Wrażliwiec artysta
3. Międzynarodowy Festiwal Teatralny DIALOG-WROCŁAWWtorkowe popołudnie i wieczór minęły pod znakiem "Niedokończonego utworu na aktora ". Spektakl trwał siedem godzin, ale minął jak jedna chwila. W przeciwieństwie do dyskusji o sztuce i życiu, kończącej czwarty dzień festiwalu
W "Niedokończonym utworze..." Krystian Lupa połączył "Mewę" Czechowa ze "Sztuką hiszpańską" Yasminy Rezy. W niezwykle pięknej scenografii opowiedział o ludziach, których zna najlepiej - o aktorach. Ten wieczór niewątpliwie należał do Mai Komorowskiej w podwójnej roli Iriny Arkadiny i Pilar. Na finałowe flamenco, które zatańczyła razem z Władysławem Kowalskim, warto było czekać choćby i całą noc. I choć spektakl skończył się tuż przed północą, ludzie bili brawo, wywołując zmęczonych aktorów jeszcze i jeszcze raz, i jeszcze... Nawet reżyser wyszedł do oklasków, budząc moją nadzieję, że weźmie także udział w rozmowie o "Sztuce jako sublimacji życia". Niestety, nie przyszedł. Jego nieobecność wytłumaczono niezwykłą wrażliwością artysty, któremu czegoś tego wieczoru musiało zabraknąć na scenie. Krystyna Meissner usiłowała więc zmusić do mówienia o nieobecnym Maję Komorowską.
Aktorka protestowała: - Krystiana nie ma dzisiaj i nie można mówić w imieniu nieobecnych. I wspomniała tylko o wizji reżysera, który potrafi "rozpiąć" wyobraźnię swojemu aktorowi.
Rozmowę z twórcami, .Niedokończonego utworu..." poprzedziły mało zrozumiałe refleksje Aleksandra Bakszi, rosyjskiego kompozytora, twórcy przedstawienia "Z Czerwonej Księgi Wymierania". Mówił, że interesuje go teatr, w którym można usłyszeć głos choreografa, scenografa, a także innych twórców. Zastanawiał się, dlaczego wielcy reżyserzy i wielcy dyktatorzy żyli w tych samych czasach, podając jako przykład Stanisławskiego, Meyerholda, Lenina i Stalina. Na koniec oznajmił, że epoka teatru literackiego należy już do przeszłości, i dodał, że marzy o zniszczeniu teatru reżyserskiego. - To jedyna rzecz, którą mogę zrobić dla swoich dzieci - oznajmił ku zaskoczeniu części widowni.
Na szczęście głos zabrała też Anda Rottenberg, znany krytyk sztuki. Zaczęła od skromnego przyznania, że w ogóle nie zna się na teatrze i opowiedziała o plastyce, która nie jest sublimacją życia, tylko próbą powtórzenia mitu. - Sztuka pokazuje nam obszar nie do ogarnięcia rozumem. W przeciwieństwie do aktora artysta wizualny nie wciela się w role. W performance istnieje swoją fizycznością - stwierdziła.