Wspomnień czar
"Dawno temu dziś" - reż. Tomasz Obara - Teatr Nowy w ZabrzuW "Portrecie Doriana Graya", głośnej powieści Oscara Wilde\'a, pada stwierdzenie, iż chcąc odzyskać młodość trzeba tylko powtórzyć swoje dawne szaleństwa. Zdanie to z powodzeniem posłużyć mogłoby jako motto dramatu "Dawno temu, dziś" Victora Lanoux, wystawianego obecnie na scenie Teatru Nowego w Zabrzu
Sztuka francuskiego aktora to pełen refleksji esej na temat starzenia się, ulotności i przemijalności ludzkiego szczęścia, ale także nieudolnego odtwarzania przeszłości, do której pragniemy powrócić. Akcja dramatu rozgrywa się w dniu 90. urodzin babci - pogodnej i żywej staruszki, która jednak coraz częściej miewa kłopoty z pamięcią. Genowefa (zwana również Malwiną) powoli zdaje się tracić kontakt z realną rzeczywistością - nieustannie o czymś zapomina, nie rozpoznaje swych bliskich, momentami zaś nie odróżnia teraźniejszości od tego, co minione. Powracające przy urodzinowym stole wspomnienia sprzed kilkudziesięciu lat w jednej chwili stają się tak żywe, jakby dotyczyły dnia wczorajszego, nic więc dziwnego, iż starsza kobieta raz jeszcze zapragnie odnaleźć się w odległym czasie swej młodości, coraz intensywniej zatracając się w przywoływanych pamięcią obrazach z przeszłości. W mentalną podróż do młodzieńczych lat Genowefa nieświadomie wciągnie też swych najbliższych - córkę Magdalenę oraz wnuka Tomasza, w którym widzieć będzie zmarłego tuż po ślubie męża. W zabawne, ale i gorzkie reminiscencje wmieszany zostanie również przyjaciel starszej pani - akordeonista, zwany Panem z Ławki.
"Dawno temu, dziś" to sztuka bardzo kameralna, rozpisana jedynie na czwórkę aktorów. Można określić ją mianem dramatu rodzinnego, bowiem istotny staje się tu również dialog międzypokoleniowy. Tomasz Obara, reżyser i autor scenografii zabrzańskiego spektaklu, doskonale odtworzył na scenie ów intymny nastrój, eksponując przede wszystkim uczucia i wewnętrzne rozterki bohaterów. Uniknął przy tym nadmiernego sentymentalizmu, dzięki czemu zaaranżowana sytuacja sceniczna wydaje się nadzwyczaj naturalna i bliska widzowi.
Akcja dramatu rozgrywa się w jednym z pokojów mieszkania głównej bohaterki -jest to przestrzeń ograniczona trzema ścianami, z charakterystyczną drewnianą podłogą, starym kredensem i dużym stołem ustawionym na środku. Realistyczna scenografia nie zmienia się przez cały czas trwania spektaklu - jedynie w retrospekcjach przyozdobiona zostaje spuszczaną z góry dodatkową dekoracją. Scenom tym towarzyszy również charakterystyczna muzyka - zainicjowana przez akordeonistę łagodnie przechodzi w rytm walca odtwarzanego z offu. W zachowaniu kameralnej atmosfery pomogło też ograniczenie widowni i usytuowanie jej na scenie, tuż obok przestrzeni zarezerwowanej dla aktorów. Dzięki temu widz staje się bliskim świadkiem rodzinnego spotkania i razem z bohaterami dramatu uczestniczy w projektowanych na scenie licznych powrotach do przeszłości.
W dramacie Victora Lanoux największe pole do popisu mają jednak aktorzy - to ich dialogi, gesty i odtwarzane wspomnienia są głównym nośnikiem akcji. Na plan pierwszy wysuwa się oczywiście postać babci, z niezwykłym zaangażowaniem i scenicznym wyczuciem wykreowana przez Hannę Boratyńską. Jej Genowefa to postać wielowymiarowa - kapryśna, ale i stanowcza w relacjach z córką, spontaniczna i trochę szalona w swej zażyłej znajomości z bezimiennym Panem z Ławki, subtelna, pełna wdzięku i dziewczęcej naiwności w swych powrotach do lat młodości. Postać babci funkcjonuje w istocie w dwóch czasoprzestrzeniach - tej realnej, w której komunikuje się z bliskim oraz tej wykreowanej na podstawie wspomnień z przeszłości. Aktorka zręcznie przechodzi z jednego planu w drugi - raz jest Genowefą, a za chwilę Malwiną, czyli swym wcieleniem z młodości.
Hannie Boratyńskiej, która spektaklem „Dawno temu, dziś” świętuje jubileusz 50-lecia pracy artystycznej, doskonale partnerują pozostali aktorzy. Godny uwagi jest przede wszystkim duet, jaki tworzy ona z córką (Jolanta Niestrój-Malisz). Pozornie to kobiety zupełnie różne od siebie - Magdalenę, która wydaje się twardo stąpać po ziemi, irytują zdziecinniałe zachowania matki. Ponadto dramat stopniowo ujawnia wzajemne żale i niezabliźnione rany z przeszłości. Obie wycierpiały wiele, poddając się młodzieńczym uczuciom i nie zważając na przestrogi starszych. Ich życiowe wybory i związane z nimi doświadczenia w istocie okazują się bardzo podobne. Pomiędzy impulsywnymi kobietami oraz ich ścierającymi się ze sobą charakterami stoi opanowany i cierpliwy Tomasz, syn Magdaleny (w tej roli Robert Lubawy). Choć w rodzinnych sporach wydaje się trzymać stronę babci (on jako pierwszy decyduje się odegrać narzuconą mu rolę w jej teatrze wspomnień) to jednak niezwykle silna więź emocjonalna łączy go zarówno z babką, jak i matką. W ów międzypokoleniowy dialog przypadkowo włączony zostaje Pan z Ławki - akordeonista, miejscowy kloszard, człowiek bez tożsamości. Wcielający się w niego Grzegorz Cinkowski stworzył postać niezwykle wyrazistą, wnoszącą bodajże najwięcej humoru i dynamizmu do zabrzańskiej inscenizacji.
Z charakterem, a także społecznym i rodzinnym statusem wszystkich bohaterów doskonale współgrają kostiumy aktorów, zaprojektowane przez Annę Sekułę. W przypadku postaci Grzegorza Cinkowskiego na uwagę zasługuje również znakomita charakteryzacja.
"Dawno temu, dziś" w reżyserii Tomasza Obary to doskonała propozycja dla wszystkich zwolenników tradycyjnego teatru, opartego przede wszystkim na słowie i realistycznym aktorstwie. To sztuka prezentująca szerokie spektrum teatralnych emocji - od wzruszenia, poprzez refleksyjne wyciszenie, wreszcie po wywołany sytuacyjnym komizmem śmiech.