Władza, anarchia i multimedia
5. Międzynarodowy Festiwal Teatralny DIALOG-WROCŁAWJednymi z ciekawszych spektakli tegorocznego festiwalu Dialog Wrocław są produkcje holenderskie. Zrealizowane w skrajnie różnych stylistykach "Tragedie rzymskie" i "Baal" dotykają kwestii władzy - jej granic i moralności.
Alize Zandwijk, kierująca RO Theater w Rotterdamie, zakłada, że sztuka teatru jest prosta i nie potrzebuje przesadnej intelektualizacji. Jej siła tkwi w poruszającej lub radosnej historii, która rozgrywa się na scenie. Ten surowy, negujący elitarność teatr często skupia się na problemach społecznych (do jednego ze swoich spektakli Zandwijk zaprosiła 15 kobiet różnego pochodzenia etnicznego, by opowiedziały autentyczne historie o swoim postrzeganiu macierzyństwa), ujawnia absurdy naszej codzienności, uczy dystansu do siebie.
Jej "Baal" oparty na wczesnej wersji pierwszego dramatu Bertolta Brechta to nie tylko opowieść o młodym, hedonistycznym poecie badającym granice tego, co dozwolone, ale także rzecz o poszukiwaniu wyjścia z samotności i życiowej niemocy. W roli tytułowego bohatera Zandwijk obsadziła znaną aktorkę Fanię Sorel, dla której stwarza na scenie chaotyczną, wynaturzoną wersję świata. Generowanymi na żywo dźwiękami nakręca go i równocześnie komentuje włoski kompozytor Beppe Costa.
Drugim holenderski reżyserem, którego spektakl zobaczymy we Wrocławiu, będzie Ivo van Hove. Dyrektor generalny Toneelgroep Amsterdam, jednej z najważniejszych scen Holandii, w "Tragediach rzymskich" łączy fragmenty dramatów Szekspira: "Koriolana", "Antoniusza i Kleopatry" i "Juliusza Cezara". Z każdego z nich czerpie, by opowiedzieć o mechanizmach władzy - w wielu jej warstwach i pod wieloma postaciami.
Sześciogodzinne "Tragedie rzymskie" to spektakl szalenie współczesny, ocierający się o granice reality show, a jego rytmy zmieniają się wiele razy. Całość wypadków dzieje się w przestrzeni przypominającej centrum konferencyjne, większość spektaklu możemy zobaczyć nie tylko w żywym planie, ale i na ekranach. Dodatkowo dostarczane są nam newsy, np. dotyczące tego, który z bohaterów za chwilę umrze. Widzowie są zachęcani do interakcji - wchodzenia w przestrzeń spektaklu, korzystania z internetu czy działających w pobliżu sceny barów.
Spektakl van Hove to nie medytacja nad władzą, a rodzaj gry. Gdy zostajemy w nią wciągnięci, obserwujemy działania polityków do złudzenia przypominających współczesnych rządzących, kibicujemy im i nienawidzimy. Praktycznie niemożliwa do osiągnięcia jest pozycja zimnego obserwatora - chcąc czy nie, łapiemy się na tym, że jesteśmy częścią mechanizmu, z którego istnienia nie zdajemy sobie sprawy w życiu codziennym.
„Kiedy spektakl się kończy, na ekranie pojawia się długa lista pytań. Jest i takie: »czy polityk może być irracjonalny? «. »Tragedie rzymskie « dają klarowną odpowiedź: może. Może stać się ludzki. Tyle że przegra” - pisał o przedstawieniu Piotr Gruszczyński.