Wielka subtelność
"Czerwona Trawa" - reż: K. Chmielewska / L. Bzdyl - Teatr Dada von BzdülöwPrzekład powieści na język teatralny to duży wyczyn, dodatkowe utrudnienie to przeniesienie jej do świata teatru tańca, gdzie wszystkie treści muszą zostać przekazane za pomocą ciała. Najnowsza premiera Teatru Dada von Bzdulów odbywająca się w ramach Festiwalu Wybrzeże Sztuki pokazała, w jak piękny sposób można przekazać treści za pomocą ruchów i gry ciałem.
Przestrzeń gdańskiej „Malarni”, na której odbywała się premiera, dała aktorom duże możliwości do ukazania tanecznego kunsztu. Pięciu bohaterów poruszało się po niemalże ogołoconej scenie, prezentując za pomocą mowy ciała relacje łączące ludzi oraz możliwość spojrzenia w głąb siebie, wejścia do swojej świadomości, odkrywania słabości i własnych ułomności. „Czerwona trawa” to nie tylko piękno ruchów ludzkiego ciała, ale także spojrzenie na cielesność jako więzienie, z którego tak trudno się wydostać. Na szczęście zawsze znajduje się ktoś, kto jest w stanie podać pomocną dłoń i pokazać, jak piękne może być obcowanie z drugim człowiekiem.
Bliskość z tancerzami mogli poczuć również widzowie przedstawienia. W trakcie sztuki aktorzy próbowali znaleźć miejsce dla siebie wśród widowni, wejść z nią w interakcje, zatopić się między krzesłami w poszukiwaniu niezbędnych rekwizytów. W tym czasie na scenie niesamowity pokaz tańca synchronicznego dawały panie - Katarzyna Chmielewska oraz Ula Zerek. Ich niesamowicie lekkie i subtelne ruchy sprawiały, że trudno było oderwać się od magii bijącej ze sceny.
Jak na teatr taneczny przystało nie mogło zabraknąć muzyki. Zaprezentowane kompozycje świetnie wpisały się w klimat świata piątki postaci. Jazzowo-elektroniczne brzmienia nie były nachalne, nie wybijały się na pierwszy plan, raczej dookreślały bohaterów i specyfikę ich nacechowanego lekką ironią świata.
Była świetna muzyka, ciekawy zamysł reżyserski, piękno ruchów ciała oraz doskonała choreografia, czyli wszystko to, czego sztuki taneczne potrzebują. Lepiej o stosunkach międzyludzkich ze szczyptą subtelnego erotyzmu mówić się nie da.