WST 2012: Dzień siódmy i ósmy

32. edycja Warszawskich Spotkań Teatralnych

Od początku jest jasne, że tegoroczne WST nie są po prostu kolejnym festiwalem prezentującym wygłodniałej stołecznej publiczności (która nie dociera raczej na koszalińskie, bydgoskie, szczecińskie, wrocławskie, kieleckie czy legnickie premiery) najciekawsze - zdaniem programatorów - przedstawienia sezonu.

Spektakle spektaklami, można stawiać im recenzenckie plusy i minusy, zachwycać się albo sceptycznie kręcić nosem - ale tym razem nijak nie da się zlekceważyć kontekstu, w jakim je oglądamy. I nie chodzi tylko o to, co od tygodnia dzieje się w teatrach przed trzecim dzwonkiem i po oklaskach, nie tylko o protest czytany ze sceny, o zakulisowe narady, medialne "awantury", burzliwe konferencje prasowe (kolejna już w poniedziałek w Cafe Kulturalna), ani o wymianę korespondencji między twórcami a urzędnikami, czy lawinę tekstów i komentarzy zamieszczanych na e-teatrze pod wątkiem "Teatr nie jest produktem/widz nie jest klientem". Chodzi nie tylko o teatr i nawet nie wyłącznie o kulturę.

Zaczyna się od roboczo zmontowanych obrazków polskiej rzeczywistości wyświetlanych na ekranie. Stadion i powódź. Tusk i Kaczyński. Chrystus ze Świebodzina i starcia kibiców z policją. I do tego głos Jamala, wieszczącego rewolucję ("Wypuścimy wszystkich głodnych do miasta"). Bardzo sprytnie skonfabulowana (sama dałam się nabrać) historia walki gejów-kibiców o własne sektory na stadionach Euro 2012, służy Strzępce i Demirskiemu jako fabularny pretekst. Tak naprawdę rzecz dotyczy mechanizmów demokratycznej władzy i pułapek czyhających na tych, którzy usiłują w tym rządzeniu "społecznie partycypować". Ataki zwątpienia obywateli drugiej kategorii i oderwanie od rzeczywistości obywateli uprzywilejowanych są tu wyśmiane równie bezwzględnie, co samozadowolenie i nieskończony cynizm pani prezydent Hani i jej urzędników.

W Warszawie "Tęczowa Trybuna" zabrzmiała znacznie dosadniej, niż na premierowym pokazie we Wrocławiu. Rzeczywistość dogoniła political fiction Strzępki i Demirskiego. Zmyślona inicjatywa emancypacyjna gejowskich kibiców zestawiona została z realnym protestem środowiska teatralnego - dosłownie i znacząco. Elementem scenografii stał się transparent z napisem "Żądamy rozmów". List Ludzi Teatru Przeciwko Degradacji Polityki Kulturalnej w Polsce czytali m.in. Jacek Poniedziałek i Magdalena Cielecka - aktorzy Warlikowskiego, z którego Strzępka i Demirski bezlitośnie sobie w spektaklu dworują. A trzygodzinna, finezyjna logorea bohaterów została spuentowana czterema treściwymi słowami wymalowanymi krwistoczerwoną farbą na gigantycznych, rozwijanych nad sceną płachtach: "Pierwsza głowa musi spaść". Wygląda to na pogotowie strajkowe. Czas najwyższy.

Joanna Wichowska
www.dwutygodnik.com
3 kwietnia 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...