Wszystkie smaki Argentyny

"Kowal Malambo"-reż: Ondrej Spišák-Laboratorium Dramatu Warszawa

Zmieszaj wiele dni pracy laboratoryjnej z nietuzinkowym talentem Słobodzianka, dodaj wyjątkową muzykę oraz sporą dozę humoru - przepis na wspaniały spektakl gotowy!

Laboratorium Dramatu to instytucja, która bodajże jako pierwsza umożliwiła Warszawiakom edukację dramatopisarską. Dzięki niej młodzi twórcy mogą eksperymentować ze słowem pisanym – co tydzień, w ramach warsztatów, odbywa się czytanie nowych sztuk w asyście dramaturgów i reżyserów. Obok efektów tych działań nie powinien przejść obojętnie żaden szanujący się warszawski teatroman. W poczet młodych, „wychowanych” przez LD,  scenopisarzy wchodzą bowiem chociażby takie sławy, jak Magda Fertacz, laureatka tegorocznej Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej.

Twórcą idei tej kuźni talentów jest Tadeusz Słobodzianek – dramaturg, reżyser, producent i krytyk teatralny. To on jest sprawcą sukcesu Teatru Wierszalin, na którego gościnne przedstawienia w Warszawie bilety zawsze rozchodzą się „na pniu”. Dużą i zasłużoną popularnością cieszy się także inscenizacja jednej z jego najsłynniejszych sztuk z LD – Kowal Malambo (historia argentyńska).

W czasie tego spektaklu na niemal dwie godziny przenosimy się do gorącej, pełnej dźwięków i namiętności Argentyny. Kowal (Mariusz Saniternik) zaprzedaje Diabłu (Robert Zawadzki) swoją duszę w zamian za młodość i „trochę pieniędzy na początek”. Gdy przychodzi do płacenia, sprytny rzemieślnik wymiguje się podstępem. Robi to kilkakrotnie, dzięki czemu poznajemy Argentynę w różnych odsłonach: z czasów lokalnego, sięgającego XVII w., ludowego tańca malambo, z epoki tanga i gangsterskich lat dwudziestych, wreszcie z czasów całkiem współczesnych i dyskotek techno.

Budowa dramatu rodzi skojarzenia z bajką czy ludową powiastką. Jest tu wszakże i Jezus na osiołku, który spełni trzy życzenia za jeden dobry uczynek, i diabły, i szczęśliwe zakończenie. Nie ma moralizatorstwa, postaci są ciepłe i zabawne: żal nam kompanów Belzebuba i wykolejeńców, Święty Piotr nie jest wcale taki święty”, a Chrystus jest trochę fajtłapą, w dodatku uczy się tańczyć!

Ten diament dramaturgii staje się brylantem w rękach reżysera Ondreja Spišáka. Wraz ze scenografem Mikołajem Maleszą, skromnymi środkami stworzyli magiczny, bardzo teatralny światek Kowala, którego największą pasją jest malambo. Życie bohatera jest przepełnione muzyką, dlatego na scenie pojawiają się ludowi grajkowie. Co więcej, nie są oni wyłącznie „dodatkiem” do przedstawienia – rozmawiają z Kowalem, a ich wizerunek ulega transformacjom wraz ze zmieniającą się Argentyną. Aktorzy świetnie radzą sobie z tańcem i przygotowaną przez Annę Iberszer choreografią – przypominającym flamenco tańcem malambo oraz tangiem.

Na szczególne oklaski zasługuje Anna Gajewska jako Lola, obiekt westchnień Kowala. Ma świetny głos, który możemy podziwiać w trzech różnych aranżacjach piosenki Serce czeka. Aktorka jest zarówno liryczna, jak i prześmiewcza. Niezwykłą plastycznością ciała i umiejętnościami tanecznymi popisał się Wojciech Chorąży jako barman. Choć nie jest postacią bardzo ważną z punktu widzenia fabuły spektaklu i nie mówi wiele, swoimi ruchami przyciąga uwagę widza. Nie sposób wymienić wszystkich aktorów, jednak cały zespół wykonał rzetelną pracę – oprócz udanych numerów muzycznych wykreowali przekonywających bohaterów. To daje, wraz z dziełem dramaturga, reżysera, choreograf i innych, barwne i żywe przedstawienie. Czegóż chcieć więcej?

Maria Paska
Dziennik Teatralny Warszawa
4 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia