Witajcie w naszym kosmosie

"Marionetka - kosmiczna tajemnica" - reż. Dominika Miękus - Teatr Baj Pomorski

"Marionetka" jest spektaklem wieńczącym toruńskie obchody Międzynarodowego Dnia Teatru. Rozpoczęcie spektaklu opóźniło się w wyniku przemówień i kurtuazyjnych gestów, m.in. prezydenta Zaleskiego (który wyszedł z sali po kilku minutach od podniesienia kurtyny). Oficjalność oficjalnością, ale publiczność wydawała się zniecierpliwiona.

Akcja przedstawienia dzieje się w kosmosie, co z założenia ma przynieść młodym widzom wiele radości. A jednak widowisko wydaje się zbyt mroczne jak na swoją grupę docelową. Jest to zapewne w dużej mierze wina przyjętej konwencji. Słowa nie odgrywają tutaj większej roli. Służą głównie paru komicznym wstawkom na początku przedstawienia (znakomity pomysł z ,,odczytywaczem myśli"). Dzieci z ciekawością chłonęły każde słowo. Nagłe odejście od tej formy jest zapewne uzasadnione artystycznie. Pozostałe kilkadziesiąt minut widowiska opiera się już na klasycznej pantomimie, połączonej jednak z teatrem lalkowym. Taka forma staje się summa summarum przyciężkawa i senna. Chociaż na scenie cały czas coś się dzieje, to sam ruch sceniczny jest oszczędny i mało atrakcyjny.

Punktem wyjścia dla ,,fabuły" jest decyzja dwojga bohaterów o stworzeniu własnego wszechświata. Parda i Dominika Miękus do końca nie wychodzą z roli dzieci, które pokochały swoją wizję kosmicznego uniwersum. Odpowiada to oczywiście typowym marzeniom wszystkich maluchów. Animacje i gra świateł skutecznie budują klimat. Z drugiej strony zawłaszczają przestrzeń sceniczną do tego stopnia, że nie pozwalają młodym odbiorcom na puszczenie wodzy fantazji. Największą atrakcją dla dzieciaków są chyba mimo wszystko światełka i podświetlane od spodu prostopadłościany.

Na uwagę zasługuje natomiast lalka - Franek. Parda prowadzi marionetkę z dużym wyczuciem. Animacja figurki jest niemal bezbłędna. Mały ludzik staje się tutaj symbolem tajemniczości świata, który - niczym dzieci - zdajemy się odkrywać wciąż na nowo. Dlatego też aktorzy ,,zaczepiają" Franka, ,,uczą" go tańczyć i żartować. Z tej relacji można odczytać rodzenie się sympatii między pozornie odmiennymi istotami. Marionetka wyrusza w końcu w podróż ze swoimi nowymi przyjaciółmi. Nawiązanie kontaktu z ludzkimi partnerami sprawia, że lalka ,,ożywa" (zapala jej się brzuch), po czym zapada w sen. Poczucie bezpieczeństwa rodzi się tylko z porozumienia i to ono pozwala spokojnie zasnąć. Czy Franek to w gruncie rzeczy nie jest personifikacja dziecka? Poznaje świat, choć sam pozostaje jeszcze kruchy i bezbronny.

Powyższa metafora jest raczej czytelna dla dorosłego widza, ale niekoniecznie musi być taka dla młodszej części widowni. ,,Marionetka" nie jest ani widowiskowa, ani specjalnie wciągająca. Problem tkwi w przyjętej formie, która miała być zapewne magiczna, a okazuje się po prostu nudna. Poza tym sama sala ma fatalnie usytuowaną widownię. Część odbiorców musiała nieraz wychylać się ze swoich siedzeń, żeby cokolwiek zobaczyć. Nie ma zabawy - więc czy to nadal bajka?

Szymon Spichalski
Teatr dla Was
2 kwietnia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia