Wszystko co mam, tak jak mam

"Ufo Spotykacz" - Teatr Współczesny w Szczecinie / neTTheatre

Captatio benevolentiae, a absolut ma zielone pukle. "... Gdy rozbieram myślami sam siebie chciałbym odrobinę nie przypominać skorupki orzecha". Wiktor poeta? Czy Wiktor zwycięzca? Niestety, ani jedno ani drugie.

Czas i burze emocji narzucają nam tylko jedno słowo - Wiktor przekaźnik. To nie jest nawet głos ludu, chociaż na takiego wybrany. Transformator uczuć i myśli, a tak naprawdę zagubiony na poligonie prawdziwych wartości.

Klara – ekspert czy Klara – ekshibicjonistka? Ponownie, tylko mała zabłąkana istota rzucona w wir wydarzeń. A nie dano jej nawet mentalnej apteczki pierwszej pomocy.

"…Jestem specem od komunikacji, ale nie umiem się komunikować”. Czy możemy na to patrzeć jak na skargę, wołanie o pomoc czy manifest jej i jej podobnych? Na wskroś transparentna, ale jednocześnie skąpana w promieniach własnej sławy i blasku.

Maria- szukająca zrozumienia, czy zakamuflowana emocjonalna (uczuciowa) terrorystka? Oto, Drodzy Państwo, mamy troje apostołów dobrego słowa, dyplomatów niosących orędzie do Nieznanego. Ale oto mamy i Nieznane. Tylko dlaczego ma rude pukle? 

Reżyser serwuje nam niezwykły prezent. Oto na naszych oczach troje bohaterów zmaga się z najgroźniejszym wrogiem - z samym sobą, aby godnie i z czystym sumieniem przywitać Gościa. Pozbawieni skrupułów (czy jednak do końca?) posłańcy niosący powitanie odgrywają przed nami podwójny spektakl. Oto każde z nich, doskonale identyfikujące się ze swoim imieniem, próbuje nam pokazać jakie jest, a zarazem jacy my sami jesteśmy. Lustro, jakim się dla nas stają jest wypolerowane do tego stopnia, że nim łza zagości na naszym policzku, oni zużyją już całą paczkę chustek.

Czy to jeszcze ekshibicjonizm, czy polowanie na własną skórę jest motorem napędowym wszelkich zabiegów? O nie moi Państwo! Siła sprawcza tkwi głębiej. To esperanto naszych pragnień. To ono powoduje za każdym razem, że przyodziewamy różne stroje, ale i tak wszyscy bez wyjątku poszukujemy tylko siebie nawzajem. Odarci z tego, nadal nie różnilibyśmy się od kamieni w ogrodzie Zen. Piękni i przydatni, ale bezwolni, poruszani rękami i intencją brodatego starca. A jeszcze gorzej, kiedy będzie to jego uczeń.

Jakiś czas temu Platon zamknął nas w jaskini. Od tamtej pory trochę się zmieniło, ale czy przypadkiem nie jest tak, że to tylko ściany groty odsunęły się od siebie a nasze łańcuchy miast ołowianych mają teraz barwę złota?

Ognisko natomiast nie potrzebuje już drewna ani papieru a terabajtów obliczeń i milionów pikseli.

Będąc we wrześniu w Centrum Kultury poparłem tylko swoją tezę. Obraz, jaki ukazał się moim oczom to właśnie XXI wieczna jaskinia- miękka, otulona surową, ale najprawdziwszą harmonią, ale jaskinia. Miejsce przygniatające skrzydła nim te chociażby pomyślą o zerwaniu się do lotu.

Gdzie w tym wszystkim jest element najistotniejszy? Czy to nieskazitelna biel ścian?czy symfonia dźwięków karmiąca nasze uszy? Nie.

Otóż fundamentem naszych myśli jest właśnie owy Gość. Nazywajmy go jak chcemy… UFO, czy za jednym z bohaterów „łajką pomalowaną na zielono”. Etykietę można wymienić w każdej chwili.

Istotnym jest to, że niesie on nam pierwiastek obcości, ubrany w skądinąd konotujący jednoznacznie uniform. Kosmita? Ambasador innych światów? Wizytator przyszłych sojuszników czy agresor badający przyszłe ofiary? A może żarzący się węgielek z ogniska w sąsiedniej jaskini? 

Odrzućmy na bok wzajemne metkowanie się. Prawda jest jedna i to z nią bezpośrednio musimy się zmierzyć. Samotność to to, co doskwiera nam nawet (a może i przede wszystkim) w grupie. Nie ma znaczenia, czy obcujemy z przyjacielem, sąsiadem czy przybyszem w innej planety. Dystans i bariery, jakie wokół siebie budujemy to jedno, a to, co czujemy naprawdę to drugie. Poznać drugiego znaczy odtąd przede wszystkim przełamać się samemu w środku.

Świat bez tych barier nie jest aż taki zimny, a kto wie od kogo możemy zaraz dostać nowe rękawiczki?

Maria Klara i Wiktor są zmarznięci, chociaż za wszelką cenę chcieliby pożyczyć ciepły płaszcz. 

Finał jest taki, że niemal chce się w ich usta włożyć słowa Kierkegaarda” ze smutkiem stwierdziwszy, że jestem do tego (aby odkryć co nam potrzebne) przeznaczony, zrozumiałem sam siebie”. Za cenę biletu Paweł Passini daje nam smak intelektualnej arystokracji. A więc wyjdźmy na spotkanie….

Piotr Jamrogiewicz
Dziennik Teatralny Lublin
3 października 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...