Wiśniowego sadu już nie ma

"Wiśniowy sad" - reż. Paweł Łysak - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy

Spektaklem "Wiśniowy sad" Paweł Łysak dowiódł, że bydgoski Teatr Polski pod jego dyrekcją jest jedną z najciekawszych scen w Polsce. Zapraszany na najważniejsze festiwale wszędzie zbiera pochwały krytyków, nagrody i niejednokrotnie owacje na stojąco

Łysakowi udaje się robić teatr, który nawet klasycznym tekstem dotyka najważniejszych spraw ważkich dla współczesnego Polaka. A co najważniejsze serwuje je widzom w opakowaniu na wskroś nowatorskim, często zaskakującym, niedającym o sobie zapomnieć.

Tak jest w dramacie Antona Czechowa, z którego reżyser wydobył elementy bliskie każdemu z widzów: przemijanie starego świata, strach przed nowym, zagłuszanie rozterek duszy zabawą i beztroską. Bohaterowie "Wiśniowego sadu" żyją bowiem w rozkroku, nie wiedząc w którą stronę iść dalej. Właśnie kończy się pewna epoka, w której to oni, klasa ziemiańska, wyznaczali reguły gry. Do głosu zaczynają dochodzić ci, których "dotąd nie wpuszczano nawet do kuchni". Lubow Raniewska i jej rodzina zdają sobie sprawę, że muszą podjąć jakieś kroki, muszą wyjechać, zapomnieć, zacząć życie od nowa. Zwłaszcza, że dom i wiśniowy sad za chwilę zostaną zlicytowane. Ale do ostatniej minuty bohaterowie odwlekają moment pożegnania ze światem, w którym się wychowali, dorastali, przeżyli lata beztroski i szczęścia. Czeka ich nieznane, na które nie są gotowi. Tylko Łopachin, przedstawiciel nowej, prężnej trzeciej klasy, umie wykorzystać moment przejściowy. Energiczny i pełen pomysłów, jak najlepiej zbić fortunę, podsuwa właścicielom zastawionego majątku i najpiękniejszego na świecie wiśniowego sadu rozparcelowanie ziemi na działki dla letników. Raniewska i jej safandułowaty brat Leonid nie chcą o tym słyszeć. Wolą odsuwać od siebie czarne myśli, co z nimi będzie, kiedy majątek zostanie zlicytowany, niż zastanawiać się nad możliwościami ratunku. Dlatego w przedstawieniu Łysaka tak dużo jest tańca, zabawy, szampan leje się strumieniami, na scenę sypie się konfetti. Po I nostalgicznym akcie II porywa widza w wir korowodów, paplaniny bez sensu, miłostek bez happy endu.

Ale godzina rozstania nieuchronnie nadchodzi, zaraz będzie słychać odgłos siekier, wyrąbujących drzewa w wiśniowym sadzie. Półprzytomna z rozpaczy Raniewska (Anita Sokołowska) zachowuje się jak kukła, jak manekin, niezdolny do wykonania choćby najmniejszego ruchu. Trzeba się jeszcze pożegnać ze służbą, rzucić po raz ostatni okiem na wiśnie i puste już teraz ściany, które były kiedyś oazą szczęścia. Wiśniowy sad niedługo zniknie, zastąpią go działki dla letników. Nowy właściciel Łopachin, chłopski syn, pogania do wyjazdu. Pociąg w nieznane czeka już na stacji. Idzie nowe. Ale czy lepsze?

Kama Pawlicka
Teatr dla Was
23 kwietnia 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...