Wielki powrót kultury dla najmłodszych?
"Królowa Śniegu" - reż. Krzysztof Babicki - Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza w Gdyni.Na deskach Teatru Miejskiego w Gdyni po raz pierwszy od lat zagościło przedstawienie dla dzieci. "Królowa Śniegu" w reżyserii Krzysztofa Babickiego została przyjęta ciepło przez młodych widzów i całkiem dorosłych recenzentów. To jaskółka zapowiadająca dobre czasy dla dziecięcej kultury? - zastanawia się Anna Wittenberg w portalu Na Temat.pl.
W Gdyńskim Teatrze Miejskim propozycji dla dzieci nie było od czterech lat. Niechęć przełamał dopiero nowy dyrektor. Na deskach właśnie zagościła "Królowa Śniegu" [na zdjęciu]. Jak przekonują recenzenci, w przedstawieniu jest wszystko, co potrzebne: opowieść o walce dobra ze złem, pozytywne zakończenie, piękna muzyka i kostiumy, a także scenografia, która pozostawia wiele miejsca dla dziecięcej wyobraźni. Jest też najważniejsze: widownia.
Przypadek "Królowej Śniegu" nie jest odosobniony. Tylko w Trójmieście ciekawy repertuar dla dzieci mają już cztery teatry i opera. Kultura dla dzieci, która przez lata była w odwrocie, powraca?
Na całe życie
- Kultura daje dziecku posag na całe życie. Dzięki przekazom kulturowym dziecko uczy się życia, norm społecznych, funkcjonowania w grupie. A dodatkowo budzi ciekawość, sprawia, że dziecko samo będzie starało się szukać odpowiedzi na interesujące je pytania - podkreśla redaktor naczelna serwisu Qlturka.pl Ewa Świerżyńska. Dodaje też, że jeśli przekazów kulturowych nie nauczymy się odbierać w dzieciństwie, trudno będzie to nadrobić w dorosłym życiu.
- Obcowanie z kulturą rozwija wyobraźnię, ma wpływ na emocje, w dorosłym życiu pozwala przekraczać sztywno wyznaczone granice - uważa Joanna Kowalska, koordynatorka Gdańskiego Programu Edukacji Kulturalnej. - Jeśli natomiast pozwolimy dzieciom tworzyć sztukę, możemy być pewni, że nauczą się współpracy w grupie, wspólnego rozwiązywania problemów.
Mimo oczywistej wartości, przez wiele lat przekazy kulturowe skierowane do dzieci były jednak zaniedbywane - jak muchy padały kolejne teatry dziecięce, a przedstawienia spychano do domów kultury. Jeśli dzieci były odbiorcami koncertów, to raczej tych w szkole, kiedy płaciło się symbolicznych kilka złotych, by przez godzinę lekcyjną nudzić się w sali gimnastycznej z fatalną akustyką. Wydawałoby się, że ostatnim aktem śmierci dziecięcej kultury było skrócenie dobranocek do symbolicznych pięciu minut. Tymczasem okazuje się, że nic bardziej mylnego - dziecięca kultura rozkwita na nowo.
- Kiedy mój dziewięcioletni dziś syn miał dwa lata, trudno było znaleźć jakiekolwiek wydarzenie dla małego dziecka. Dziś w tym wieku jest moje drugie dziecko, a tendencja jest wręcz odwrotna: ofert jest tak wiele, że trudno się na coś zdecydować - mówi Ewa Świerżyńska.
Pollock dziecięcym głosem
Faktycznie, instytucje w każdym większym mieście starają się nadążyć za potrzebami młodego odbiorcy kultury. W Poznaniu specjalne ścieżki po ekspozycjach uruchomiło Muzeum Archeologiczne. Placówka rozdaje darmowe książeczki, które dziecko może wypełniać informacjami zdobytymi podczas zwiedzania. Muzeum Morskie w Gdańsku organizuje specjalne warsztaty, na których młodzi zwiedzający będą mogli narysować piracki komiks, zrobić mozaikę. Dla starszych powołało szkółkę modelarską.
