Woda życia
"Czas Matek" - Teatr Ósmego Dnia - "Przyjaciele Nowego wychodzą na ulice 2009"Festiwal "Przyjaciele Nowego wychodzą na ulice 2009", który potrwa przez całe wakacje, został rozpoczęty spektaklem "Czas matek" Teatru Ósmego Dnia. Pomimo groźby deszczu uliczne przedstawienie zgromadziło na rynku Manufaktury sporą publiczność, która nie miała najmniejszych powodów do niezadowolenia. Obejrzeliśmy piękne wizualnie widowisko, któremu nie brakowało głębi przekazu oraz niezaprzeczalnej efektowności.
Przedstawienie było grane w przestrzeni ograniczonej z dwóch stron ścianami budynków, co pozwalało odciąć miejsce gry od pozostałej części placu i stwarzało dość intymną atmosferę - pomimo, że spektakl był grany w plenerze. Akcja rozgrywała się na przemian na trzech „scenach”, znajdujących się na rogach placu gry. Widzowie mogli podążać za aktorami i zmieniać miejsce odbioru sztuki, lub też zająć pozycje na środku placu, skąd doskonale widać było spektakl. Trzeba przyznać, że okolica, w której odbywało się przedstawienie, wybrana została idealnie, co jest niezwykle ważne w przypadku ulicznych widowisk.
Spektakl urzeka ciekawymi rozwiązaniami wizualnymi i konsekwentnie poprowadzoną fabułą. Obserwujemy matki od momentu poczęcia dzieci, aż do osiągnięcia przez pociechy wieku dorosłego. Jednak praca rodzicielek nie ustaje nigdy - powtarzająca się scena prania w pocie czoła białych koszul symbolizuje nieustający wysiłek towarzyszący życiu rodziców, bowiem bycie matką to zajęcie na całe życie. Przedstawienie kończy scena, w której nad naszymi głowami wzniesiona została wieża z prania przypominająca gigantyczny tort - to hołd złożony matkom, które nigdy nie przestaną dbać o swoje dzieci. Początek spektaklu rozgrywał się w tym samym miejscu, z wykorzystaniem tego samego podnośnika (klamra kompozycyjna - spektakl jest niezwykle spójny), jednak wtedy wysoko uniesiona konstrukcja stała się suknią mężczyzny zapładniającego kolejne kobiety - jego postać górowała nad nami, a przyszłe matki wchodziły pod suknię, po czym powracały do nas brzemienne. Całe ich późniejsze życie najeżone było rozmaitymi trudnościami, a decyzja o opiece nad dzieckiem miała niebagatelny wpływ na losy każdej z kobiet.
Największym atutem rozgrywającego się bez słów spektaklu jest bogata metaforyka - za pomocą obrazu twórcy musieli przekazać niejednokrotnie niezwykle skomplikowane treści. Wiele scen głęboko zapada w pamięć, jak ta, w której matki wędrują z metalowymi wózkami, zraszając konewkami ich wnętrza - pielęgnują dzieci niczym rośliny, które z małych ziarenek wyrosną na duże i silne istoty. Bardzo ciekawymi rozwiązaniami charakteryzują się również efekty świetlne - co jakiś czas obrazy padające z rzutnika stają się widoczne dzięki kłębom uwalniającego się znad sceny dymu, tworząc efekt hologramu. Buduje to piękną grę świateł, która w połączeniu z bardzo efektownie oświetlonymi ścianami budynku pozostawia niezapomniane wrażenie. Doskonałe operowanie światłem jest zdecydowanie jednym z największych plusów tego przedstawienia.
Teatr Ósmego Dnia zrealizował widowisko, które zainspirowane zostało prawdziwymi wydarzeniami - mowa o cierpieniu matek z Buenos Aires, których synowie zaginęli w latach siedemdziesiątych, w okresie dyktatury, a które do dziś raz w tygodniu gromadzą się na argentyńskim Placu de Mayo jednocząc się we wspólnym bólu. Mimo, że spektakl pełen jest odwołań do wojennej rzeczywistości, nie ma wątpliwości, że twórcom udało się zrealizować przedstawienie o charakterze uniwersalnym, jest to bowiem opowieść o ludzkim życiu widziana oczyma istoty, która jest tego życia sprawczynią. Nieustannie przewijający się motyw wody - życiodajnego płynu podkreśla, że procesy, które uważamy za naturalne (jak narodziny) okupione są wieloma wyrzeczeniami, opłacone cierpieniem i łzami matek, o których wysiłku na codzień zwykliśmy zapominać.