Wspiął sie na wyżyny aktorstwa
"Niżyński" - 5.Festiwal WiosnyW ramach V Festiwalu Wiosny w Poznaniu zaprezentowany został spektakl "Niżyński" W monodramie wyreżyserowanym przez Waldemara Zawodzińskiego wystąpił Kamil Maćkowiak. Jest to doskonałe przedstawienie dzienników wybitnego tancerza Wacława Niżyńskiego. Spektakl potwierdza fakt, że Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi to jeden z najlepszych teatrów repertuarowych w Polsce.
Scenografia przypomina klatkę. Aktor oddzielony jest od publiczności żyłkami, które tworzą kraty oddzielające go od widowni. Symboliczne kraty mogą pokazywać jak bardzo oderwany od rzeczywistości był chory psychicznie Niżyński, jak mocno był zamknięty i zniewolony poprzez własny umysł, jak choroba zmusiła go do wycofania się ze społeczeństwa i do izolacji.
Spektakl skupia się głownie na sześciu tygodniach opisanych w dziennikach tancerza, które zaczął pisać u schyłku swojej kariery, a skończył w momencie wyjazdu do szpitala psychiatrycznego. Ta istna relikwia dla świata tańca stała się kanwą monodramu.
Przez prawie dwie godziny Maćkowiak cały czas w niesamowicie prawdziwy sposób obrazuje nam stany psychozy, jakie przechodził Niżyński. Zmierzenie się z tak złożoną postacią spowodowało, że stosunkowo młody aktor wspiął się na wyżyny aktorstwa. Naładowanymi emocjami i ekspresją tekstami zahipnotyzował publiczność, dzięki czemu stuminutowy spektakl minął tak, jakby trwał pięć minut. Równie niewiarygodna okazała się wszechstronność aktora, który swoje doświadczenie ze szkoły baletowej przełożył na scenę prezentując nam w przerwach między monologami swoją własną choreografię. Wszystko to razem spowodowało, że Niżyński i Maćkowiak stali się jednością, na teatralnych deskach nie stał już aktor, ale jego personifikacja. Jest to wrażenie, które może być wzbudzone u publiczności jedynie przez aktorstwo najwyższej klasy.
Przez postać Niżyńskiego przebijał się kolaż wielu uczuć i wspomnień – miłości, nienawiść, dziecinnych obsesji, perypetii tanecznej kariery, fanaberii, stosunku do tańca. Doskonale poznaliśmy nie tylko jego skrajne stany psychozy, ale również dużą część jego biografii. W finałowej części spektaklu pojawia się obraz rozpadającej się twarzy – obraz rozpadu Niżyńskiego, obraz upadku „Boga tańca”.
Spektakl Zawodzińskiego z interpretacją Maćkowiaka jest najpiękniejszym teatrem jednego aktora, jaki widziałem w życiu. Po tym spektaklu wszystko to, co do tej pory uważałem za istotę gry aktorskiej zmieniło się. Po tym spektaklu istotą gry aktorskiej staje się gra Kamia Maćkowiaka.