Wieszcz neurotyków bez neurotyków

"Poper. Komedia z piosenkami" - reż: Ana Nowicka - Teatr Nowy w Poznaniu

Trudno o lepszą teatralną przestrzeń dla komedii z piosenkami Hanocha Levina "Poper". Akcja rozgrywa się na wyciągnięcie ręki. Publiczność niemal zagląda do mieszkań bohaterów (umownych bardzo), tak jak mieszkańcy ciasno zabudowanych starych dzielnic zaglądają sobie do okien. Trudno się więc dziwić, że tytułowy Poper, samotny podstarzały neurastenik jakby żywcem wyjęty z filmów Woody Allena, wie o swoich sąsiadach wszystko, a może nawet nieco więcej.

W jednym z mieszkań żyją Szwarc (Paweł Binkowski) z Szwarciską (Daniela Popławska), w drugim Poper (Mirosław Kropielnicki). Poper jest samotny i nie kryje, że podkochuje się w Szwarciszce. Jest safandułą w kapciach, zaprzeczeniem Szwarca, macho rządzącego uliczką, przy której mieszkają. Poper marzy o wielkiej miłości, której uosobieniem jest sąsiadka, ale ona ma swojego Szwarca, którego się boi, ale i kocha. Szwarcowi, chociaż wydaje się, że jest uosobieniem siły, ta dziwna moc Popera się nie podoba. Nie bardzo jednak potrafi sobie z nią poradzić. Ale, podobnie jak Tewie Mleczarz znany powszechnie ze "Skrzypka na dachu" zwraca się bezpośrednio do wszechmocnego i... zaczyna się nieco inna bajka. Z piętra komedii obyczajowej o uwodzeniu cudzych żon, wchodzimy na inny poziom. Śmiech przestaje bawić, realizm ustępuje metaforze, a bohaterowie nie są do końca tym, kim byli na początku.

Ana Nowicka niczego w tej komedii nie udziwniła. Bardzo uważnie z aktorami przeczytała tekst. Wspólnie - jak sadzę - wymyślili bohaterom życiorysy. Aktorzy występujący w tym spektaklu mają świadomość, kim byli grani przez nich bohaterowie wcześniej , zanim zobaczyła ich publiczność. Wszyscy są po trosze neurotykami, chociaż królem ich na pewno jest Poper. Z jednej strony można o nich powiedzieć, że są znikąd, ich domy mogłyby stać wszędzie, z drugiej zaś mają to coś, co spotykamy tylko w literaturze żydowskiej i w mentalności tego narodu. Kiedy brakuje im słów do wyrażenia wprost tego, co myślą, przechodzą w modlitwę lub po prostu zaczynają śpiewać. Piosenki zasugerowane w podtytule sztuki wcale nie są zwykłymi piosenkami, w których aktorzy mogą się popisać umiejętnościami wokalnymi. To swego rodzaju ich głos wewnętrzny.

Hanoch Levin daje szanse aktorom. Oni decydują w dużej mierze, czy to, co jest pomiędzy słowami, pomiędzy gatunkami, którymi on pogrywa, zabłyśnie i olśni. Tytułowy Poper grany jest przez Mirosława Kropielnickiego po mistrzowsku. Aktor nawiązuje do Allana Felixa, roli, którą kreuje w Teatrze Nowym od 17 lat w "Zagraj to jeszcze raz, Sam". To nowa twarz neurastenika, który znalazł się w diametralnie innej sytuacji życiowej - wścibskiego sąsiada. Świetne role zbudowali również Daniela Popławska i Paweł Binkowski.

"Poper" dołączy z pewnością do orszaku innych sztuk Levina, które grają na potęgę polskie teatry ("Krum", "Shitz", "Sprzedawcy gumek", "Udręka życia", "W sobotę o ósmej", "Pakujemy manatki"... Trudno się dziwić, publiczność niczym w lustrze może zobaczyć siebie takiego, do jakiego boi się głośno przyznać.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
3 lutego 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia