby dociec, dlaczego tęsknimy do wielkich uczuć, a jednocześnie je zabijamy, sprowadzając do funkcji genomu, który można zmutować.

Marthaler, podejmując ważny problem współczesności, stworzył, jak zwykle, widowisko podszyte ironią i komizmem. Naukowcy są zagubieni, pełni sprzeczności. Dowodzą, że człowiek nie różni się reakcjami od pierwotniaka pantofelka, który też bywa zazdrosny, a w chwilę potem śpiewają wyrafinowaną arię Donizettiego.

Ledwo zaś wybrzmią ostatnie tony z „Tristana i Izoldy” Wagnera, tłumaczą miłość jako efekt reakcji neuroprzekaźników, endomorfin, seratoniny. Po wzruszającej pieśni wychwalającej duchowe zalety kochanka podkreślają, że orgazm jest działaniem bioenergetycznym odbywającym się w stałym cyklu mechanicznych bodźców! Mówią, że miłości nie ma, a jednocześnie zwierzają się ze swoich miłosnych tęsknot.

Marthaler wybrał do spektaklu aktorów, którzy są fantastycznymi śpiewakami. Tylko bowiem angażując nasze emocje najwspanialszymi wykonaniami klasycznych arii, mógł wyrazić szczęście pierwszych porywów miłości, kiedy jesteśmy zdolni biegać po łące i łapać motyle. A gdy dekonstruuje idyllę, pokazując koszmar kończącego się uczucia, podsuwa mądre rady. Najlepsza jest chyba ta, by wybrać sobie atrakcyjnego partnera. Bo nawet jeśli emocje opadną, to nigdy na tyle, by trzeba było się rozejść.

Aktor jak orkiestra

By wyrazić wszystkie barwy miłości – spełnionej, depresyjnej, sadomasochistycznej, hetero- i homoseksualnej – każdy aktor Marthalera jest nie tylko wokalistą, ale i tancerzem, jednoosobową orkiestrą. Gra i śpiewa w pozach operowych i operetkowych, z nadekspresją niemego kina i ostentacyjnym postdramatycznym dystansem.

Słuchamy popisów a capella i z towarzyszeniem fenomenalnego pianisty Stefana Wirtha. Motywów wystukiwanych butami, a także wokalnych solówek, duetów, tria, kwartetu. Miłosne wyznania padają po niemiecku, czesku, francusku i angielsku, bo wszędzie miłość jest inna.

Jeszcze więcej potrafi powiedzieć o tym język ciała. Stąd w spektaklu zabawa z tańcem klasycznym, nowoczesnym i ich parodie: najbardziej absurdalne figury, jakie sobie można tylko wymyślić.

Imponuje scenografia. Z oryginalnymi elementami z początku XX w. – drewnianą podłogą, ogromnymi laboratoryjnymi szafami i drewnianymi wieszakami. Ale aurę czasów, w których zaczęły się pierwsze eksperymenty genetyczne, niszczy co chwilę aksamitna kurtyna zmiatająca aktorów ze sceny. I napisy zmieniające ciągle czas akcji. Podkreślają, że dyskusja o miłości trwała, trwa i trwać będzie wiecznie.

Na końcu zaś Marthaler burzy nasze wyobrażenia o bohaterach spektaklu. Kiedy głos z megafonu zaprasza ich do finału, okazuje się, że grupa genetyków to tylko operowi statyści, którzy w sali prób skracali sobie czas przed finałową sceną potępienia Fausta. Z niej zaś wiemy, że każdy kto, jak ów niemiecki alchemik, zadrwi z miłości – będzie przeklęty. Należy sobie wziąć to do serca, bo idzie wiosna, a neuroprzekaźniki znowu mogą nas oszołomić.

TVP zlekceważyła festiwal

30. Przegląd Piosenki Aktorskiej rozpoczął się skandalem wywołanym przez telewizję publiczną. Nadawca, który ma realizować misję kulturotwórczą, nawet nie odpowiedział na propozycję pokazania koncertów jednej z najważniejszych polskich imprez kulturalnych. Migawkowe relacje na antenie TVP Info nie wystarczą.

Po raz pierwszy od lat widzowie w całym kraju nie obejrzą cieszącej się popularnością gali piosenki aktorskiej. To kolejny dowód na lekceważenie sztuki przez obecny zarząd TVP, tym groźniejsze, że zbiega się z pogłoskami o likwidacji TVP Kultura.Tymczasem dziś we wrocławskim Capitolu zobaczyć będzie można koncert „... i tak 25 lat przeleciało” Edyty Geppert, która wykona swoje najwspanialsze piosenki.

W Operze Wrocławskiej wystąpi międzynaro- dowa grupa Bente Kahan & Carolyn Dorfman z programem „The Legacy Project: Echoes”. Maria Peszek zaśpiewa w Imparcie utwory z płyty „Maria Awaria”.

We wtorek Krystyna Janda zaprezentuje program „Piosenki z teatru”. Dzień później będzie można posłuchać w polskim przekładzie songów rewelacyjnej rosyjskiej grupy Leningrad – w interpretacjach Mariusza Kiljana i Tomasza Marsa. Również w środę zespół Kormorany, tworzący muzykę do spektakli Piotra Cieplaka, zagra utwory ze swego pięciopłytowego albumu „La musica teatrale”.

W piątek Katarzyna Groniec zaprezentuje się w premierowym recitalu „Listy Julii” opartym na piosenkach Elvisa Costello w tłumaczeniach wokalistki. Mauro Gioia zinterpre- tuje tematy Nino Roty do filmów Felliniego i Coppoli. Finałowa gala „Gra szklanych paciorków” inspirowana najsławniejszymi monologami literatury światowej odbędzie się 28 i 29 marca we wrocławskim Teatrze Polskim.

Więcej informacji o festiwalu: www.ppa.art.pl

Jacek Cieslak
Rzeczpospolita
23 marca 2009

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia