Wieloryb jaki jest, każdy widzi

"Wieloryb The Globe" - reż. Eva Rysova - Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie

Krzysztof Globisz to tytułowy Wieloryb i nie ma wątpliwości, że Wieloryb to Krzysztof Globisz. To spektakl o nim i dla niego. Stworzony przez jego byłych studentów: autora tekstu Mateusza Pakułę, reżyserującą Evę Rysovą i dwie towarzyszące mu na scenie aktorki Zuzannę Skolias i Martę Ledwoń. Powstał, gdy ich mistrza – jak o nim mówią – dopadł udar mózgu, a w konsekwencji: paraliż, afazja i rokowania, że już do aktywności zawodowej nie powróci. A mówiąc dosadniej, że już nic...

Globisz na scenę wchodzi we fraku i błękitnej kamizelce. Mimo że porusza się o lasce, nie odnosi się wrażenia, że pojawia się z wysiłkiem – tylko ze swoimi ograniczeniami. A te, jak dobre wino, nabierają szlachetności im dłużej jest na scenie. Choroba staje się niezależnym podmiotem przedstawienia zaanektowanym przez aktora. Tworzywem scenicznym, na którym buduje swoją rolę.

Dlaczego kamizelka jest błękitna i taka połyskująca? Bo płetwal błękitny? Może tak, a może nie. Niekonieczna jest odpowiedź na to pytanie. Podobnie jak na wiele innych, które galopują przez nasze głowy podczas spektaklu i nie sposób nadążyć za nimi z odpowiedziami. Jak powstawał ? Czy zmienia się wraz z postępami w rehabilitacji? Czy można zagrać się w sobie na tyle, by dosłowność sytuacji rzeczywistej przekładała się na wiarygodny przekaz teatralny?

Śledząc to co na scenie, nie zastanawiamy się ile jest Globisza w Globiszu. To nie jest „poszukiwanie" dawnego Jego, porównywanie możliwości sprzed i po. Widzimy go tutaj w wersji esencjonalnej. Z taką samą pasją, umiejętnością przekazu i relacją z widzem. Gdyby tak nie było, nie byłoby go teraz na scenie. Niejednokrotnie budził podziw grając chorych bohaterów, to kolejna rola w tej kolekcji. Ulegamy iluzji teatralnej prawdy, chociażby w momentach, w których zmaga się z wyartykułowaniem jakiegoś słowa i kończą je za niego Zuzanna Skolias lub Marta Ledwoń. Nie odczuwamy wtedy tego rodzaju wewnętrznego współwysiłku z mówiącym jaki zazwyczaj pojawia się w kontakcie z osobami chorymi. Raczej ulegamy wrażeniu, że to przewidziana w scenariuszu kolejność zdarzeń, gdzie kwestie zdrowych bohaterek wspomagają bohatera chorego. Wieloryb komunikuje się z Zuzą i Martą (bohaterki noszą imiona grających je aktorek) budując sensy kolejnych scen, między innymi opowiadaniem bajek czy graniem na harmonijce ustnej. Wykorzystuje także, tak dobrze nam znane z dzieciństwa, powtarzanie przypadkowych głosek, które nabierają znaczenia w zależności od naszej intonacji, mimiki, gestykulacji. Kto z nas nie sprawdził tej zabawy na sobie?

Doceniamy wartość kontaktu pozawerbalnego opartego na emocjach i skupieniu na drugiej osobie. Wielu z nas bardziej niż śmierci obawia się choroby, która uwięzi nas w takim właśnie jak to – wyrzuconym na brzeg zwalistym, wielorybiopodobnym cielsku, przez które nie będziemy mogli przebić się z informacją, że jeszcze jesteśmy.

Zdrowy humor tego spektaklu eliminuje upokarzającą dla chorych litość. Podstawą normalności w kontaktach jest dystans do choroby i dotyczy to zarówno chorego, jak i zdrowego.

Czy ten spektakl działa na widza terapeutycznie? Dobry spektakl czy dobra kreacja aktorska z założenia tak działa. Odmienność tego doświadczenia polega na tym, że mamy tu do czynienia z dosłownością i jednoznacznością prywatnego życia aktora i jego postaci scenicznej. Mamy teatr i jest kreacja aktorska. Podziwiać i docenić należy odwagę podjęcia ryzyka tego projektu. Atutem spektaklu jest też jego warstwa muzyczna. Głębokie ukłony w stronę obu pań za stronę wokalną.

Naukowe źródła podają, że w ostatnich latach populacja płetwali błękitnych zmniejszyła się wielokrotnie. Ten ocalał.

Urszula Makselon
Dziennik Teatralny Katowice
19 października 2018
Portrety
Eva Rysova

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia