Wspomnienie

O Gerardzie Wilku w dwudziestą rocznicę śmierci

Już w Szkole Baletowej pedagodzy zwrócili na niego szczególną uwagę. Wyróżniał się talentem i nieprzeciętną osobowością. Szybko zrobił karierę i osiągnął szczyty.

Urodził się w Gliwicach 12 stycznia 1944 roku. Po ukończeniu warszawskiej Szkoły Baletowej zaproponowano mu stanowisko solisty w balecie Teatru Wielkiego. W latach 1966-1970 tańczył wszystkie najważniejsze partie solowe w baletach klasycznych znajdujących się w repertuarze Teatru Wielkiego. Zygfryda w "Jeziorze łabędzim" Czajkowskiego, Alberta w "Giselle" Adama, Księcia w "Kopciuszku" i Romea w "Romeo i Julii" Prokofiewa. A przede wszystkich rewelacyjnie Spartakusa w balecie Chaczaturiana "Spartakus".

Wielbiciele jego talentu zapamiętali go także z licznych występów w Telewizji, gdzie objawił się jako tancerz na wskroś nowoczesny. Czujący się znakomicie w układach współczesnych. Prezentujący i w tym gatunku mistrzowską klasę.

W roku 1970 będąc już sławnym artystą, wyjechał latem do Francji. W Paryżu spotkał wielkiego Maurice Bejarta, który wcześniej widział Gerarda na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie. Twórca słynnego "Baletu XX wieku" zaproponował mu współpracę i stanowisko solisty w swoim zespole w Brukseli. Po tej rozmowie Gerard nie wrócił już do Warszawy. Powiadomił o swojej decyzji dyrekcję baletu w Warszawie i nie wrócił już do kraju...

W "Balecie XX wieku" przetańczył 11 lat. Było to ewenementem w historii tego baletu. Maurice Bejart wysoko cenił talent Gerarda i dbał o niego... Swoje układy baletowe tworzył niejednokrotnie z myślą o nim. Z "Baletem XX wieku" objechał pół świata, odnosząc sukcesy. Tańczył Tybalda w "Romeo i Julii", w "Święcie wiosny", w "Ognistym ptaku" i w wielu innych jego baletach.

W roku 1981 pożegnał się z Bejartem i "Baletem XX wieku". Zajął się pracą pedagogiczną. Zamieszkał na stałe w Paryżu. Z jego talentu, wiedzy i doświadczenia korzystały najznakomitsze zespoły baletowe w Monachium, Berlinie, Florencji, Monte Carlo, a także w Warszawie.

Był człowiekiem sympatycznym i koleżeńskim. Szybko nawiązywał kontakt z otoczeniem. Poznaliśmy się w latach 60-tych ubiegłego wieku. Ludzie kultury byli wtedy ze sobą blisko. Bywali w Klubie Aktora w Al. Ujazdowskich. Prowadzili długie rozmowy o życiu i sztuce. Wymieniali poglądy. Nasza znajomość przerodziła się wkrótce w przyjaźń. Kilkakrotnie spędzałem z nim i jego kolegami z Opery Warszawskiej urlopy w Złotych Piaskach w Bułgarii. Sprawiał wrażenie dużego dziecka. Inteligentnego, cieszącego się życiem. Duszącego się w socjalistycznej rzeczywistości. Po latach, kiedy przyjechał z Baletem Maurice'a Bejarta do Polski, zgotowano mu owacje na stojąco. Potem już wielokrotnie odwiedzał Polskę prywatnie. Nie robiono mu przeszkód mimo, że nielegalnie wyjechał z kraju. Za każdym razem kiedy odwiedzał rodzinę na Śląsku, zawsze znalazł czas, aby wpaść do mnie na pogawędkę.Opowiedzieć o sobie i powspominać dawne czasy.

Ostatni raz widziałem Gerarda w latach osiemdziesiątych. W Zurychu, na gościnnych występach z "Baletem XX wieku". Ja też byłem jeszcze czynnym zawodowo aktorem. Podróżując po świecie, umówiliśmy się na spotkanie. Publiczność szwajcarska nagradzała go długo niemilknącymi brawami, kiedy pojawiał się na scenie. Był w znakomitej formie. Po przedstawieniu poszliśmy na kolację. Było uroczo. Od tamtego czasu nie spotkaliśmy się już nigdy więcej. Nasze drogi się mijały. Kiedy on był w Polsce, pracując jako pedagog z zespołem baletowym Teatru Wielkiego, ja byłem wtedy za granicą.

W Warszawie spełniło się jego wielkie marzenie artystyczne. W dniu 20 listopada 1994 jako reżyser operowy wystawił w Teatrze Wielkim dzieło Masseneta "Werther". W maju 1995 roku pracował jeszcze jako pedagog z zespołem baletowym w Monachium. A trzy miesiące później 28 sierpnia 1995 roku nadeszła z Paryża smutna wiadomość, że Gerard WILK nie żyje. Miał 51 lat. W tym roku minęła 20-ta rocznica jego śmierci. Jego nazwisko na zawsze zostanie w historii baletu.

Witold Sadowy
e-teatr.pl
12 września 2015
Portrety
Gerard Wilk

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia