Wielkanocne performance

"Mickiewicz. Dziady. Performance" - reż. P. Wodziński - Teatr Polski w Bydgoszczy

Po instalacji Krasińskiego i rekonstrukcji Słowackiego nadszedł czas na dopełnienie, zaplanowanego przez Teatr Polski w Bydgoszczy tryptyku romantycznego, performance\'m Mickiewicza.

Reżyser Paweł Wodziński odczytuje tu „Dziady” nie tyle, jako utwór o martyrologii narodu polskiego, ile o budowaniu wspólnoty narodowej i wzmacnianiu własnej tożsamości; dokonuje rewizji tego, co w tekście jest zapisane, a co z czasem przestało być dość wyraźnie eksponowane albo nawet zostało zafałszowane. A w gruncie rzeczy cały czas jest bardzo aktualne.

Premiera „Dziadów” odbyła się w piątek, w przededniu Wielkiej Nocy, najważniejszego święta katolików. To tylko przypomnienie obrzędów przodków, którym siłą narzucono przed wiekami nową wiarę czy polemika z współczesną religijnością o podwójnym obliczu? Sądzę, że i jedno, i drugie. Zwłaszcza, że i scenografia ewidentnie nawiązuje do biwaku, jaki w ubiegłym roku przed Pałacem Prezydenckim urządzili zapalczywi orędownicy krzyża. Na scenie uczestnicy obrzędu dziadów, dalecy od zalecanej przez Chrystusa wielkoduszności wybaczania, bezlitośnie kijami okładają zjawę okrutnego pana. Jak w naszym życiu…

Wiele tu ciekawych pomysłów inscenizacyjnych i oryginalnych symboli. Przedstawienie rozpoczyna się monologiem Upiora balansującego wokół cienkiej liny, znaczącej granicę pomiędzy terytorium żywych a zaświatami. Zjawy przychodzące na święto dziadów, to istoty zawieszone pomiędzy tymi dwiema przestrzeniami; dusze pokutne i te na ziemi nieskalane człowieczeństwem. Obserwujemy ich fizyczne wręcz zmagania w kierunku przekroczenia granicy w jedną lub drugą stronę. Najwspanialej pokazują je Michał Czachor w roli Upiora i Karolina Adamczyk jako Zosia.

Reżyser poprzeplatał sceny, ukazującymi się na bilbordzie fragmentami bardzo krytycznych artykułów, jakie w minionych wiekach pojawiały się o polskim ludzie w prasie i literaturze Zachodu. Mickiewicz uczynił ten lud bohaterem wielkiego romantycznego dramatu. Pokazał światu jego moc i znaczenie. Poprzez owe przerywniki Wodziński zwraca uwagę na tę ważną intencję autora.

Przywiązani do tradycyjnej melodii mickiewiczowskiego języka i takich też sensów jego artystycznej wypowiedzi, mogą czuć się zawiedzeni. Tu tekst podawany jest z dużym dystansem, ironią, bez cienia patosu. Psychologizm postaci zastępuje działanie.

Stąd też inny od tego, do jakiego przywykliśmy w „Dziadach” jest ruch sceniczny podporządkowany performance’owi; sensy nie tylko dookreślane, ale i wyrażane są tu bardzo dynamicznym gestem; a także tańcem, melodią czy śpiewem. Gra bywa symultaniczna. Dlatego przekaz werbalny nie zawsze brzmi dla widza komfortowo. Gdyby trafił na spektakl ktoś, kto „Dziadów” nie zna, mógłby chwilami mieć problem z percepcją.

Do najwspanialej zagranych ról należy tu z pewnością Ksiądz Piotr Mateusza Łasowskiego, Konrad Michała Czachora , Nowosilcow Rolanda Nowaka i Pani Rollinson Beaty Bandurskiej.

Przedstawienie zrobione jest z delikatnym poczuciem humoru. Tu na uwagę zasługuje zwłaszcza groteskowa wręcz, a przy tym piękna plastycznie, scena Balu u Senatora. A w niej rewelacyjna tak pod względem gestu, jak i mimiki Małgorzata Witkowska.

Wielkie też brawa dla Agaty Skwarczyńskiej za kostiumy do sceny Balu u Senatora i za wspaniałą reżyserię światła w całym spektaklu.

I muszę powiedzieć, że choć na święta zostałam z bardzo niepoświęconym jajkiem, uczta duchowa, jaką zawdzięczam „Dziadom” jest pewną za to rekompensatą. A poza tym w dawnych czasach święto dziadów obchodzono dwa razy do roku - jesienią, jako obrzęd żałobny i w okresie Wielkiej Nocy, jako święto mocy i życia. Można więc uznać, że jakiejś tradycji hołd oddałam…

Anita Nowak
Teatr dla Was
27 kwietnia 2011

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

(Prawie) ostatnie święta
Grzegorz Eckert
Sztuka jest adaptacją powieści norwes...