Wszystkie oblicza deski
"Sen Nocy Letniej" - reż. Oskaras Koršunovas - Teatr Koršunovasa z WilnaNa oficjalnej stronie internetowej Ars Cameralis Silesiae Superioris można przeczytać taką oto charakterystykę organizowanego corocznie Górnośląskiego Festiwalu Sztuki Kameralnej: “(...) odbywa się zawsze w listopadzie, stanowiąc prezentację najbardziej fascynujących zjawisk w sztuce
Wielkie uznane gwiazdy, jak również te nowe, dopiero co wschodzące, raz w roku zadziwiają publiczność w wielu miastach województwa śląskiego. Każda kolejna festiwalowa edycja to czas na spotkanie z czymś niezwykłym, ze sztuką wobec której nikt nie może pozostać obojętnym.” Jako że nie jestem stałą bywalczynią Festiwalu, trudno mi ocenić prawdziwość tych słów. Jestem jednak przekonana, że zaprezentowany 28 listopada w Teatrze Rozrywki “Sen Nocy Letniej” w reżyserii Oskarasa Koršunovasa całkowicie się w tę ideę wpisuje.
Wybierając “Sen Nocy Letniej” spośród listopadowych propozycji Teatru Rozrywki, niewiele wiedziałam o litewskim teatrze i jego twórcach. Oskaras Koršunovas przekonał mnie swoim dziełem, że naprawdę warto wiedzieć więcej, bo dawno nie widziałam nic równie świeżego i odkrywczego. Reżyser buduje baśniowy świat szekspirowskiej komedii, korzystając ze znaków teatru tyleż oszczędnie, co zaskakująco. Rolę rekwizytów i dekoracji zagarniają tu na wyłączność wszędobylskie i uniwersalne drewniane płyty. Każda z postaci dzierży w dłoni swoją osobistą deskę, która wzorem sygnalizuje płeć bohatera (kobieta - kwiaty, mężczyzna - krata), a rozmiarem jego pozycję w ateńskiej społeczności. Deska bywa ścieżką, drzewem, brzegiem strumyka, bronią, ścianą, drzwiami sławojki, kurtyną, kocem, a nawet… erotycznym partnerem. Pionowa płyta niczym tarcza odbija uczucia bohaterów, odrzuca je; pozioma deska - przeciwnie - staje się łącznikiem i przekaźnikiem emocji. Najprostsze w świecie, równo przycięte kawałki drewna uruchamiają w nieodgadniony sposób machinę wyobraźni widza i wciągają go w somnambuliczny klimat dusznej letniej nocy. Wsparciem, w tej ciągłej metamorfozie desek, służy oświetlenie - jego barwa pomaga prawidłowo odczytać miejsce akcji i nastrój towarzyszący scenie. Obok płyt, jedynym a zarazem kluczowym rekwizytem jest magiczny eliksir symbolizowany przez… łożysko samochodowe. Wbrew pozorom, ten industrialny element świetnie sprawdza się w tak niecodziennej dla siebie roli. Co rusz zawisa na dłoniach czy stopach zaklętych bohaterów albo z przyjemnym brzękiem przetacza się po łączącej kochanków desce.
Uzupełnieniem ascetycznej scenografii są kostiumy aktorów. Jedynym i niezmiennym strojem są wzorzyste ogrodniczki, mniej lub bardziej dopasowane i porozrywane gdzieniegdzie. Przywodzą na myśl pewną uniformizację i podporządkowanie ateńskiemu reżimowi, ale też, dzięki różnorodności wzorów, uwypuklają indywidualne cechy bohaterów. Kostiumy zapewniają dużą swobodę ruchów, a aktorzy korzystają z tej swobody pełnymi garściami. Złożone i efektowne układy ruchowe urozmaicają klasyczny, słowny przekaz sztuki; ożywiają publiczność i pozwalają zapomnieć o braku przerwy w dwugodzinnym spektaklu.
Wysokiej klasy umiejętności taneczne i akrobatyczne wykonawców, idą w parze z ich kunsztem aktorskim. Dzięki bogactwu mimiki i gestów, a także sugestywnej intonacji, aktorzy tworzą niezapomniane sceny komiczne. Spodek, prezentujący swe wdzięki i talenty niczym gwiazda telewizyjnego reality show, kłótnia kochanków w konwencji hinduskiej pieśni, pogoń Oberona za ukrywającym się w sławojkach Pukiem, czy w końcu pięciominutowe “wdzięczenie się” milczącego Muru - to zdecydowanie nie pozwala zachować powagi. Świetnym zabiegiem komicznym było też powierzenie kilku ról męskich kobietom - trudno pozostać obojętnym, gdy osiłka gra subtelna blondynka o twarzy dziecka, a grubasa - drobna, śliczna brunetka w przepastnych ogrodniczkach. Koršunovas nie zapomniał o wysmakowanej erotyce, z której słynie szekspirowski “Sen Nocy Letniej”. Miłosną grę trzech par kochanków pokazał bardzo zmysłowo i subtelnie zarazem, z nutką nieodzownego komizmu. Cielesność emanuje z niemal każdej sceny sztuki - odkryte torsy i nagie łydki prowadzą swoisty flirt z widzem.
Tak jak oprawa plastyczna spektaklu szokuje skromnością, tak sfera muzyczna zaskakuje przepychem. W roli instrumentów rewelacyjnie odnajdują się wszechstronne deski wspomagane tupotem stóp i najrozmaitszymi dźwiękami wydobywanymi z gardeł aktorów. Spodek śpiewa Elvisa, Helena i Demetriusz zawodzą na bollywoodzką nutę, Ateńczycy podrygują w rytm ludowych zaśpiewów. Dodatkowy atutem, uchwytnym dla polskiego (i każdego nie-litewskiego) widza, jest niezwykła muzyczność języka twórców sztuki. Nie rozumiejąc treści słów, łatwiej uchwycić ich melodyjność i odcinając się od ich znaczenia, chłonąć jedynie brzmienie.
Nie sposób chyba scharakteryzować wszystkich środków i nawiązań zastosowanych przez Oskarasa Koršunovasa i jego trupę. Ważne, że mimo ich wielkiej różnorodności, tworzą one spójną, nietuzinkową całość, która zapewni, jak mniemam, długotrwałą sławę reżyserowi. Kończąc, życzę sobie i wszystkim górnośląskim wielbicielom sztuki scenicznej, aby nasze teatry jak najczęściej gościły u siebie dzieła tej klasy, co wileński “Sen Nocy Letniej”.
Teatr Oskarasa Koršunovasa z Wilna, William Szekspir, “Sen Nocy Letniej”, reżyseria: Oskaras Koršunovas, gościnnie w Teatrze Rozrywki w Chorzowie