Władza jest nigdzie

relacja ze spotkania "Trujący smak władzy" - 5. Festiwal DIALOG-WROCŁAW

Moralizatorsko - dydaktycznym akordem zakończyło się kolejne przedpołudniowe spotkanie w Jazz Klubie Rura. Ivo van Hove, Rabih Mroue i Jacek Żakowski, pod czujnym mikrofonem Joanny Biernackiej, dobrnęli do teoretycznie niemożliwego i niemalże jasno i precyzyjnie określili rolę teatru we współczesnym (w domyśle: złym) świecie.

Zasadnicza konkluzja spotkania brzmi: teatr musi. Musi istnieć aktywnie i objaśniać współczesność. Bo jeśli nie my, ludzie sztuki, to kto? Nieprzypadkowo do tejże rozmowy zaproszono twórców „Tragedii rzymskich” i „W poszukiwaniu zaginionego pracownika” . Z jednej strony- Szekspir, z drugiej – autentyczna historia, oparta na wycinkach z gazet. Obie, co w zasadzie nie dziwi, na wskroś współczesne, na wskroś multimedialne. W obecności unoszącego się w powietrzu ducha postmodernizmu zarówno van Hove, jak i Mroue podkreślają: teatr jest prosty. Nie ma znaczenia, czy na tapetę weźmiemy mistrza ze Stanford, czy bohatera jednej historii, wywindowanego na wyżyny popularności przez prasę. Eksploracja, inwencja i moc relacji na żywo - one stanowią oś, na której powinien opierać się spektakl. Do tego należy dodać wspomniany już dydaktyzm, który nie jest jednak w żaden sposób nachalny. „Nie mam zdania na temat dobra i zła” – mówi holenderski reżyser. Teatr to sztuka ambiwalencji, ciągłego wstrzymywania oddechu. Na poły ekscytującego, na poły niebezpiecznego balansu. 

Żyjemy w świecie, w którym następuje, jak to zawile ujął publicysta Polityki, wyraźne obnażenie wielorakości rzeczywistości. Konieczna jest selekcja, która, chcąc nie chcąc, wiąże się z władzą. Jako że, jak powszechnie wiadomo, media kłamią i ufać im nie można, świat potrzebuje alternatywy, metaforycznego sitka, które nie tyle wskaże palcem, na co zwrócić uwagę, co zredukuje ilość informacji i nieco przytłumi szumy. Teatr ma tę przewagę, że w świadomości ludzkiej jego przekaz zawsze ma sobie coś z uniwersalności – historia, jak w przypadku spektaklu Rabiha Mroue, otrzymuje pakiet nadznaczeń, którymi nie obdarowałaby jej żadna gazeta czy serwis informacyjny. Kondensacja rozbitej na cząstki historii do dwugodzinnego spektaklu wzbudza silne (czy, w ogóle, jakiekolwiek) emocje: „Libańska publiczność była w szoku. Ciężko jej było uwierzyć, że cała ta historia naprawdę działa się obok” – przekonuje Mroue . 

Czy władza faktycznie ma smak? I czy faktycznie jest on trujący? Dążymy do uporządkowania świata, pragniemy triumfu dobra nad złem, jednocześnie relację władczo-poddańczą, podświadomie, uznając za konieczność. Nie widzimy, że między nami krąży jakiś samoistny byt, który szukając dla siebie równowagi czyni nas raz to podmiotem, innym razem zaś przedmiotem swojego istnienia. Teatr, mimo, że lepszy i bardziej pojemny niż radio czy telewizja, w tej grze również pozostaje tylko pionkiem. Władza i tak jest nigdzie.

Ewa Orczykowska
Gazeta Festiwalowa
16 października 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia