Władza, rewolucja - życie po prostu

"Życie jest snem" - reż: W. Zawodziński - Teatr Nowy w Poznaniu

Klasyka nie wychodzi z mody nigdy. Można powiedzieć, że jest nieśmiertelna, a kolejne jej odsłony i próby interpretacji mogą zachwycać, zaskakiwać, dziwić...

Waldemar Zawodziński postanowił zmierzyć się z barokową klasyką Pedra Calderona de la Barki Życie jest snem. Premiera odbyła się 28. kwietnia 2006 na deskach Teatru Nowego w Poznaniu zaś 8 listopada 2009 mogliśmy oglądać jubileuszowy 50. Spektakl. 

"Życie jest snem" to uwspółcześniona wersja sztuki Pedra Calderona de la Barki. Wszystko, co dzieje się na scenie, zostaje wypowiedziane musi zostać poddane refleksji i uwadze. Akcja rozgrywa się w Polsce, gdzie wyimaginowany król po śmierci swojej żony postanawia umieścić, w obawie o utratę władzy, swojego nowonarodzonego syna w więzieniu. Syn ten już jako dorosły człowiek, na jeden dzień dostąpi możliwości rozsmakowania się rządami, po czym na powrót zostanie zesłany do lochów. Z czasem ten sam syn pozbawi króla władzy, poprowadzi przeciwko niemu rewolucję. To także opowieść o uwiedzionej dziewczynie, która nie zna swojego ojca oraz o księciu Moskwy. To sztuka trudna, nie pozbawiona patosu, można próbować odbierać ją zmysłami, choć nie da się jej tylko nimi odczytywać. 

Calderon pisze o ludziach, o głębokiej introspekcji, zmusza bohaterów do rozmyślania o sobie, a tym samym i odbiorcę do zadumy nad swoim życiem, a nie tylko losem bohaterów. Sztukę Zawodzińskiego można odbierać jako opowieść filozoficzną, baśń, traktat… Skupił się na chłodnym, stonowanym i spokojnym przedstawieniu postaci. Nie brakuje jednak również pewnej sztuczności i patosu, które sprawiają, że postaci wydają się jakby sztuczne, pozbawione „wnętrza”. Tę prostotę i chłód potęguję dodatkowo scenografia: metal, żelazo, lustra. Widz może odnieść wrażenie, że to fabryka, kuźnia ludzi pozbawionych krwi i kości. Na uwagę zasługuje także oprawa muzyczna. Każda postać ma przypisaną melodię, która jej towarzyszy. 

Najbardziej charakterystyczną i skupiającą na sobie uwagę postacią jest Clarin (Mirosław Kropielnicki) – bezdomny, błazen – który rozbawia i rozładowuje sytuację dowcipem słownym, wdziękiem i urokiem. W jego słowach jest tyle żartu, co prawdy o życiu i śmierci.  W roli doświadczonego i zgorzkniałego króla, u schyłku życia – Sława Kwaśniewska. Jej Basilio jest pogodzony z losem, szuka dobrego następcy, który będzie mądrze rządził krajem. Rosaura Eweliny Dubczyk nie poddaje się losowi i walczy o swoje. Wie, że wszystko co ma w życiu (której jej nie oszczędzało), a ma niewiele, może zawdzięczyć tylko sobie. Radosław Elis jak zawsze dał z siebie wszystko. Zarzuca widza emocjami i energią. Trudno oderwać od niego oczy. Zmusza do zastanowienia się nad życiem Segismunda. Można mu współczuć, bądź go nienawidzić. Każdy detal został dopracowany w najdrobniejszym szczególe, ton, tembr głosu, gest, mimika.  

Postaci są głęboko przestudiowane i dopracowane, współtworzą całość z scenerią i muzyką. Reprezentują cechy, które tkwią gdzieś głęboko, niekiedy, ukryte w każdym z nas. Widz może rozsmakować się w detalach, wgłębić, przemyśleć. Calderon stawia pytania bardzo współczesne o życie, jego sens, żądzę władzy, kiedy to do głosu dochodzą najniższe ludzkie instynkty, właśnie dlatego tak dobrze można go odnieść do współczesności.

Nie da się jednak sztuki Zawodzińskiego odbierać tylko umysłem, trzeba włożyć w to także emocje. Bo to sztuka bardzo emocjonalna, pełna napięć. Trudno jest znaleźć odpowiedź na Calderonowskie pytanie, czym jest nieskończoność, Zawodziński zostawia z nim widza sam na sam. Zmusza do przemyśleń na długo po wyjściu z teatru. W końcu pozwala widzowi dostrzec, że w każdym z nas jest trochę Basilio, Segismunda czy Clarina.

Karolina Walczak
Dziennik Teatralny Poznań
28 listopada 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...