- W Warszawie powstało muzeum dla dzieci przy Muzeum Etnograficznym. Powołano też cały nurt teatrów dla najnajów, które przygotowują spektakle dla dzieci między pierwszym a trzecim rokiem życia. Takie przedstawienia nie są oparte na fabule, a na kolorze, dźwięku. Tak, żeby mogły brać w nich udział nawet raczkujące dzieci. Dużo dzieje się także w muzyce, na przykład projekt Smykofonia, który również adresowany jest do najmłodszych i pozwala oswoić się z różnymi nurtami - mówi Ewa Świerżyńska.
Choć to pozytywne przykłady, do zachodnich standardów jeszcze daleko. Ostatnio Museum of Art w Nowym Jorku przeprowadziło z najmłodszymi ciekawy eksperyment. Najmłodsi mogli opowiedzieć swoimi słowami, co widzą na obrazach, a z ich opinii stworzono dziecięcy przewodnik. Co dzieci sądzą o Warholu, czy Pollocku?
Ciekawą propozycją może pochwalić się też Tate Modern w Londynie. Muzeum trzy lata temu oddało dzieciom do dyspozycji wirtualne studio, gdzie najmłodsi mogli nagrywać swoje dźwięki i pisać scenariusze. Najciekawsze pomysły zostały później włączone do projektu filmowego "The Itch of the Golden Nit", który pokazywany był w kinach i państwowej telewizji BBC. (więcej o zagranicznych muzeach znajdziecie na blogu: businessandculture.wordpress.com).
Kiedy nie ma pieniędzy...
Zdaniem kuratorów, przybywająca liczba wydarzeń kulturalnych to jednak pewien paradoks. Korzystanie z nich jest bowiem coraz droższe. Choćby teatry: w warszawskim teatrze Guliwer ceny biletów na spektakle wahają się od 25 zł (grupowy) do 35 zł (najlepszy rząd). W gdańskim Teatrze Miniatura grupowy kosztuje 13 do 16 zł. W poznańskim Teatrze Animacji od 16 do 20 zł. We wrocławskim Teatrze Lalek od 15 do 25 zł.
Problem dostrzegli twórcy kultury. Jednym z wniosków po Poznańskim Kongresie Kultury było to, że dzieci muszą płacić zbyt wysokie sumy za wejścia do muzeów, czy na zajęcia kulturalne.
"Nie istnieje w poznańskich i marszałkowskich instytucjach kultury jeden, obowiązujący system zniżek, czy zwolnień z opłat dla młodych widzów. Powoduje to windowanie stawek za bilety na atrakcyjne wydarzenia. W zasadzie nie ma bezpłatnej oferty kulturalnej adresowanej do dzieci i młodzieży. Tylko pozornie nieodpłatne są wejścia dzieci do muzeów. W sytuacji kiedy za bilet musi zapłacić opiekun trudno mówić o nieodpłatnym zwiedzaniu."
Autorzy poznańskiego raportu zwrócili też uwagę, na to, że miasto przeznacza na dofinansowanie wydarzeń kulturalnych adresowanych do dzieci i młodzieży jedynie 6,7 proc. wszystkich wydatków na kulturę. "Dobitnie wskazuje to miejsce jakie w świadomości poznańskich ludzi kultury zajmuje troska o edukację najmłodszego pokolenia" - napisali.
- Kiedy nie ma pieniędzy, otwierają się głowy - nie traci jednak nadziei Joanna Kowalska. Jako koordynatorka Gdańskiego Programu Edukacji Kulturalnej, pracuje w pojedynkę. Przyznaje, że korzysta z pomocy wolontariuszy i umawia się na spotkania z nauczycielami, którzy z własnej woli chcą krzewić kulturę w szkołach. Sama rozdaje miesięcznie kilkaset ulotek z informacjami o tym, co dzieje się w mieście. Zapowiada też, że o wsparcie kultury będzie prosiła sponsorów.